333: Pod redakcyjną lupą: Prometeusz (Prometheus)
Czas trwania: 2 godz. 4 min.
Gatunek: Horror, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 20 lipca 2012 (Polska) 30 maja 2012 (świat)
Produkcja: USA
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Jon Spaihts, Damon Lindelof
Muzyka: Marc Streitenfeld
Zdjęcia: Dariusz Wolski
Dystrybucja: Imperial - Cinepix
„Prometeusz” Scott'a rozpoczyna się sekwencją postapokaliptycznych krajobrazów, świetnie sfilmowanych przez Dariusza Wolskiego. Film już od pierwszych chwil buduje u widza przekonanie, że czeka go fantastyczna, międzygwiezdna podróż. Niestety, całość zostaje starta w proch już po pierwszych dwudziestu minutach. Zamiast obiecanych odpowiedzi dostajemy jeszcze więcej nurtujących pytań. Tak oto rusza wielka maszyna do odcinania kuponów Ridley'a Scott'a.
Na kraniec wszechświata zostaje wysłana ekspedycja, jej cel jest prosty – dotrzeć do planety na której żyje cywilizacja odpowiedzialna za stworzenie rasy ludzkiej. W skład wyprawy wchodzą m.in : młoda para biologów - Elizabeth Shaw (Noomi Rapace) i Charlie Holloway (Logan Marshall-Green), ich pilot – Janek (Idris Elba) i tajemnicza pani porucznik - Meredith Vickers (Charlize Theron). Tradycyjnie towarzyszy im android - David (Michael Fassbender).
Co miało być największym odkryciem w historii ludzkości, szybko przeradza się w dramatyczną walkę o przetrwanie, gdy ekspedycja trafia na coś, o czym nikt z nich nie śnił w najgorszych koszmarach.
„Wielkie rzeczy mają małe początki” - to zdanie tłumaczy dlaczego prequel Obcego jest tak słaby w porównaniu do reszty serii. Mimo wielkiego początku film nie jest w stanie podołać poprzeczce ustawionej przez wcześniejsze dzieła Scott'a. Gra aktorska jest słaba, ale bynajmniej nie przez brak gwiazd w obsadzie. Muzyka i efekty specjalne trzymają poziom, ale to tyle jeżeli chodzi o pochlebstwa. Najgorszą stroną „Prometeusza” jest scenariusz, sprawia wrażenie napisanego na kolanie, a fabularne dziury wielkości Rowu Mariańskiego zieją pustką. Wygląda na to, że jedynym powodem dla którego nakręcono ten film była chęć wyciśnięcia z serii jeszcze paruset milionów.
Stwierdzam to z przykrością, ale jest to najgorsza część serii o kosmicznej maszynie do zabijania.
Ridley Scott rozczarował fanów. Film jest do zaakceptowania jako całość, ale jeżeli tak jak ja jesteście zagorzałymi zwolennikami Obcego, to radzę darować sobie seans. Jeżeli jednak szukacie niewygórowanego kina akcji i prostej rozrywki, to możecie zaryzykować... tylko nie oczekujcie zbyt wiele.
Ocena: 6/10
Premiera: 20 lipca 2012 (Polska) 30 maja 2012 (świat)
Produkcja: USA
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Jon Spaihts, Damon Lindelof
Muzyka: Marc Streitenfeld
Zdjęcia: Dariusz Wolski
Dystrybucja: Imperial - Cinepix
„Prometeusz” Scott'a rozpoczyna się sekwencją postapokaliptycznych krajobrazów, świetnie sfilmowanych przez Dariusza Wolskiego. Film już od pierwszych chwil buduje u widza przekonanie, że czeka go fantastyczna, międzygwiezdna podróż. Niestety, całość zostaje starta w proch już po pierwszych dwudziestu minutach. Zamiast obiecanych odpowiedzi dostajemy jeszcze więcej nurtujących pytań. Tak oto rusza wielka maszyna do odcinania kuponów Ridley'a Scott'a.
Na kraniec wszechświata zostaje wysłana ekspedycja, jej cel jest prosty – dotrzeć do planety na której żyje cywilizacja odpowiedzialna za stworzenie rasy ludzkiej. W skład wyprawy wchodzą m.in : młoda para biologów - Elizabeth Shaw (Noomi Rapace) i Charlie Holloway (Logan Marshall-Green), ich pilot – Janek (Idris Elba) i tajemnicza pani porucznik - Meredith Vickers (Charlize Theron). Tradycyjnie towarzyszy im android - David (Michael Fassbender).
Co miało być największym odkryciem w historii ludzkości, szybko przeradza się w dramatyczną walkę o przetrwanie, gdy ekspedycja trafia na coś, o czym nikt z nich nie śnił w najgorszych koszmarach.
„Wielkie rzeczy mają małe początki” - to zdanie tłumaczy dlaczego prequel Obcego jest tak słaby w porównaniu do reszty serii. Mimo wielkiego początku film nie jest w stanie podołać poprzeczce ustawionej przez wcześniejsze dzieła Scott'a. Gra aktorska jest słaba, ale bynajmniej nie przez brak gwiazd w obsadzie. Muzyka i efekty specjalne trzymają poziom, ale to tyle jeżeli chodzi o pochlebstwa. Najgorszą stroną „Prometeusza” jest scenariusz, sprawia wrażenie napisanego na kolanie, a fabularne dziury wielkości Rowu Mariańskiego zieją pustką. Wygląda na to, że jedynym powodem dla którego nakręcono ten film była chęć wyciśnięcia z serii jeszcze paruset milionów.
Stwierdzam to z przykrością, ale jest to najgorsza część serii o kosmicznej maszynie do zabijania.
Ridley Scott rozczarował fanów. Film jest do zaakceptowania jako całość, ale jeżeli tak jak ja jesteście zagorzałymi zwolennikami Obcego, to radzę darować sobie seans. Jeżeli jednak szukacie niewygórowanego kina akcji i prostej rozrywki, to możecie zaryzykować... tylko nie oczekujcie zbyt wiele.
Ocena: 6/10
K R I S |
widze, że ostatnio gazetka nightwood nie ma nic wspólnego z nightwood. :(
OdpowiedzUsuńPrzykre.
Przesadzasz. To tylko wakacyjna, luźna edycja. Po prostu gdybyśmy cały czas pisali o NWD to tematy zbyt szybko by się wyczerpały. Zauważ, że jest już ponad 300 artykułów o Nocnym Lesie.
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce nowa edycja z nowym harmonogramem. Jednak i w niej planuję różne artykuły, nie tylko bezpośrednio związane z Lasem.
A jeśli masz jakieś sugestie ciekawych artykułów to proszę bardzo, chętnie ich wysłucham :)