421: Wywiad 22: Faye
– Witaj, Faye. Bardzo cieszymy się, że udzielisz nam wywiadu.
– Nie cieszcie się zawczasu. Myślę, że prędzej czy później gorzko pożałujecie tej decyz … – Szafirowa spojrzała badawczo w stronę rozmówczyni. Widząc wysoko uniesioną lewą brew kobiety, zdecydowała się chwilowo ukryć szelmowski uśmiech za wysokim kołnierzem. – Khm, to znaczy, bardzo miło z Waszej strony, że macie zamiar mnie znosi… gościć – poprawiła się szybko, by zapobiec kolejnemu ciężkiemu spojrzeniu Alruny.
– W jaki sposób trafiłaś do Nightwood?
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że moje pojawienie się w Nocnym Lesie to wynik wyjątkowo podłego spisku dwóch niegodziwych czarownic. Przypuszczam, że całymi latami knuły przeciwko mnie po kątach i szemrały skomplikowane formuły, mieszając w kotłach opalizujące w ciemności eliksiry, zanim zdecydowały się przypuścić nie całkiem frontalny atak na moją skromną osobę.
– Kim są owe czarownice?
– Ale tak bez adwokata…? – dziewczyna wstała na równe nogi i zburzyła się efektownie, wykonując serię komicznie wyglądających gestów rąk, które wprawna osoba potrafiłaby jednak odszyfrować i złożyć w wyrazy Sine oraz Tequilla.
– Zapewne wielu z naszych czytelników umiera z ciekawości by dowiedzieć się jak zostałaś moderatorem Hodowli. Opowiesz nam o tym?
– Szczerze to myślę, że żadnej Ameryki w konserwie tu nie odkryjecie – podrapała się po brodzie, zastanawiając, jak dużo czasu minęło od tego momentu i czy pamięć nie podsuwa jej fałszywych obrazów na miejsce wyżartych przez mole dziur w szarej strukturze. – Ot, pewnego pięknego, zimowego dnia, Szafirowa dostrzegła pośród miliardów rzeczy obecnych na forum post autorstwa Drago_miry. Zaciekawiona nietypowym dla niej jeszcze w tych rejonach sformułowaniem ‘rekrutacja’, które kojarzyło jej się co najwyżej z zaciągiem do najemnej armii bądź perypetiam i absolwentów szkół średnich, przejrzała kilka powiązanych tematów od deski do deski, by ostatecznie stwierdzić, że spełnia wszystkie potrzebne wymagania, a poza tym dysponuje sporą ilością wolnego czasu. Nie wykorzystanie takiej okazji mogłoby się okrutnie zemścić, nie uważasz? – uśmiechnęła się. – Tak właśnie było! Chyba – skwitowała, gdy kolejne fakty próbowały wydostać się z miejsca składowania danych. W każdym razie, niekiedy ważniejsze od ‘jak’ może okazać się ‘dlaczego’.
– Zatem co było powodem?
– Moje początki w grze były ściśle związane z handlem. Postawiłam sobie za główny cel zbić jak największą fortunę i systematycznie powiększałam majątek o coraz to nowe surowce. Bywało jednak i tak, że zamiast rosnąć w siłę, zgromadzone środki znikały bez śladu za sprawą oszustów różnego kalibru. Cóż, w takich momentach lepiej było trzymać się ode mnie z daleka jako, że należę do typu ludzi bardzo przywiązujących się do swoich rzeczy – wzruszyła ramionami, wlepiając wzrok w przygasającą świeczkę. – Musisz już pewnie podejrzewać, że myśl o możliwości zrobienia ze złodziejskich rzyci jesieni średniowiecza oddziaływała na mnie niebywale motywująco.
– Jak wygląda praca Moderatora? Co przysparza najwięcej problemów?
