418: Pod redakcyjną lupą: Amnesia: The Dark Descent
Przebudzenie w murach mrocznego zamczyska, pamiętając jedynie swoje imię i to, że coś przerażającego depcze ci po piętach jest jedynie początkiem koszmaru z jakim przyjdzie ci się zmierzyć. Błądząc po ciemnych korytarzach i stopniowo zagłębiając się w zakamarki osiemnastowiecznego zamku zdamy sobie sprawę, że na nasze życie czyhają nie tylko bestie czające się za zamkniętymi drzwiami, ale nieuchronnie wdzierający się do naszego umysłu obłęd.
Amnesia: The Dark Descent to gra typu survival horror, której fabuła, jak zostało wyżej wspomniane, została osadzona w wilgotnych murach pruskiego zamku Brennenburg. Daniel, postać, w którą przyjdzie nam się wcielić, nie pamięta praktycznie nic ze swojej przeszłości. Ze świadomością, że z każdą chwilą zostaje mu coraz mniej czasu, pogrąża się w mrokach popadającej w ruinę budowli. Powoli odkrywa potworną przeszłość oraz równie przerażającą odpowiedź na pytanie, dlaczego umyślnie pozbawił się pamięci.
Najlepsze jest to, że do ostatnich chwil rozgrywki fabuła nie przestaje nas zaskakiwać i kiedy już myślimy, że mamy nasz cel przed nosem wpadamy w jakąś dziurę, albo jakieś kamienie postanawiają zablokować nam drogę. Generalnie, ani na chwilę nie jesteśmy narażeni na banał, a już na pewno na brak wrażeń- przez cały czas siedzimy jak na szpilkach obawiając się co tym razem czeka na nas za najbliższymi drzwiami. Ogromną rolę gra tu również klimat, o którym wspomnę nieco później.
Twórcy postanowili nadać rozgrywce nieco realizmu poprzez możliwość interakcji ze światem. Za pomocą odpowiednich ruchów muszką możemy wysuwać szuflady, otwierać drzwi oraz przesuwać, obracać w dłoni lub ciskać przedmiotami. Co ciekawe, zadbano również o aspekty takie jak ciężar obiektów. Przykładowo będziemy musieli się namęczyć aby odsunąć torujący drogę głaz, ale bez problemu chwycimy i rzucimy zdjętą z regału książką. Takie rozwiązanie daje nam możliwość wykazania się pomysłowością, która niejednokrotnie przyda się w coraz bardziej zmyślnych, stawianych nam przez grę zadaniach.
Innym bardzo ciekawym motywem w grze jest to, że oprócz zdrowia fizycznego mamy również wgląd w zdrowie psychiczne naszej postaci. Za każdym razem gdy zbyt długo przebywamy w mroku, bez żadnego światła, a powarkiwanie potworów jest tak bliskie, że niemal czujemy je na karku, nasze zdrowie psychiczne drastycznie spada. Serce wali jak młotem, obraz się rozmywa, a natrętne dzwonienie w uszach rozsadza głowę- za każdym razem, gdy Daniel wariuje, my wariujemy razem z nim.
Przystępne i ciekawe sterowanie jest dużym plusem, ponieważ z Amnezją spędzimy trochę czasu- zadbano o to, abyśmy za szybko nie uporali się z grą (pomijając, że mało kto jest w stanie znieść jednorazowo więcej niż kilkadziesiąt minut rozgrywki). Jednak jeśli wrażenia po przejściu gry nam nie wystarczą mamy do dyspozycji dodatek Amnesia: Justine (który moim skromnym zdaniem jest chyba jeszcze gorszy niż sama Amnesia- za pierwszym podejściem doszłam do drugiego zakrętu) oraz możliwość pobierania mapek custom story.
Jeśli chodzi o grafikę nie spotkamy się z żadnym odkryciem czy fenomenem, inną sprawą jest samo zaprojektowanie wnętrz i sprawienie, że wyglądają jak żywcem wyjęte z najgorszych koszmarów sennych. Rozmieszczenie pomieszczeń, gra świateł i cała masa szczegółów sprawiają, że wnętrze mrocznego zamku staje się niezwykle realistyczne i przez to jeszcze bardziej upiorne.
Przejdźmy do rzeczy, która jest w sumie najważniejsza w Amnezji. Chodzi tu oczywiście o klimat, a co za tym idzie sposób w jaki gra straszy nas raz za razem. Od początku nie mamy chwili wytchnienia, a czym dalej tym gorzej. Po pewnym czasie każdy dźwięk będzie zdawał się nam być oznaką zbliżającego się niebezpieczeństwa i niejednokrotnie będziemy siedzieć skuleni w szafie długo po tym jak zagrożenie minie. Bez przerwy towarzyszy nam napięcie, podsycane oprawą dźwiękową znakomitą zarówno pod względem muzyki i odgłosów otoczenia, jak i grą aktorów w dialogach (które wraz z barwnymi odgłosami w tle czasem same w sobie są w stanie nieźle nastraszyć).
Nieodłącznym i niezwykle ważnym elementem Amnesi jest także mrok, który może przyprawić nas o obłęd (jak już wcześniej wspomniałam)czy sprawić, że zbyt późno zdołamy zauważyć niebezpieczeństwo (i wywołać zawał serca lub błyskawiczną teleportację na drugą stronę pokoju) i jednocześnie to nas ukryć przed wzorkiem przeciwników. Bowiem w Amnesi nie jesteśmy w stanie rzucić się na wroga z tasakiem czy czymkolwiek co mamy pod ręką, po czym poszatkować go na kawałki. Jedyne co możemy zrobić to ukryć się i liczyć, że pozostaniemy niedostrzeżeni. Bo to właśnie bezsilność i świadomość, że nie mamy jak się bronić jest gorsza od samych bestii.
Podsumowując, Amnesia: The Dark Descent, jest grą, która przestraszyła mnie jak mało co. Zaskakujące jest jak twórcy nagłowili się i odpicowali wszystko tak, żeby na sam dźwięk ciarki przechodziły po plecach, a panika i paranoja przesiąkały nie tylko umysł Daniela, ale jakże i nasz. Niezwykłe jak Cień ożywa na ekranie i w naszych głowach. Naprawdę uwielbiam tę grę i szczerze polecam ją, mimo, że nie jestem fanką horrorów. Warto zagrać w nią choć raz, żeby doświadczyć całej gamy strachu i wrzasków jaką gwarantują nam twórcy.
Producent: Fictional Games
Wydawca: 1C / Cenega
Wydawca polski: Cenega Poland
Oficjalna strona: www.amnesiagame.com/
Ograniczenie wiekowe: +18
Ciekawostka: Już w 2013 ma ukazać się druga część cyklu o nazwie Amnesia: A Machine for Pigs
Zobacz zapowiedź drugiej części
Lady Adria |
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.