Gazetka iNightwood
  • Strona Główna
  • Co i kiedy?
  • Nasza Ekipa
    • Rekrutacja
    • Kontakt
    • Autorzy iNightwood
  • Smok miesiąca
  • Poradniki graficzne

700: Leśne Opowieści: Przybysz, część X

– Łowco Plugastwa, chcę oficjalnie ci przekazać, że jesteś idiotą z siekaną kapustą zamiast mózgu – powiedział Devi.


– Dzięki za kilka ciepłych słów dla człowieka wiszącego nad przepaścią – rzekłem cierpko.


Byłem mniej więcej w połowie najwyższej baszty królewskiego zamku, wspinając się po zewnętrznej ścianie porośniętej dawno uschniętym bluszczem. Devi krążył wokół, od czasu do czasu racząc mnie motywacyjną gadką obowiązkowo omawiającą mój niski poziom intelektualny.


– Wciąż głosuję za tym, żebyśmy zaprzestali robić z siebie bohaterów i zeszli do jakiejś przytulnej karczmy, napić się piwa .


– Powiedziałem ci już, że napijemy się piwa, kiedy dotrzemy na górę .


– Czy nie dotrze do ciebie żaden racjonalny argument ?


– Wszystkie racjonalne argumenty to puszczalskie lafiryndy .


Dotarłem już do wąskich okienek na szczycie baszty. Ominąłem je i sięgnąłem jedną ręką, by zaczepić palcami o skraj stromego daszku. Znalazłem oparcie w żlebie do odprowadzania wody, chwyciłem go drugą ręką i podciągnąłem się, odpychając nogami. Zarzuciłem jedną ponad skraj dachu i po chwili już tam byłem, dysząc ciężko. Przesunąłem się po omszonym goncie wyżej, by chwycić wyższy od człowieka, metalowy szpikulec sterczący na szczycie wieży. Devi wylądował obok mnie, skrobiąc pazurami.


– I widzisz – powiedziałem, zdejmując z pleców włócznię i plecak, w którym ukryłem dzban piwa. – Oto jesteśmy. – Pociągnąłem solidny łyk trunku, sięgnąłem do rękawa, by wyjąć swoją talię. – Partyjka szóstoklepki?


– Ravkenie, ja nie mam kciuków – przypomniał Devi.


– Jakoś sobie poradzisz – rzekłem, ostrożnie ustawiając dzban między nogami i biorąc się za tasowanie kart.


źródło: http://cache.desktopnexus.com
Jednocześnie rozglądałem się po mieście. Noc była jasna, a ja znajdowałem się w najwyższym punkcie, skąd widziałem wszystko dokładnie. Ulice były jakby wymarłe, mieszczanie pochowali się bowiem w domach, przynajmniej ci, którzy nie uciekli. Zewnętrzne mury miały słabą obsadę, miasto zostało praktycznie spisane na straty. Na dachach wielu budynków przysiadły smoki z jeźdźcami na grzbietach. W ogromnych pawilonach warczały potwory. Widziałem jak zaganiano je do miasta. Były ich setki. Przez całe swoje życie nie widziałem tyle plugastwa naraz. Król Jonatan po prostu spisał już swoją stolicę na straty, nie widziałem innego wyjaśnienia dla jego działań.


Z dołu rozległo się głuche łupnięcie, gdy Pożeracz Dusz, zamknięty w podziemnej klatce pod dziedzińcem, walnął w ogromną kratę, trzymającą go w jego więzieniu. Tego potwora także widziałem, jak pełzł przez miasto i z trudem przeciągał cielsko przejściem pod bramą, szorując pancerzem po kamieniu. Wokół niego krążyli magowie – instynkt podpowiadał mi, że czarnoksiężnicy, no bo któż by inny? – wywrzaskując słowa w nieznanym mi języku. Bestia od czasu do czasu miotała łbem, jakby chciała zerwać się z niewidzialnej uwięzi. Była ogromna. Przypominała gigantyczną gąsienicę – z pięćdziesiąt kroków długości, spróbujcie sobie wyobrazić takiego potwora. Paszcza o średnicy co najmniej trzech kroków, najeżona pożółkłymi, długimi jak ramię zębiskami, między którymi chciwie rozszerzały się ssawki. Czarne, lśniące oczy na łbie – siedem lub osiem.