– To taka standardowa akcja i reakcja. Ktoś krzyczy, że ma jakiś problem, a Ty ubierasz czarne, ortalionowe wdzianko i zasuwasz na dzielnię ze swoim zestawem zabawek, aby go jak najszybciej rozwiązać – Szafirowa starała się przybrać poważną minę, jednak chwilę potem ze śmiechem powróciła do odpowiedzi na dalszą część pytania. – Najwięcej kłopotów pojawia się w sytuacjach, w których praktycznie nie widać szans na pogodzenie dwóch stron konfliktu. Ludzie czasem są zbyt zapatrzeni we własne argumenty, by dostrzec coś wartościowego w tym, co mówią inni. A bardzo szkoda, czasem kompromis lub przyznanie komuś racji może mieć nieocenioną wartość.
– Co sądzisz o Nightwood? Czym dla Ciebie jest Nocny Las na co dzień?
– Jest świetną odskocznią od szaroburych realiów, przepełnionych przyziemnymi zmartwieniami i natrętnymi obowiązkami. Miejscem, którego sam widok często jest w stanie rozpogodzić duszę. Choć czasami również i zmrozić ją do cna, gdy Hufsa szaleje po Oazie! – wzdrygnęła się na samo wspomnienie znienawidzonego stworzenia z dzieciństwa. – Ciekawe jest, że pomimo zdominowania udzielającej się części społeczności przez stosunkowo młode osoby, Las przyciąga również starszych rozbitków, błądzących w niezmierzonej otchłani internetu. Musi być w tym jakaś magia, która prowadzi ich tutaj i pozwala zatrzymać się na dłużej. Całe szczęście, że są, inaczej czułabym się pewnie jak szalony emeryt z wyjątkowo oryginalnym hobby.
– Czym zajmujesz się prywatnie, gdy nie przesiadujesz w Nocnym Lesie?
– Pracuję w aptece, prowadzę stronę ze sprzedażą internetową i zajmuję się tam wszystkim, co jest lub dopiero może być z tym powiązane. Od czasów niemal prehistorycznych zmagam się też ze studiami oceanograficznymi, może kiedyś uda mi się je skończyć i pracować w wyuczonym zawodzie. Przydałoby się.
– Czytelnicy na pewno chceliby poznać Cię ciut bliżej. Opowiesz nam o swoich zainteresowaniach, droga Faye?
– Jest ich przede wszystkim zdecydowanie zbyt wiele! Nieustannie słucham muzyki. Głównie rockowej, chociaż nie gardzę praktycznie niczym, o ile uszy nie zwijają mi się w tutki od wycia wokalisty bądź z głośnika nie wydobywa się niepokojąca kakofonia, będąca wynikiem nagrania synchronicznego pracy wiertarki na najwyższych obrotach z wirującym bębnem pralki. Jestem starej daty, nie rozumiem tego przejawu sztuki współczesnej. Ojciec puszczał mi na dobranoc Guns N' Roses, a nie jakieś łomotanie kotletów i hurtowe zabijanie komarów klapkiem, które rozsadza czaszkę o północy. Nie są mi obce wszelkie przejawy działalności plastycznej, choć ostatnio moja aktywność na tym polu ogranicza się do grafiki komputerowej i okazyjnie wykonywanych szkiców ołówkiem. Składam origami modułowe, kusudamy. Gdy mam za dużo ścinków papieru, czasem najdzie mnie na quilling czy inne przetwórstwo drobnopapierowe.
– Jak praktycznie każdy miłośnik fantastycznych stworów jakimi są smoki sięgasz po książki. Co mogłabyś polecić na chłodne, ciemne i długie wieczory naszym czytelnikom?
