343: Leśne Opowieści 16: Cień nad Nocnym Lasem 4
Poszło gładko, to znaczy nikt nikogo nie zabił. Na nic więcej Belt nie liczył.
Sanrae strzelała wokół oczami, jakby w każdej chwili była gotowa do ucieczki. Jej wargi drgały. Wyraźnie miała problem z panowaniem nad sobą.
Wieśniacy natomiast, jak zauważył Belt, starali się nie zbliżać do niej na długość susa. Kilku poszło też po widły, tak na wszelki wypadek. Kobiety i dzieci pochowały się w domach.
Poza tym wprowadzenie do wioski wilkołaka przebiegło zupełnie gładko. Pojawił się natomiast problem ze znalezieniem lokum. Sanrae ledwo trzymała się na nogach i chociaż zdecydowanie temu zaprzeczała, rana na boku wyraźnie sprawiała jej ból. Belt wolał nie myśleć o tym, co gospodarz, u którego gościł, powie na temat przyjęcia pod dach wilkołaka. Była jeszcze szopa, w której spała Stokrotka, ale... zostawić młodego przecież smoka... sam na sam z wilkołakiem... Belt aż się wzdrygnął.
Mogę położyć ją w kojcu dla psa, pomyśła ponuro. Pomysł upadł, kiedy jeden z wiejskich kundli skoczył w kierunku Sanrae, ujadając wściekle. Zawarczała tak groźnie, że Belt na wszelki wypadek odsunął się od niej o krok. Kundel natomiast wyraźnie zwątpił i wycofał się z podkulonym ogonem.
Nim Belt zdążył rozwiązać problem noclegu Sanrae, pojawił się nowy, bynajmniej nie mniej istotny.
- Smok - rzuciła nieśmiało Stokrotka.
Sanrae spojrzała w niebo. W jej oczach zapalił się błysk podejrzenia.
- Jest was więcej? - spytała.
- Nikogo się nie spodziewam - wyznał Belt.
Ogromny, w pełni rozwinięty smok zapikował w dół, ku ziemi. Po krótkiej chwili Belt go rozpoznał. Rozejrzał się w panice.
- Stokrotko - powiedział. - Przygotuj się do walki.
- Zwariowałeś? - prychnęła smoczyca. - Nie.
- Jestem twoim właścicielem. Musisz bronić mojego życia.
- Nic ci nie będzie - oceniła Stokrotka.
Furiat, wspaniały Smok Ognia, wylądował między domami. Jego łeb wznosił się wysoko nad głową Belta. Z grzbietu gada zeskoczył Geness, wystrojony w haftowany złotem kubrak z czarnego jedwabiu.
- Belt! - krzyknął. - Wszystko gra?
- Dlaczego tu jesteś? - jęknął Belt. - Miałeś zawiadomić smocze klany...
- Zawiadomiłem. Niech kłócą się między sobą.
- Ale...
- Pomyślałem, że pomoc Furiata może się przydać, na wypadek ataku. Więc wszystko w porządku? - Spojrzał na Sanrae. - Jesteś ranna, pani? - zaniepokoił się. - Zaatakował cię wilkołak?
- Ależ tak - odrzekła słodko. - Całe stado.
- Geness - powiedział powoli Belt. - Coś ci muszę powiedzieć.
- Tak? - Geness wpatrywał się w Sanrae z dziwną miną.
- Jakoś tak wyszło, że w nocy poszedłem do lasu i...
- CO?
- Ze Stokrotką? - oburzył sie Furiat.
- Jestem już dużym smokiem - oznajmiła Stokrotka.
Furiat trącił ją wielką łapą, przewracając na grzbiet. Jego ogromny łeb opadł w dół i zatrzymał się na poziomie oczu Belta.
- Zabrałeś to maleństwo do lasu, w którym grasuje wilkołak? - upewnił się.
Jego gorący oddech owiał twarz Belta, który dyplomatycznie milczał.
Do Genessa natomiast jakby coś dotarło. Spojrzał na Belta i na Stokrotkę. Później na Sanrae.
Następnie się cofnął.
- Posłuchaj, Geness. To dosyć dziwna sprawa. - Belt starał się nie patrzeć na Furiata, co było dość trudne, biorąc pod uwagę jego rozmiary. - Sanrae nie zrobi ci krzywdy.
- Sanrae - powtórzył Geness; był bardzo blady.
- Bardzo mi miło - warknęła Sanrae.
- Tak. Tak, mnie również - przyznał Geness.
Zachwiał się, oparł o nogę Furiata i uśmiechnął niepewnie.
Sanrae strzelała wokół oczami, jakby w każdej chwili była gotowa do ucieczki. Jej wargi drgały. Wyraźnie miała problem z panowaniem nad sobą.