Jedynym problemem było to, że nie mogłem do tego Pożeracza podejść, więc musiałem czekać, aż znów go wypuszczą. A wieża wydawała się dobrym miejscem.


Chociaż... no dobra. Istniał jeszcze jeden problem. Taki tam, mało istotny. Nie miałem pojęcia jak zabić tę kreaturę, a wyglądała mi na twardą sztukę.


Już wracam do właściwego toku opowieści.


Devi sobie poradził, tak jak się spodziewałem, chociaż nieco koślawo wyglądał, przyciskając karty jedną łapą, a drugą ostrożnie wyłuskując ze swojego wachlarzyka te akurat potrzebne. Co więcej, ogrywał mnie. I do dzisiaj nie przyznał się, w jaki sposób oszukiwał, ale mam przeczucie, że to coś związanego z naszym telepatycznym połączeniem, nad którym ja wciąż nie bardzo wówczas panowałem.


Tasowałem właśnie karty przed piątą partią, gdy niebo pociemniało. Zadarłem głowę, patrząc w kłębiącą się nad nami czerń. Na niebie pojawiły się smocze sylwetki. Ukryłem karty w rękawie.


– Nie chcę być złośliwy, ale a nie mówiłem? – rzucił Devi.


Panowała cisza. Dziwna, nienaturalna.


Ciemność nad nami pękła i spomiędzy jej chmur wyrwały smoki, dziesiątki, jeśli nie setki smoków w bojowych szykach. Na zamek spadł grad zaklęć. Tuż obok wieży przemknął strumień ognia, ogromna błyskawica trzasnęła w dach, dachówki wokół zaczęły pękać i ze świstem fruwać dookoła. Devi wcisnął mi się w ramiona, ścisnąłem go spazmatycznie, świadom, że jesteśmy odsłonięci, ale nikt się nami nie przejmie.


Obrońcy na murach wrzeszczeli, świstały strzały i barwne błyski zaklęć, błyskawic, płomieni. Rozbrzmiał dzwon. Światem wstrząsnął ryk, gdy smoki wysiadujące dachy poderwały się do lotu. Zza murów, spomiędzy drzew wzniosły się kolejne. Starły się z atakującymi i walka przeniosła się wyżej. Niebo wypełnił huk, ryk, wrzask, buchały płomienie, trzaskały błyskawice, wył wiatr. Spadł deszcz, chociaż nie było ani jednej chmury poza szybko rzednącym, magicznym mrokiem. Wielkie, gorące krople smoczej krwi roztrzaskiwały się wokół nas.


Dyszałem ciężko. Wtulony we mnie Devi drżał.


Do miasta wdarła się spieszona armia. Jakiś budynek runął, zaatakowany przez formację smoków, nie większych od koni. Wypuszczone potwory wypełniły ulice rozedrganą masą, a formacja zanurkowała, zalewając obszary między budynkami strugami biało-pomarańczowego ognia. Nie wiedziałem, gdzie patrzeć ani co się dzieje, oślepiony błyskami zaklęć i ogłuszony potwornym hałasem. Byliśmy z Devim intruzami w świecie mordujących się bez opamiętania wojowników.


Wtem ziemia przed wewnętrznym murem zadrżała. Grunt rozpękł się i wypiętrzył jak kopiec kreta. Spod rozwalonego bruku wychynęły dwa ogromne, uwalane giną i glebą smoki. Żołnierze zaczęli wrzeszczeć, łucznicy szyli w bestie jak szaleni. Mur pękł z głuchym trzaskiem, który przebił się nawet przez ogólny hałas.


Z nieba opadły smoki o błękitnych i białych łuskach. Pierwsze szeregi plunęły wodą na żołnierzy; kolejne zamroziły ją, więżąc nieszczęśników w bryłach lodu.


Mur rozpękł się na dobre, olbrzymi jego kawał runął w lawinie pyłów i gruzu. Ogromne smoki ziemi oczyściły drogę łapami i ogonami, a przez wyrwę wdarły się piesze oddziały.


– To oni – powiedział Devi. – Nieśmiertelni.