– Nie czytam przesadnie dużo. Nie mam na to aż tyle czasu, ile bym chciała, jednak zdarza mi się wyłowić coś wartego uwagi. Przy tym staram się czytać po angielsku, jeżeli mam taką możliwość. Pozwala to zachować pewną biegłość, gdy skończyło się naukę języka, wzbogaca zasób słownictwa, pomaga zapamiętać potrzebne zwroty. Interesują mnie głównie takie książki, które zawierają w sobie wątki detektywistyczne, wszelkiego rodzaju zagadki do rozwiązania, zagwozdki, nieprzewidywalne rozwiązania. Dalej plasuje się fantastyka, ale tutaj jestem raczej wybredna, nie wszystko podoba mi się jednakowo. Dawniej zaczytywałam się np. w obszernej serii Dragonlance, teraz wolę Grzędowicza i Sapkowskiego.
– Z Twojej informacji profilowej wiemy, że robisz zdjęcia. Co najbardziej lubisz fotografować?
– Szczególnie upodobałam sobie uwiecznianie elementów przyrody. Jest ona na tyle wdzięcznym tematem zdjęć, że nawet podczas krótkiego spaceru można znaleźć coś inspirującego, zdolnego poruszyć lub zastanowić. Prowadzę też od niedawna bardziej osobisty zbiór fotografii-wspomnień z podróży. Ma na celu uporządkowanie chronologiczne moich wycieczek krajoznawczych i zachowanie pełnych barw napotkanych obrazów tak, aby mogły na nowo ożyć, kiedy są potrzebne. Nie będzie ich pewnie przesadnie wiele. Powoli uczę się być bardziej krytyczna w stosunku do tego, co uda mi się uchwycić. Mam wrażenie, że kilka osób i ich skrzynki powiadomień odetchną dzięki temu z ulgą.
– Czy lubisz podróżować? Czym są dla Ciebie podróże? Gdzie najbardziej chciałabyś się udać?
– Mówią u nas, że raz na kilka pokoleń trafi się w rodzinie jakiś wykolejeniec losu, któremu marzy się schodzenie pieszo kontynentów, podbój siedmiu mórz na wielkim trójmasztowcu lub zwyczajna ucieczka z miejsca, które perfidny los mu bezwzględnie narzucił. Cóż, chyba tym razem padło na wariant drugi. Od kiedy tylko odrosłam od ziemi na tyle, by dosięgnąć ręką do kasy biletowej, zacięcie podróżuję, zarówno po kraju, jak i po świecie. Mam niezliczoną ilość planów na przyszłe wyjazdy, spośród których największym jest odwiedzenie kambodżańskiej świątyni w Angkor i okolonej rafami wyspy Samui w Tajlandii. Chętnie wracam też do wcześniej odwiedzonych miejsc, jeśli mi się spodobają. Morze widuję cały rok, dlatego z radością wynoszę się latem w bardziej górzyste tereny lub nad jeziora.
– Jesteś jednym z Mistycznych Krupierów. Co sądzisz o klanach forumowych?
– Skoro przystąpiłam do jednego z nich, musiałam zapewne zobaczyć w tych zorganizowanych w różnoraki sposób grupach osób coś wartościowego. Świetną rzeczą jest to, że na forum jest przestrzeń dla ludzi, którzy mają wspólne zainteresowania i chcą się przy okazji podzielić nimi z resztą świata. Podziwiam każdego, kto ma odwagę oraz zacięcie, by stworzyć coś bardziej rozbudowanego i klimatycznego, niż osiedlowy kult rozczochranej kalarepy. Dziwi mnie tylko dlaczego tak mało osób aktywnie uczestniczy w życiu większości obecnie istniejących klanów. Wymiana pokoleń?
– Co ogółem myślisz o inicjatywach typu iNightwood czy Cennik Khamira? Czy to dobrze, że użytkownicy robią coś sami z siebie?
