289: Leśne Opowieści 12: Cień nad Nocnym Lasem 1
To opowiadanie dołączyła Cerro do swojego podania na redaktorkę Leśnych Opowieści w II edycji gazetki. Zapraszam do czytania i oceniania :)
Pod ogromnymi drzewami Nocnego Lasu zawsze panowały niepodzielnie gęsty mrok i chłodna wilgoć. Ptaki świergotały w koronach drzew, a gryzonie i jaszczurki przemykały w poszyciu. Błotniste, jelenie ścieżki wiodły do wodopojów i pastwisk. Prawdziwych dróg było bardzo niewiele, kręte, wydeptane nogami mieszkańców Lasu szlaki często zarastały zielskiem i młodymi drzewkami. Właśnie na jednej z takich dróżek, Belt dostrzegł ślady łap. Trącił idącego obok niego Genessa.
- A niech mnie licho - mruknął ten, zobaczywszy ślady. Po chwili roześmiał się z ulgą. - Czyli ludzie z tej wioski nie kłamali. Wiemy już, co porywa im kozy. To zwykły wilk.
Belt przykucnął, nie mogąc nadziwić się ignorancji swojego towarzysza. Odkąd Geness wyhodował sobie najwspanialszego bitewnego smoka w Lesie i został mistrzem pojedynków, zaczął wszystko traktować z pogardą i lekceważeniem. Belt jednak poważnie traktował swoje obowiązki. Był w końcu hodowcą, a jedno z jego zadań stanowiła ochrona pozbawionych smoków prostaczków oraz ich wiosek.
- Jeżeli to zwykły wilk, jest ogromny jak niedźwiedź - poinformował Belt. - Ten trop nie jest zbyt świeży, błoto zdążyło zaschnąć - dodał. - Dziś w nocy mieliśmy pełnię, prawda?
Geness odgarnął połę swojego jedwabnego płaszcza i przykucnął obok przyjaciela. Spojrzał ponownie na ślad.
- Niech mnie licho - powtórzył. - Mieliśmy. Nie sądzisz chyba, że to...
- Wilkołak? Albo to, albo tutejsze wilki to najstraszliwsze bestie pod słońcem.
- Musimy poinformować klany, Belt - powiedział z powagą Geness.
- Zanim dojdą do porozumienia, ta bestia może przestać zadowalać się kozami. Wiesz, czym najchętniej żywią się wilkołaki, prawda? Świeżym, ludzkim mięsem. Najlepiej dziecizną, zdartą z...
- Oszczędź mi szczegółów - przerwał mu Geness. - Rozumiem, że masz jakiś plan?
Belt pokiwał głową.
- Jestem zwiadowcą - powiedział. - Całe życie krążę po tym lesie, a mój smok powinien wkrótce wrócić z Milczącej Pustyni. Pójdziemy teraz do wioski. Weźmiesz swojego Furiata i natychmiast polecicie zawiadomić klany, że mamy w Lesie nieproszonego gościa.
Geness oblizał wąskie wargi. Jego ciemne oczy spoglądały na Belta nieufnie.
- Powiedz, że nie zamierzasz polować na to bydlę - poprosił.
Belt zacisnął tylko wargi.
- Jestem hodowcą. Mam smoka i znam te tereny. Nie pozwolę...
- Z wilkołakami nie ma żartów - zauważył Geness. - Są przebiegłe, złośliwe i pozbawione honoru. Wiesz o tym równie dobrze jak ja. - Westchnął. - I tak cię nie przekonam, prawda?
Belt musiał się uśmiechnąć.
- Za dobrze mnie znasz - mruknął.
- Obiecaj mi, że nie będziesz zagłębiał się w las. Strzeż wioski, w porządku, ale nie wchodź za bardzo w głąb, między drzewa.
- Stokrotka nie pozwoli mnie skrzywdzić - zapewnił Belt.
- To dzielny smok - przyznał Geness. - Ale Stokrotka jest młoda i na pewno widzi w ciemności gorzej od wilkołaków. - Belt otwierał usta, ale przyjaciel nie pozwolił dojść mu do słowa: - Jeżeli nie obiecasz mi, że będziesz ostrożny, zwiążę cię, wrzucę do parcianego worka i zamknę w spiżarni któregoś z mieszkańców tej wioski.
- W porządku - westchnął Belt. - Obiecuję.
- Nie traćmy więc czasu.
I z tymi słowami zawrócili w stronę wioski.
