689: Kronika poszukiwań Cath - część druga, czyli gdzie i jak wszystko się zaczęło
Cerro: "Tego pogodnego poranka spotkaliście się na szczycie ścieżki wiodącej do Kotliny Redakcji". Tak właśnie zaczęła się trwająca już wiele miesięcy przygoda w poszukiwanie Cath lub jej gnijących zwłok. Od tego zdania oraz owianej mgłą cieni, półcieni i tajemnicy postaci Syrusa, który... cholerra jasna, właśnie zauważyłam, że on ma czarne włosy, a zawsze wyobrażam je sobie jako ciemny brąz
Akayla: Poważnie?
...
..
.
Łał. A ja sądziłam, że znasz jego narodowość... a skośnoocy, wiadomo przeca, zawsze czarnowłosi... *macha ręką* Mniejsza z tym.
Naprawdę zaczęła się od tego? Wcześniej była jeszcze ponad dwustronicowa dyskusja zniecierpliwionych zgłoszonych na tematy związane z konkursem... Z tego, co pamiętam, nie byłam wtedy jedyną osobą zaskoczoną tym, ile można nawalić postów w konkursowym temacie jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek.
C: *mamrocze* Ale to jest taki czarny-ciemny brąz, a nie czarny-kruczoczarny T___T *dygresje o fryzurze Syrusa off*
Ach, tak. Ja również byłam zaskoczona zarówno szybkością produkcji postów jak i ogólnym podnieceniem, jakie wiązało się z oczekiwaniem na ogłoszenie wyników. Najgłośniej zapowiadali, co zrobią, kiedy się dostaną, ci, którzy się nie dostali. No, ale... cóż. Bywa.
A: A owszem. Było się z czego na naszym redakcyjnym sb podśmiewać.
I co tam dalej... była drobna obsuwka. Bo miałaś wykłady do późna. Ale de facto z dodaniem odpisu spóźniłaś się tylko o niespełna godzinę!
*mamrocze* Odpisu, przy pisaniu którego tak bardzo panikowałam. Głównie ze względu na cholernie wysoki poziom podania Ariedale.
Ariedale, słyszysz? Straszysz ludziów!
C: Smutne porównanie własnego poziomu literackiego z cudzym? XD
W każdym razie, zaczęło się od płomiennej, mocno motywującej (no, dobrze, w miarę motywującej) mowy Syrusa, po której gracze zaczęli zadawać pytania o strategicznym znaczeniu. Na przykład: "Domki są wszystkie takie same? Mają pięterka, skrytki, schowki, cokolwiek?". Do dziś nie rozgryzłam głębokiego związku pomiędzy tymi kwestiami a kryminalną zagadką...
http://digital-art-gallery.com |
Chociaż część osób przyjęła inną, błyskotliwą strategię i wybiegła z chałupy bez słowa.
Ojć, chyba troszkę za mocno hejtuję. *skrucha, wiele skruchy*
A: Smutne porównanie własnego poziomu literackiego z cudzym. XD
Ta mowa wcale nie miała być mocno motywująca. Miała pokazać, jak bardzo moja postać jest zdesperowana. I jak bardzo ma gdzieś wszystko (łącznie z samymi poszukiwaczami), poza efektami poszukiwań XD
I schowaj sobie tę skruchę. Przecież my głosimy prawdę! Ludu, nasz ludu, słuchaj słów naszych i takie tam :3
Zdaje się teraz był ten moment, kiedy nasza kochana MaRyan wymyśliła sobie posłańca.
Jaki znowu posłaniec, ja się pytam?!
Po twojej uwadze poprawiła. Ba, nawet zapisała "złamanie regulaminu gry" w okienku "powód edycji". Urocze :>
C: MaRyan i jej naginanie rzeczywistości do własnego widzimisię ogólnie stanowiło trudny orzech do zgryzienia. Orzech, który w końcu, po trzecim razie i zignorowaniu mojego PW doprowadził mnie do stanu, w którym go odrzuciłam. Zbyt mocno. Powodując nim krwawą masakrę. ORZECH-KAMIKAZE!!!