– To zależy, jak na nie patrzeć. Z jednej strony, obecność tego typu inicjatyw powinno się chwalić z racji tego, że pozwalają ludziom realizować się w czymś, co lubią, co ich interesuje. Daje to także dodatkową możliwość reklamy, której jak wiemy nigdy nie jest dosyć w obecnym świecie, któremu trzeba wszystko podstawić przed nos, by w ogóle byli łaskawi spojrzeć. Ogólnie wszystko jest dla mnie dobre, o ile nie próbuje się narzucać innym własnych poglądów, jeśli jest zachowana granica to nie ma się o co przyczepić. Jestem sceptycznie nastawiona do wszelakich cenników, konkretnie tych części owych, które zawierają pseudoaktualne wartości, którymi powinni kierować się gracze. Każdy ma po to osobiste szare komórki, aby mógł z ich pomocą sam coś zaobserwować, zinterpretować czy wywnioskować. Ślepe zawierzanie temu, co jest gdzieś napisane, nie jest zbyt mądrym posunięciem. Większość nie zdaje sobie nawet sprawy, jak łatwo można w ten sposób kontrolować sytuację na rynku, jeśli wśród myślących jedynie o dobrze innych pojawi się ktoś ze skrajnie innym nastawieniem i celami.
– Gdybyś mogła zmienić dowolną rzecz w Nightwood co by to było?
– Od wielu miesięcy najbardziej pożądaną przeze mnie zmianą byłoby wprowadzenie ulepszeń transferu dostępnych w grze surowców i przedmiotów wraz z dołączeniem możliwości zamieszczenia krótkiego opisu. Jako bonus przydałyby się jeszcze jakiekolwiek wyznaczniki uczciwości użytkownika. Wtedy mogłabym spać spokojnie.
– Czy uważasz Smoczą Wikipedię za przydatny element Nightwood? Dlaczego tak mało Hodowców sięga po informacje w niej zawarte?
– Smocza Wiki rozrosła się do niebagatelnych rozmiarów, zawiera wystarczająco pewne informacje, by bez większych obaw sięgać do niej w razie ewentualnych problemów. Przypuszczam, że głównym problemem małej popularności jest lenistwo bądź niewiedza graczy.
– Na zakończenie, chciałabyś przekazać coś czytelnikom iNightwood?
– Chyba nie, i tak już się nasłuchali za wszelkie czasy.
- Dziękuję serdecznie za miłą rozmowę. Do zobaczenia!
– Nie cieszcie się zawczasu. Myślę, że prędzej czy później gorzko pożałujecie tej decyz … – Szafirowa spojrzała badawczo w stronę rozmówczyni. Widząc wysoko uniesioną lewą brew kobiety, zdecydowała się chwilowo ukryć szelmowski uśmiech za wysokim kołnierzem. – Khm, to znaczy, bardzo miło z Waszej strony, że macie zamiar mnie znosi… gościć – poprawiła się szybko, by zapobiec kolejnemu ciężkiemu spojrzeniu Alruny.
– W jaki sposób trafiłaś do Nightwood?
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że moje pojawienie się w Nocnym Lesie to wynik wyjątkowo podłego spisku dwóch niegodziwych czarownic. Przypuszczam, że całymi latami knuły przeciwko mnie po kątach i szemrały skomplikowane formuły, mieszając w kotłach opalizujące w ciemności eliksiry, zanim zdecydowały się przypuścić nie całkiem frontalny atak na moją skromną osobę.
– Kim są owe czarownice?
– Ale tak bez adwokata…? – dziewczyna wstała na równe nogi i zburzyła się efektownie, wykonując serię komicznie wyglądających gestów rąk, które wprawna osoba potrafiłaby jednak odszyfrować i złożyć w wyrazy Sine oraz Tequilla.
– Zapewne wielu z naszych czytelników umiera z ciekawości by dowiedzieć się jak zostałaś moderatorem Hodowli. Opowiesz nam o tym?