Pod ogromnymi drzewami Nocnego Lasu zawsze panowały niepodzielnie gęsty mrok i chłodna wilgoć. Ptaki świergotały w koronach drzew, a gryzonie i jaszczurki przemykały w poszyciu. Błotniste, jelenie ścieżki wiodły do wodopojów i pastwisk. Prawdziwych dróg było bardzo niewiele, kręte, wydeptane nogami mieszkańców Lasu szlaki często zarastały zielskiem i młodymi drzewkami. Właśnie na jednej z takich dróżek, Belt dostrzegł ślady łap. Trącił idącego obok niego Genessa.
- A niech mnie licho - mruknął ten, zobaczywszy ślady. Po chwili roześmiał się z ulgą. - Czyli ludzie z tej wioski nie kłamali. Wiemy już, co porywa im kozy. To zwykły wilk.
Belt przykucnął, nie mogąc nadziwić się ignorancji swojego towarzysza. Odkąd Geness wyhodował sobie najwspanialszego bitewnego smoka w Lesie i został mistrzem pojedynków, zaczął wszystko traktować z pogardą i lekceważeniem. Belt jednak poważnie traktował swoje obowiązki. Był w końcu hodowcą, a jedno z jego zadań stanowiła ochrona pozbawionych smoków prostaczków oraz ich wiosek.
- Jeżeli to zwykły wilk, jest ogromny jak niedźwiedź - poinformował Belt. - Ten trop nie jest zbyt świeży, błoto zdążyło zaschnąć - dodał. - Dziś w nocy mieliśmy pełnię, prawda?
Geness odgarnął połę swojego jedwabnego płaszcza i przykucnął obok przyjaciela. Spojrzał ponownie na ślad.
- Niech mnie licho - powtórzył. - Mieliśmy. Nie sądzisz chyba, że to...
- Wilkołak? Albo to, albo tutejsze wilki to najstraszliwsze bestie pod słońcem.
- Musimy poinformować klany, Belt - powiedział z powagą Geness.
- Zanim dojdą do porozumienia, ta bestia może przestać zadowalać się kozami. Wiesz, czym najchętniej żywią się wilkołaki, prawda? Świeżym, ludzkim mięsem. Najlepiej dziecizną, zdartą z...
- Oszczędź mi szczegółów - przerwał mu Geness. - Rozumiem, że masz jakiś plan?
Belt pokiwał głową.
- Jestem zwiadowcą - powiedział. - Całe życie krążę po tym lesie, a mój smok powinien wkrótce wrócić z Milczącej Pustyni. Pójdziemy teraz do wioski. Weźmiesz swojego Furiata i natychmiast polecicie zawiadomić klany, że mamy w Lesie nieproszonego gościa.
Geness oblizał wąskie wargi. Jego ciemne oczy spoglądały na Belta nieufnie.
- Powiedz, że nie zamierzasz polować na to bydlę - poprosił.
Belt zacisnął tylko wargi.
- Jestem hodowcą. Mam smoka i znam te tereny. Nie pozwolę...
- Z wilkołakami nie ma żartów - zauważył Geness. - Są przebiegłe, złośliwe i pozbawione honoru. Wiesz o tym równie dobrze jak ja. - Westchnął. - I tak cię nie przekonam, prawda?
Belt musiał się uśmiechnąć.
- Za dobrze mnie znasz - mruknął.
- Obiecaj mi, że nie będziesz zagłębiał się w las. Strzeż wioski, w porządku, ale nie wchodź za bardzo w głąb, między drzewa.
- Stokrotka nie pozwoli mnie skrzywdzić - zapewnił Belt.
- To dzielny smok - przyznał Geness. - Ale Stokrotka jest młoda i na pewno widzi w ciemności gorzej od wilkołaków. - Belt otwierał usta, ale przyjaciel nie pozwolił dojść mu do słowa: - Jeżeli nie obiecasz mi, że będziesz ostrożny, zwiążę cię, wrzucę do parcianego worka i zamknę w spiżarni któregoś z mieszkańców tej wioski.
- W porządku - westchnął Belt. - Obiecuję.
- Nie traćmy więc czasu.
I z tymi słowami zawrócili w stronę wioski.
Hrabia Cerro |
Świetne! I ten klimacik - boski! Naprawdę mi się podoba. Nie za długie, treściwe. Po prostu rewelacja (:
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Szkoda tylko, że wilkołaki są ujęte aż tak stereotypowo, ale w sumie ludzie w takim klimacie mają prawo tak myśleć. Fajni ci bohaterowie.
OdpowiedzUsuń