A potem mi zarzucają, że zabijam ludzi jak mi się żywnie podoba i nie daję im czasu, żeby się obronili, chlip.
A: *pocieszająco poklepuje po ramieniu* To nieprawda i dobrze o tym wiesz. W końcu mogła wezwać smoka... sama zrezygnowała z obrony innej niż słowna.
Ale, hej, wybiegamy za bardzo do przodu. Skupmy się jednak na pierwszych pięciu stronach...
Tu wątków było kilka. Który najpierw? Nasz później ulubiony, Ariedale + Shen + Arakiel? Czy Wiaterek, który w początkowej fazie rozgrywek dostarczył mi... sporo rozrywki?
C: *tłumi śmiech* Wiaterek. Ahum. Jovra Mhriess. Jeden z tych, którzy wybiegli z chaty... ten, który zmierzając ku Smoczej Przystani jako pierwszy natknął się na Veyronę. Miał nadzieję, że "nie zatrzymuje go z błahych powodów, gdyż ceną jest życie". No i powody nie były błahe. Przeciwnie wręcz. Okazało się, że Veyrona ma kilka rewelacji na temat osoby świeżo upieczonego pracodawcy radosnej gromadki graczy.
A: "On coś knuje."
Taaak... wizja wielce mrocznych planów Syrusa, nakreślona niezwykle wyraziście. Na tyle wyraziście, że biedny człowiek musiał się wściekać i miotać przez dłuższy czas, próbując pomóc... bo inni gracze ów odpis przeczytali :> Ale, ale. Wracając do Jovry.
Cóż takiego zrobił, zapytacie.
Znów wybiegając poza pierwszych pięć stron powiem, że głupotę.
Zawrócił.
C: No, tak. Biedny, niewinny, nie mający żadnych mrocznych planów człowiek.
A Jovra... tak, tak, zawrócił
Chociaż trzeba mu przyznać honor - dociekliwie wybadał Veyronę i nie uwierzył jej tak od razu, co to, to nie! Dopiero upewniwszy się o mocnym zakorzenieniu jej opowieści w faktach.
Jakby nie było, po powrocie jego rozmowa z Syrusem zaczęła się całkiem uprzejmie. A potem nagle latały noże. Mężczyźni, kto ich zrozumie?
A: Dobra, niewinny nie. Ale akurat do poszukiwań jego winy wiele nie mają...
Rozmowa zaczęła się uprzejmie, bo zaczął ją Syrus. Potem Jovra ostentacyjnie okazał mu swą wyższość i nie zwrócił uwagi na jakże "drobny szczegół" jakim był fakt, że rozmawia z Japończykiem. Japończyk poczuł się urażony i jasno to zakomunikował nie tylko słownie, ale również nagle zziębłym tonem.
Jovra popełnił błąd - zignorował to ostrzeżenie. Nie tylko wstrzymał się od dyplomatycznego "przepraszam", ale drążył dalej, wciąż tonem i słowami sugerując, że stawia się nad pracodawcą.
I wtedy zaczęły latać noże. Oczywiście miotane przez obrażonego Japończyka.
C: W zasadzie on nie jest "Japończykiem". Jest "człowiekiem ze Wschodu". A jest nim, ponieważ nie chciało ci się wymyślać oryginalnej nazwy własnej dla skrawka świata, z którego pochodzi. *szczerzy zęby i gwałtownym wirażem wraca do tematu konkursu*
Niemniej Jovra uniósł z całej sprawy głowę. Ba, nawet na miejscu. Niczego się nie dowiedział.
Swoją drogą - jeżeli nawet Syrus knuje przeciwko graczom, chyba by mu tego nie powiedział? Wydawało mi się to logiczne...
Nic to. Po tej małej przygodzie Jovra ruszył ponownie ku Smoczej Przystani.
Chociaż jak pokazał dalszy rozwój wydarzeń, jego przybycie tam... miało się mocno opóźnić.
A: Tak, ale o tym może innym razem.
*sceptycznie paczy w górę* Bierzemy inny wątek, czy kończymy już?
C: Podobno niedosyt jest lepszy niż przesyt, więc na dziś to chyba wszystko. Do przeczytania!
*macha*
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.