– Szczerze to myślę, że żadnej Ameryki w konserwie tu nie odkryjecie – podrapała się po brodzie, zastanawiając, jak dużo czasu minęło od tego momentu i czy pamięć nie podsuwa jej fałszywych obrazów na miejsce wyżartych przez mole dziur w szarej strukturze. – Ot, pewnego pięknego, zimowego dnia, Szafirowa dostrzegła pośród miliardów rzeczy obecnych na forum post autorstwa Drago_miry. Zaciekawiona nietypowym dla niej jeszcze w tych rejonach sformułowaniem ‘rekrutacja’, które kojarzyło jej się co najwyżej z zaciągiem do najemnej armii bądź perypetiam i absolwentów szkół średnich, przejrzała kilka powiązanych tematów od deski do deski, by ostatecznie stwierdzić, że spełnia wszystkie potrzebne wymagania, a poza tym dysponuje sporą ilością wolnego czasu. Nie wykorzystanie takiej okazji mogłoby się okrutnie zemścić, nie uważasz? – uśmiechnęła się. – Tak właśnie było! Chyba – skwitowała, gdy kolejne fakty próbowały wydostać się z miejsca składowania danych. W każdym razie, niekiedy ważniejsze od ‘jak’ może okazać się ‘dlaczego’.
– Zatem co było powodem?
– Moje początki w grze były ściśle związane z handlem. Postawiłam sobie za główny cel zbić jak największą fortunę i systematycznie powiększałam majątek o coraz to nowe surowce. Bywało jednak i tak, że zamiast rosnąć w siłę, zgromadzone środki znikały bez śladu za sprawą oszustów różnego kalibru. Cóż, w takich momentach lepiej było trzymać się ode mnie z daleka jako, że należę do typu ludzi bardzo przywiązujących się do swoich rzeczy – wzruszyła ramionami, wlepiając wzrok w przygasającą świeczkę. – Musisz już pewnie podejrzewać, że myśl o możliwości zrobienia ze złodziejskich rzyci jesieni średniowiecza oddziaływała na mnie niebywale motywująco.
– Jak wygląda praca Moderatora? Co przysparza najwięcej problemów?
– To taka standardowa akcja i reakcja. Ktoś krzyczy, że ma jakiś problem, a Ty ubierasz czarne, ortalionowe wdzianko i zasuwasz na dzielnię ze swoim zestawem zabawek, aby go jak najszybciej rozwiązać – Szafirowa starała się przybrać poważną minę, jednak chwilę potem ze śmiechem powróciła do odpowiedzi na dalszą część pytania. – Najwięcej kłopotów pojawia się w sytuacjach, w których praktycznie nie widać szans na pogodzenie dwóch stron konfliktu. Ludzie czasem są zbyt zapatrzeni we własne argumenty, by dostrzec coś wartościowego w tym, co mówią inni. A bardzo szkoda, czasem kompromis lub przyznanie komuś racji może mieć nieocenioną wartość.
– Co sądzisz o Nightwood? Czym dla Ciebie jest Nocny Las na co dzień?
– Jest świetną odskocznią od szaroburych realiów, przepełnionych przyziemnymi zmartwieniami i natrętnymi obowiązkami. Miejscem, którego sam widok często jest w stanie rozpogodzić duszę. Choć czasami również i zmrozić ją do cna, gdy Hufsa szaleje po Oazie! – wzdrygnęła się na samo wspomnienie znienawidzonego stworzenia z dzieciństwa. – Ciekawe jest, że pomimo zdominowania udzielającej się części społeczności przez stosunkowo młode osoby, Las przyciąga również starszych rozbitków, błądzących w niezmierzonej otchłani internetu. Musi być w tym jakaś magia, która prowadzi ich tutaj i pozwala zatrzymać się na dłużej. Całe szczęście, że są, inaczej czułabym się pewnie jak szalony emeryt z wyjątkowo oryginalnym hobby.
– Czym zajmujesz się prywatnie, gdy nie przesiadujesz w Nocnym Lesie?
– Pracuję w aptece, prowadzę stronę ze sprzedażą internetową i zajmuję się tam wszystkim, co jest lub dopiero może być z tym powiązane. Od czasów niemal prehistorycznych zmagam się też ze studiami oceanograficznymi, może kiedyś uda mi się je skończyć i pracować w wyuczonym zawodzie. Przydałoby się.