Wieśniacy natomiast, jak zauważył Belt, starali się nie zbliżać do niej na długość susa. Kilku poszło też po widły, tak na wszelki wypadek. Kobiety i dzieci pochowały się w domach.
Poza tym wprowadzenie do wioski wilkołaka przebiegło zupełnie gładko. Pojawił się natomiast problem ze znalezieniem lokum. Sanrae ledwo trzymała się na nogach i chociaż zdecydowanie temu zaprzeczała, rana na boku wyraźnie sprawiała jej ból. Belt wolał nie myśleć o tym, co gospodarz, u którego gościł, powie na temat przyjęcia pod dach wilkołaka. Była jeszcze szopa, w której spała Stokrotka, ale... zostawić młodego przecież smoka... sam na sam z wilkołakiem... Belt aż się wzdrygnął.
Mogę położyć ją w kojcu dla psa, pomyśła ponuro. Pomysł upadł, kiedy jeden z wiejskich kundli skoczył w kierunku Sanrae, ujadając wściekle. Zawarczała tak groźnie, że Belt na wszelki wypadek odsunął się od niej o krok. Kundel natomiast wyraźnie zwątpił i wycofał się z podkulonym ogonem.
Nim Belt zdążył rozwiązać problem noclegu Sanrae, pojawił się nowy, bynajmniej nie mniej istotny.
- Smok - rzuciła nieśmiało Stokrotka.
Sanrae spojrzała w niebo. W jej oczach zapalił się błysk podejrzenia.
- Jest was więcej? - spytała.
- Nikogo się nie spodziewam - wyznał Belt.
Ogromny, w pełni rozwinięty smok zapikował w dół, ku ziemi. Po krótkiej chwili Belt go rozpoznał. Rozejrzał się w panice.
- Stokrotko - powiedział. - Przygotuj się do walki.
- Zwariowałeś? - prychnęła smoczyca. - Nie.
- Jestem twoim właścicielem. Musisz bronić mojego życia.
- Nic ci nie będzie - oceniła Stokrotka.
Furiat, wspaniały Smok Ognia, wylądował między domami. Jego łeb wznosił się wysoko nad głową Belta. Z grzbietu gada zeskoczył Geness, wystrojony w haftowany złotem kubrak z czarnego jedwabiu.
- Belt! - krzyknął. - Wszystko gra?
- Dlaczego tu jesteś? - jęknął Belt. - Miałeś zawiadomić smocze klany...
- Zawiadomiłem. Niech kłócą się między sobą.
- Ale...
- Pomyślałem, że pomoc Furiata może się przydać, na wypadek ataku. Więc wszystko w porządku? - Spojrzał na Sanrae. - Jesteś ranna, pani? - zaniepokoił się. - Zaatakował cię wilkołak?
- Ależ tak - odrzekła słodko. - Całe stado.
- Geness - powiedział powoli Belt. - Coś ci muszę powiedzieć.
- Tak? - Geness wpatrywał się w Sanrae z dziwną miną.
- Jakoś tak wyszło, że w nocy poszedłem do lasu i...
- CO?
- Ze Stokrotką? - oburzył sie Furiat.
- Jestem już dużym smokiem - oznajmiła Stokrotka.
Furiat trącił ją wielką łapą, przewracając na grzbiet. Jego ogromny łeb opadł w dół i zatrzymał się na poziomie oczu Belta.
- Zabrałeś to maleństwo do lasu, w którym grasuje wilkołak? - upewnił się.
Jego gorący oddech owiał twarz Belta, który dyplomatycznie milczał.
Do Genessa natomiast jakby coś dotarło. Spojrzał na Belta i na Stokrotkę. Później na Sanrae.
Następnie się cofnął.
- Posłuchaj, Geness. To dosyć dziwna sprawa. - Belt starał się nie patrzeć na Furiata, co było dość trudne, biorąc pod uwagę jego rozmiary. - Sanrae nie zrobi ci krzywdy.
- Sanrae - powtórzył Geness; był bardzo blady.
- Bardzo mi miło - warknęła Sanrae.
- Tak. Tak, mnie również - przyznał Geness.
Zachwiał się, oparł o nogę Furiata i uśmiechnął niepewnie.
Hrabia Cerro |
No, to kiedy następna część? :D
OdpowiedzUsuń23 września.
OdpowiedzUsuńTak późno? D:
OdpowiedzUsuń"Jego gorący oddech owiał twarz Belta, który dyplomatycznie milczał."
OdpowiedzUsuń*kwiiik*
To zdanie mnie ostatecznie powaliło xD
Czekam na więcej!