Mnie również się tak wydawało, ale nie odpowiedziałem. Inny oddział wdarł się przez mury z drugiej strony. Nadleciała jedna ze smoczych formacji, prowadzona przez wysmukłą, czarną bestię – tę samą, którą widziałem kiedyś, podrywającą się z obozowiska nad morzem. Rozpoznałem kobietę na jej grzbiecie, chociaż rude włosy miała ciężkie i mokre od padającej z nieba krwi.


Tak. To zdecydowanie był najlepszy finał jaki można sobie wymarzyć.


Z zamku wybiegły sylwetki ludzi, które wielkimi drągami otworzyły kratę w dziedzińcu.


Pożeracz Dusz wyrwał się z więzienia gwałtownie, rozwierając swój ohydny pysk na pełną szerokość. Przewalił się jak wyskakujący nad fale waleń, z łomotem uderzając o płyty dziedzińca. Rzucił się na najbliższy oddział Nieśmiertelnych. Był szybki, przerażająco szybki. Ludzie rozprysnęli się na wszystkie strony, a on dopadł smoka ziemi. Kły zagłębiły się w bok gada. Błysnęło jasne światło, jakby między szczękami potwora a ciałem ofiary przeskoczyła błyskawica. Smok padł na bok, wciąż żywy, ale dziwnie otępiały, jak bezwolna lalka. Druga bestia runęła na Pożeracza, ale robal okręcił się, wczepił w jego pierś. Znów błysnęło, smok padł, potwór pognał dalej. Uniósł przód cielska jak kobra, wypatrując krążących w górze smoków. Zaatakował. Runął na ziemię, spudłowawszy, jego tułów zmiażdżył kilku ludzi. Zaatakował znowu, celując w czarnego smoka.


Atakowany gad obrócił się przodem do przeciwnika i plunął białym ogniem prosto w paszczę bestii, jednocześnie uderzeniami skrzydeł wzbijając się wyżej, poza zasięg potwornych szczęk. Pożeracz zakwiczał, padając. Wielkie krople osocza płynęły z jego poparzonej paszczy, ale nie zginął.


A ja miałem pomysł.


– Devi .


– Tak – powiedział krótko smok, oswobodził się z mojego uścisku i skoczył z wieży, rozkładając skrzydła.


Pomknął ku Pożeraczowi Dusz, który właśnie dał spokój formacji i znów zwrócił się ku Nieśmiertelnym. Jeden zdołał wbić mu miecz w pysk, nim zamknęły się na nim zęby, gruchocząc ciało i zbroję.


Oderwałem wzrok od Pożeracza, by odszukać Deviego. Przemknął obok Nieśmiertelnego, który litościwie dobił ostatnią ofiarę robala. Wylądował na głowie bestii. Błysnęły jego białe zęby, gdy wgryzł się w czarne oko potwora.


Furia Pożeracza była cicha, ale i tak mrożąca krew w żyłach. Robal uniósł cielsko, kołysząc nim jak rozwścieczona kobra. A Devi przeskoczył z młodzieńczą nonszalancją do drugiego oka i również je wyłupił, a potem sfrunął tuż przed pyskiem Pożeracza.


Udało się. Robal zapomniał o Nieśmiertelnych i smokach w górze, skupiony na Devim, który właśnie zebrał pod skrzydłami tuman ciężkiego, wilgotnego pyłu i miotnął w rozwartą paszczę bestii.


Pożeracz wyrwał ku niemu, a Devi skierował się do mnie, cały czas lecąc w zasięgu potwora. Polatywał tuż przed nim, drażnił, miotał zaklęcia. Trzykrotnie ledwo zdążył wyślizgnąć się z paszczy potwora. W ten sposób dociągnął robala do mojej baszty, a wtedy odwrócił się i pomknął w górę, równolegle do ściany.


Ująłem włócznię, zrzucając plecak i łuk. W kucki dobrnąłem do skraju dachu i tam ostrożnie wstałem. Spojrzałem w dół. Devi mknął ku mnie ostatkiem sił. Czułem przeszywający ból jego mięśni, promieniujący w moją świadomość. Starałem się o tym nie myśleć. Popatrzyłem w czarną otchłań paszczy Pożeracza i wśród zębów, przyssawek oraz bezdennej studni gardzieli dojrzałem w niej pulsujący błysk czerwieni, tam gdzie między przełykiem a skórą znajdowała się płytko tętnica, pompująca życie w to przerażające cielsko.