– Czytelnicy na pewno chceliby poznać Cię ciut bliżej. Opowiesz nam o swoich zainteresowaniach, droga Faye?
– Jest ich przede wszystkim zdecydowanie zbyt wiele! Nieustannie słucham muzyki. Głównie rockowej, chociaż nie gardzę praktycznie niczym, o ile uszy nie zwijają mi się w tutki od wycia wokalisty bądź z głośnika nie wydobywa się niepokojąca kakofonia, będąca wynikiem nagrania synchronicznego pracy wiertarki na najwyższych obrotach z wirującym bębnem pralki. Jestem starej daty, nie rozumiem tego przejawu sztuki współczesnej. Ojciec puszczał mi na dobranoc Guns N' Roses, a nie jakieś łomotanie kotletów i hurtowe zabijanie komarów klapkiem, które rozsadza czaszkę o północy. Nie są mi obce wszelkie przejawy działalności plastycznej, choć ostatnio moja aktywność na tym polu ogranicza się do grafiki komputerowej i okazyjnie wykonywanych szkiców ołówkiem. Składam origami modułowe, kusudamy. Gdy mam za dużo ścinków papieru, czasem najdzie mnie na quilling czy inne przetwórstwo drobnopapierowe.
– Jak praktycznie każdy miłośnik fantastycznych stworów jakimi są smoki sięgasz po książki. Co mogłabyś polecić na chłodne, ciemne i długie wieczory naszym czytelnikom?
– Nie czytam przesadnie dużo. Nie mam na to aż tyle czasu, ile bym chciała, jednak zdarza mi się wyłowić coś wartego uwagi. Przy tym staram się czytać po angielsku, jeżeli mam taką możliwość. Pozwala to zachować pewną biegłość, gdy skończyło się naukę języka, wzbogaca zasób słownictwa, pomaga zapamiętać potrzebne zwroty. Interesują mnie głównie takie książki, które zawierają w sobie wątki detektywistyczne, wszelkiego rodzaju zagadki do rozwiązania, zagwozdki, nieprzewidywalne rozwiązania. Dalej plasuje się fantastyka, ale tutaj jestem raczej wybredna, nie wszystko podoba mi się jednakowo. Dawniej zaczytywałam się np. w obszernej serii Dragonlance, teraz wolę Grzędowicza i Sapkowskiego.
– Z Twojej informacji profilowej wiemy, że robisz zdjęcia. Co najbardziej lubisz fotografować?
– Szczególnie upodobałam sobie uwiecznianie elementów przyrody. Jest ona na tyle wdzięcznym tematem zdjęć, że nawet podczas krótkiego spaceru można znaleźć coś inspirującego, zdolnego poruszyć lub zastanowić. Prowadzę też od niedawna bardziej osobisty zbiór fotografii-wspomnień z podróży. Ma na celu uporządkowanie chronologiczne moich wycieczek krajoznawczych i zachowanie pełnych barw napotkanych obrazów tak, aby mogły na nowo ożyć, kiedy są potrzebne. Nie będzie ich pewnie przesadnie wiele. Powoli uczę się być bardziej krytyczna w stosunku do tego, co uda mi się uchwycić. Mam wrażenie, że kilka osób i ich skrzynki powiadomień odetchną dzięki temu z ulgą.
– Czy lubisz podróżować? Czym są dla Ciebie podróże? Gdzie najbardziej chciałabyś się udać?
– Mówią u nas, że raz na kilka pokoleń trafi się w rodzinie jakiś wykolejeniec losu, któremu marzy się schodzenie pieszo kontynentów, podbój siedmiu mórz na wielkim trójmasztowcu lub zwyczajna ucieczka z miejsca, które perfidny los mu bezwzględnie narzucił. Cóż, chyba tym razem padło na wariant drugi. Od kiedy tylko odrosłam od ziemi na tyle, by dosięgnąć ręką do kasy biletowej, zacięcie podróżuję, zarówno po kraju, jak i po świecie. Mam niezliczoną ilość planów na przyszłe wyjazdy, spośród których największym jest odwiedzenie kambodżańskiej świątyni w Angkor i okolonej rafami wyspy Samui w Tajlandii. Chętnie wracam też do wcześniej odwiedzonych miejsc, jeśli mi się spodobają. Morze widuję cały rok, dlatego z radością wynoszę się latem w bardziej górzyste tereny lub nad jeziora.
