316: Pod redakcyjną lupą: Odlot
"Odlot" ('Up", 2009, Disney/Pixar)
Oglądając kolejne animowane produkcje zza oceanu nie sposób nie zauważyć, że akcja pędząca w tempie odrzutowca, połączona z toną niezrozumiałych dla dzieci gagów odwraca uwagę od przeżyć bohaterów i od przesłania, które powinna ze sobą nieść każda zwrócona w stronę najmłodszych animacja. Niestety, w pędzie ku poklasku publiczności, twórcy często stawiają na zewnętrzną, trójwymiarową, wypełnioną fajerwerkami, dynamitem i watą cukrową oprawę, zapominając o tym, że widz oprócz wesołości może też odczuć wzruszenie i zachwyt.
"Odlot" skłania się właśnie w stronę tej nico zapomnianej strony filmu, pokazując najmłodszym odbiorcom wypełnioną treścią historię, nie rezygnując jednocześnie z walorów zaawansowanej komputerowej animacji. Pełne życia, zachwycające kolorem krajobrazy, realistyczne oddanie tekstur i dbałość o szczegóły wywołują podziw, ale jednocześnie nie przesłaniają toczącej się intrydze. Cała opowieść zaczyna się urywkową historią głównego bohatera, którego poznajemy jako chłopca i podglądamy jego życie w czasie krótkiego, zaledwie pięciominutowego wstępu. Twórcom udało się ścisnąć w tak krótkim czasie wzruszającą historyjkę. Niektórzy twierdzą, że owe wprowadzenie jest lepszą historią miłosną, niż niejeden pełnometrażowy melodramat - i chociażby z tego powodu warto ten film obejrzeć.
Oglądając kolejne animowane produkcje zza oceanu nie sposób nie zauważyć, że akcja pędząca w tempie odrzutowca, połączona z toną niezrozumiałych dla dzieci gagów odwraca uwagę od przeżyć bohaterów i od przesłania, które powinna ze sobą nieść każda zwrócona w stronę najmłodszych animacja. Niestety, w pędzie ku poklasku publiczności, twórcy często stawiają na zewnętrzną, trójwymiarową, wypełnioną fajerwerkami, dynamitem i watą cukrową oprawę, zapominając o tym, że widz oprócz wesołości może też odczuć wzruszenie i zachwyt.
"Odlot" skłania się właśnie w stronę tej nico zapomnianej strony filmu, pokazując najmłodszym odbiorcom wypełnioną treścią historię, nie rezygnując jednocześnie z walorów zaawansowanej komputerowej animacji. Pełne życia, zachwycające kolorem krajobrazy, realistyczne oddanie tekstur i dbałość o szczegóły wywołują podziw, ale jednocześnie nie przesłaniają toczącej się intrydze. Cała opowieść zaczyna się urywkową historią głównego bohatera, którego poznajemy jako chłopca i podglądamy jego życie w czasie krótkiego, zaledwie pięciominutowego wstępu. Twórcom udało się ścisnąć w tak krótkim czasie wzruszającą historyjkę. Niektórzy twierdzą, że owe wprowadzenie jest lepszą historią miłosną, niż niejeden pełnometrażowy melodramat - i chociażby z tego powodu warto ten film obejrzeć.
Główny bohater jest, można powiedzieć, nietypowy - bo czy w dzisiejszych czasach rezygnuje się z przedstawienia przystojnego superbohatera czy ślicznej księżniczki na rzecz... gderliwego staruszka? Nie ujawniając zbytnio fabuły, zdradzę tylko, że nie mający nic do stracenia senior wyrusza w długo oczekiwaną podróż życia, unosząc swój dom w powietrze za pomocą setek kolorowych balonów. Na "pokład" latającej chatki dostaje się pasażer na gapę, ośmioletni harcerz, z którym dziadunio, mimo różniącego ich wieku, będzie musiał się jakoś dogadać. Południowoamerykańska dżungla, gadające psy, gigantyczne nieloty - atrakcji nie zabraknie, zwłaszcza dla młodszych widzów, wciągniętych w świat prawdziwej przygody na dzikich krańcach świata. Choć zabarwiona dobrym humorem i pogodną treścią, kreskówka dotyka też bardziej skomplikowanej tematyki, na co zwrócą uwagę starsi widzowie. Sprawa starości i związanych z nią ograniczeń, wraz z niemożnością pogodzenia się z przemijającym życiem i niezrealizowanymi marzeniami - tu chwila na refleksję nad tym, co tak naprawdę w życiu ważne. Dla kontrastu mamy też sytuację młodego bohatera, desperacko próbującego zwrócić na siebie uwagę, poznającego zalety przyjaźni.
Film wart jest obejrzenia, bo na pewno odstaje jakością od wielu podobnych produkcji.
Entomologia |
Widziałam ten film. Jeden z lepszych.
OdpowiedzUsuń