Ręce miałem spocone ze strachu. Krwawy deszcz spływał mi po twarzy, nasączał ubranie i włosy. Sparaliżowało mnie przerażenie. Czułem już smród ozonu, buchający z żołądka Pożeracza.


Devi przemknął obok mnie. Jego skrzydło musnęło mój policzek. Chciałem cisnąć włócznię i uciec, a zamiast tego skoczyłem.


Ten ułamek chwili, drgnienie serca, gdy wisiałem w powietrzu między Devim i Pożeraczem, oczyścił mnie ze strachu. Spadając, czułem euforię. Tak, dokładnie tak. Euforię i spełnienie, bo robiłem to, do czego się urodziłem.


Pchnąłem całą siłą ramienia, a włócznia pomknęła i wbiła się w pulsującą czerwień w gardle bestii. Przeleciałem na wyciągnięcie ręki od jej pyska. I nagle zdałem sobie sprawę, że pode mną, daleko, jest bardzo twarda ziemia.


Dobyłem noża, próbowałem wbić go w przemykając obok mnie cielsko Pożeracza, ale jego pancerz był twardy jak kamień. Poczułem szarpnięcie, gdy za ramiona złapał mnie Devi. Jego skrzydła młóciły powietrze, ale był za mały i zbyt zmęczony, żeby mnie unieść. Spowolnił jednak upadek. Trzasnęliśmy o ziemię. Ogłuszyła mnie eksplozja bólu, mojego i Deviego. Słyszałem jeszcze huk, gdy potężne cielsko Pożeracza runęło na zamek, miażdżąc kamienne ściany.


Następnym, co pamiętam, był dotyk bruku pod policzkiem, który pulsował bólem i krwawił. Widziałem swoją rękę, obdartą do żywego mięsa, tak że wisiały na niej okrwawione strzępy skóry. Devi warczał i syczał. Uniosłem się. Smok jedno skrzydło miał bezwładne, uwalane krwią sączącą się przez ranę, którą uczyniła wyłażąca na wierzch kość.


Otaczali nas Nieśmiertelni z obnażonymi mieczami.


Wstałem, zachwiałem się i wsparłem o Deviego. Miałem tylko nóż. Odwróciłem się plecami do Deviego, który miotnął jakimś zaklęciem. Nie pomogło. Nieśmiertelni mieli chyba jakieś artefakty, uodporniające ich na magię. Smok zawarczał, zwieszając niżej łeb.


Między Nieśmiertelnymi przepchnął się... cóż za niespodzianka... on. Z poszramioną, trupio bladą twarzą i tymi ohydnymi, wodnistymi ślepiami.


– Tylko nie ty, cholera – wydusiłem, czując jak na jego widok ogarnia mnie ślepa, bezsilna furia.


Z nieba sfrunął czarny smok rudej i jakiś gad o ogniście pomarańczowych łuskach, na którego grzbiecie siedział opalony, zbudowany jak niedźwiedź blondyn. Ruda powiedziała coś Nieśmiertelnym. Nie zrobiło to na nich wrażenia, bo ani drgnęli.


– Dziękuję za pomoc – zwróciła się do mnie kobieta.


W porządku. To już była przesada, naprawdę. Straciłem nad sobą panowanie.


– Pomoc? – powtórzyłem. – Puknij się zdrowo w głowę, dobrze? Tropię tego potwora od tygodnia, jak nie dłużej, i za cholerę już nie rozumiem, kto z kim i o co walczy w tej cholernej wojnie. Gdybym wiedział, że te ścierwa maszerują na stolicę, nie siedziałbym na dachu jak kura, czekając aż pojawi się to bydlę.


To ostatnie nie było prawdą. Zabiłbym Pożeracza nawet wiedząc, że ma on walczyć przeciw Nieśmiertelnym. Ale ta kobieta i jej porażająca naiwność doprowadzały mnie już do szaleństwa.


Splunąłem na ziemię krwią, która wypełniała mi usta.


Dojrzałem kątem oka ruch. To błękitnookie ścierwo się zbliżało. Cisnąłem w niego nożem, w próżnej, kipiącej złości, dobrze wiedząc, że nic z tego nie będzie. Nawet nie trafiłem. Broń przeleciała Nieśmiertelnemu nad ramieniem.