– Jesteś jednym z Mistycznych Krupierów. Co sądzisz o klanach forumowych?
– Skoro przystąpiłam do jednego z nich, musiałam zapewne zobaczyć w tych zorganizowanych w różnoraki sposób grupach osób coś wartościowego. Świetną rzeczą jest to, że na forum jest przestrzeń dla ludzi, którzy mają wspólne zainteresowania i chcą się przy okazji podzielić nimi z resztą świata. Podziwiam każdego, kto ma odwagę oraz zacięcie, by stworzyć coś bardziej rozbudowanego i klimatycznego, niż osiedlowy kult rozczochranej kalarepy. Dziwi mnie tylko dlaczego tak mało osób aktywnie uczestniczy w życiu większości obecnie istniejących klanów. Wymiana pokoleń?
– Co ogółem myślisz o inicjatywach typu iNightwood czy Cennik Khamira? Czy to dobrze, że użytkownicy robią coś sami z siebie?
– To zależy, jak na nie patrzeć. Z jednej strony, obecność tego typu inicjatyw powinno się chwalić z racji tego, że pozwalają ludziom realizować się w czymś, co lubią, co ich interesuje. Daje to także dodatkową możliwość reklamy, której jak wiemy nigdy nie jest dosyć w obecnym świecie, któremu trzeba wszystko podstawić przed nos, by w ogóle byli łaskawi spojrzeć. Ogólnie wszystko jest dla mnie dobre, o ile nie próbuje się narzucać innym własnych poglądów, jeśli jest zachowana granica to nie ma się o co przyczepić. Jestem sceptycznie nastawiona do wszelakich cenników, konkretnie tych części owych, które zawierają pseudoaktualne wartości, którymi powinni kierować się gracze. Każdy ma po to osobiste szare komórki, aby mógł z ich pomocą sam coś zaobserwować, zinterpretować czy wywnioskować. Ślepe zawierzanie temu, co jest gdzieś napisane, nie jest zbyt mądrym posunięciem. Większość nie zdaje sobie nawet sprawy, jak łatwo można w ten sposób kontrolować sytuację na rynku, jeśli wśród myślących jedynie o dobrze innych pojawi się ktoś ze skrajnie innym nastawieniem i celami.
– Gdybyś mogła zmienić dowolną rzecz w Nightwood co by to było?
– Od wielu miesięcy najbardziej pożądaną przeze mnie zmianą byłoby wprowadzenie ulepszeń transferu dostępnych w grze surowców i przedmiotów wraz z dołączeniem możliwości zamieszczenia krótkiego opisu. Jako bonus przydałyby się jeszcze jakiekolwiek wyznaczniki uczciwości użytkownika. Wtedy mogłabym spać spokojnie.
– Czy uważasz Smoczą Wikipedię za przydatny element Nightwood? Dlaczego tak mało Hodowców sięga po informacje w niej zawarte?
– Smocza Wiki rozrosła się do niebagatelnych rozmiarów, zawiera wystarczająco pewne informacje, by bez większych obaw sięgać do niej w razie ewentualnych problemów. Przypuszczam, że głównym problemem małej popularności jest lenistwo bądź niewiedza graczy.
– Na zakończenie, chciałabyś przekazać coś czytelnikom iNightwood?
– Chyba nie, i tak już się nasłuchali za wszelkie czasy.
- Dziękuję serdecznie za miłą rozmowę. Do zobaczenia!
Alruna Septim |
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.