Zdzielił mnie w twarz nabijaną kolcami rękawicą, aż zobaczyłem wszystkie gwiazdy i znów zwaliłem się z nóg, otumaniony. Teraz moja szczęka pulsowała bólem, jakby kość pękła. Devi ryknął, ale miecze Nieśmiertelnych uniemożliwiły mu atak.


Dwóch ludzi dźwignęło mnie na nogi. Łypnąłem na mojego wroga spode łba, ale byłem tak otumaniony, że ledwo go widziałem. Czarny smok rudej wraz z tym drugim ruszył w niebo, a mnie powleczono w jakieś miejsce placu, jak dla mnie niczym nie różniące się od innych. Padłem na ziemię, tam, gdzie mnie popchnięto. Usiadłem w kucki. Przypełzł Devi, zwinął się w kłębek i przycisnął do mnie. Zacząłem bezmyślnie gładzić jego kark. Ogarnęło mnie otępienie. Wpadłem w ręce wrogów, miałem zginąć... było mi już wszystko jedno. Straciłem siły. Devi też nic nie mówił. Dokonaliśmy czegoś wielkiego, na tym cała historia mogła się skończyć.


Nie wiem, jak długo siedziałem. Nie wiem, co się działo wokół mnie. Wtulony we mnie, cichy i cierpiący Devi, stojący wokół, strzegący nas Nieśmiertelni, palący ból zdartej skóry i rozprutego policzka – to całe moje wspomnienia z tamtych chwil. Krwawy deszcz rzedł, zarówno ten lejący się z nieba jak i z mojego policzka. Zacisnąłem dłoń na skrzydle Deviego, tam, gdzie wyszła kość, chcąc także ten krwotok zatrzymać. Eksplozja jego bólu na chwilę mnie oślepiła, ale nie ruszył się i nie wydał dźwięku.


W jakiś czas potem warknął i to wyrwało mnie z letargu. Krwawy deszcz już nie padał, chaos ucichł. Siedziałem na placu pełnym trupów, a przede mną stali oni – człowiek o bladych oczach i jego ruda kobieta. To na nich warczał Devi.


Nie chciałem się odzywać. Chciałem tylko, żeby już to zakończyli. Ale zmusiłem się, by dobyć głosu, tak jak zmusiłem się przedtem do skoku z wieży.


– Zostawcie smoka. Proszę, pozwólcie mu odejść. – Zawahałem się. Skoro już zacząłem żebrać, mogłem równie dobre kontynuować. – I nie chcę zginąć od ognia. Jakkolwiek, ale nie w ten sposób. Mimo wszystkiego, co nas podzieliło... proszę.


Popatrzyłem na rudą z nadzieją, że chociaż ona przychyli się do mojej prośby.


Parsknęła śmiechem.


Mimo całego dramatyzmu sytuacji poczułem się tym dość mocno urażony.


– Przepraszam – rzuciła, opanowując się. – Jesteś w błędzie. – Skinęła ręką na niedźwiedziowatego blondyna i jakąś brunetkę... chyba, włosy miała we krwi. Podeszli posłusznie. – Tych dwoje potrzebuje pomocy. Wyleczcie ich – rozkazała.


Krew zaczęła dudnić mi w skroniach. Kobieta przyklęknęła przy Devim, mrucząc zaklęcia. Mężczyzna położył rękę na moim policzku i zaczął robić to samo, a ja tylko wpatrywałem się w rudą. Ból już zniknął, nim wykrztusiłem:


– Co? Dlaczego?


– Przestań gapić się na mnie, jakbym była idiotką – powiedziała ruda i zawiesiła głos. Po chwili przerwy kontynuowała: – Widzisz, wbrew temu, co zapewne sądzisz, nie ma ludzi do gruntu złych. Pomogłeś nam i mów sobie co chcesz. Zabijając tego potwora, uratowałeś życie setkom ludzi. Więc pozwolimy odejść wam obu. Sam to zaproponował – dodała, ruchem głowy wskazując swojego towarzysza.


I wiecie, dziwna sprawa. Ale naprawdę mi na to pozwolili. Nie rozstaliśmy się w przyjaźni, to pewne. Chyba przestaliśmy być wrogami. Czym więc się staliśmy?


Nie mam pojęcia i Devi też nie potrafił mi odpowiedzieć. Kto wie, temu stawiam piwo.



Cóż, moi drodzy – oto jest, lub raczej była, historia Ravkena Łowcy Plugastwa, jedna z wielu, jakie o nim opowiedziano i jedyna, którą on opowiedział sam o sobie. Nie ma w niej więcej kłamstw niż w każdej innej opowieści, jaką o mnie usłyszycie, a ile jest w niej prawdy – to zapewne zależy od punktu widzenia.

Cerro





Akayla

2 komentarze:

  1. llwyd Blaidd17 października 2013 09:48

    Czyli to już koniec historii? Jeśli tak, to zakończenie dobre, choć mam spory niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  2. Magda24 października 2013 20:37

    Tak, to już ostatnia część "Przybysza" i najprawdopodobniej także ostatnia część Leśnych Opowieści w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.

Nowszy post Strona główna Starszy post
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Informacja

Czekając na powrót Nightwood zapraszamy do lektury naszych archiwalnych artykułów, które świetnie uwieczniły niepowtarzalny klimat tej społeczności. : )

Najgorętsze w tym miesiącu

  • 999: 10 lat Nightwood - historie graczy
    Nocny Las w tym roku świętuje dziesiąte urodziny. Z tej okazji zapytałam kilku jego najstarszych mieszkańców - osoby będące tutaj niem...
  • 563: Smoki poza NWD: Smoki w heraldyce polskiej
    Co przychodzi nam do głowy, gdy myślimy "smok"? Fantastyka, zianie ogniem, potęga, magia, legenda, potwór, towarzysz, sesje rpg, b...
  • 515: Temat Miesiąca: Najwaleczniejsze smoki Nightwood
    Screen został zrobiony podczas tworzenia artykułu, jest więc nieaktualny. Tysiące sztuk srebra wydane na szkolenia, akademię, k...
  • 725: Wielkie Arkana - Karty Tarota: Ciekawostki o kartach cz. I
    W związku z konkursem graficznym organizowanym przez ekipę Nightwood ( kliknij, aby przejść do tematu na forum ) prezentuję Wam krótki spis...
  • 864: (Nie)kończąca się przerwa techniczna gry
    Na pewno większość dobiegły już słuchy, że początkowo krótka przerwa techniczna w działaniu Nightwood miała mieć miejsce w nocy z soboty n...
  • 156: Smoczy Graficy 1: Zmora
    Smocze Gify Zmory Pierwszy gif wykonany w Photoshopie Wielu z Was, w tym osobiście ja, bardzo podziwia pr...
  • 451: Wasze pomysły na lepsze NWD 20: Smoczy Tytani kontra Arcysmoki
    Jest to pierwszy artykuł Spiki . Witamy w zespole :) Smoczy Tytani kontra Arcysmoki Wśród wielu pomysłów na nowe żywioły mające uprz...
  • 196: Żywioły i smocze łupy 16: Smok Natury i Niezapominajki
    Żywioł Tygodnia: Smok Natury  Jeden z podstawowych i pierwszych żywiołów na Nightwood. Gadzinę stworzoną przez Gilfuina, wystarczy pr...
  • 886: Dlaczego jedna z nazw Smoka Świetlika jest błędna? Noc Kupały a Noc Świętojańska - krótkie wyjaśnienie.
    Korzystając z zainteresowaniem Nocą Kupały, związanego z wprowadzeniem nowego żywiołu zaczęłam dziś pisać artykuł na temat tego słowiań...
  • 850: Zrób to sam: Tworzenie ramki w GIMP-ie cz. 9 - cień pod smokiem
    Poprzednie części poradnika znajdziecie pod tymi odnośnikami: Część I - Instalacja i używanie pędzli Część II - Modyfikacje i różne spos...
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polecamy

Polecamy

.

.

Archiwum iNWD

  • ►  2019 (2)
    • ►  listopada 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (1)
  • ►  2016 (1)
    • ►  maja 2016 (1)
  • ►  2014 (234)
    • ►  listopada 2014 (18)
    • ►  października 2014 (4)
    • ►  września 2014 (14)
    • ►  sierpnia 2014 (30)
    • ►  lipca 2014 (37)
    • ►  czerwca 2014 (28)
    • ►  maja 2014 (14)
    • ►  kwietnia 2014 (22)
    • ►  marca 2014 (20)
    • ►  lutego 2014 (27)
    • ►  stycznia 2014 (20)
  • ▼  2013 (319)
    • ►  grudnia 2013 (30)
    • ►  listopada 2013 (22)
    • ▼  października 2013 (32)
      • 713: Halloweenową noc czas zacząć, czyli zmierz si...
      • 712: ZAKTUALIZOWANY Czy będzie w tym roku hallowee...
      • 711: Zza kulis Małej Sceny: Październik
      • 710: Halloween: Pyszności z Irlandii, Wielkiej Bry...
      • 709: Ze smoczej areny 1
      • 708: Elementy Nocnego Lasu pod lupą 2: Duchy
      • 707: Absurdalne pomysły na żywioły, czyli perełki ...
      • 706: Zrób to sam: Kursor z elementu obrazka
      • 705: Uniwersalne ramki: Halloween
      • 704: Reaktywacja uśpionego klanu - na przykładzie ...
      • 703: Zrób to sam! Poradnik Hyden. cz.2
      • 702: "Arie na stos!" - Czyli co z tym Super Hodowcą?
      • 701: Paczuszka Pandory: DeviantArty smoczych grafików
      • 700: Leśne Opowieści: Przybysz, część X
      • 699: Oceny Smoczych Ramek Entomologi
      • 698: Oceny smoczych ramek Smoczej pani - zgłoszeni...
      • 697: Absurdalne pomysły na żywioły, czyli perełki ...
      • 696: O mnie i o Tobie: Film czy książka?
      • 695: Ramko... Tfu! Pokuciowe metamorfozy! Zmień ob...
      • 694: Lista kandydatów do głosowania na Smoka Paźdz...
      • 693: Nietypowe nightwoodowe pasje 2
      • 692: Zgłoszenia do głosowania na Smoka Października
      • 691:Informacje o zgłoszeniach do głosowania na Smo...
      • 690: Forumowe Sensacje 2
      • 689: Kronika poszukiwań Cath - część druga, czyli ...
      • 688: Zrób to sam: Poradnik Hyden. cz. 1
      • 687: Wywiad z Zephiri
      • 686: Październik z iNightwood
      • 685: Leśne Wieści: Super Hodowca 2013 - zapisy!
      • 684: Ramkow... Ekhm, Pokuciowe metamorfozy - zmień...
      • 683: Leśne Wieści: Robinsonowie 12: Silverpilen - ...
      • 682: Artykuły okazjonalne: Międzynarodowy Dzień Mu...
    • ►  września 2013 (29)
    • ►  sierpnia 2013 (32)
    • ►  lipca 2013 (29)
    • ►  czerwca 2013 (20)
    • ►  maja 2013 (25)
    • ►  kwietnia 2013 (21)
    • ►  marca 2013 (28)
    • ►  lutego 2013 (29)
    • ►  stycznia 2013 (22)
  • ►  2012 (441)
    • ►  grudnia 2012 (29)
    • ►  listopada 2012 (20)
    • ►  października 2012 (20)
    • ►  września 2012 (30)
    • ►  sierpnia 2012 (35)
    • ►  lipca 2012 (40)
    • ►  czerwca 2012 (45)
    • ►  maja 2012 (38)
    • ►  kwietnia 2012 (45)
    • ►  marca 2012 (74)
    • ►  lutego 2012 (64)
    • ►  stycznia 2012 (1)

  .

  .

Serie artykułów

  • Głosowanie na Smoka Miesiąca (104)
  • Leśne Wieści (85)
  • Zrób to sam (71)
  • wywiad (57)
  • Paczuszka Pandory (55)
  • Wasze pomysły na lepsze NWD (47)
  • Od Ekipy iNightwood (44)
  • Kocia Edukacja (42)
  • Leśne opowieści (42)
  • Oceny Smoczych Ramek (33)
  • Wakacje z iNightwood (28)
  • temat miesiąca (27)
  • Artykuły okazjonalne (24)
  • Pod redakcyjną lupą (24)
  • Smoki poza NWD (23)
  • Nasze Klany (22)
  • Żywioły i smocze łupy (22)
  • Przeminęło z wiatrem (21)
  • Spojrzenie na krzykopudło (17)
  • te pożądane trofea (17)
  • Smoczy Graficy (16)
  • Z zakurzonych kart Zgromadzenia (16)
  • inne (14)
  • Podsumowanie miesiąca (12)
  • Forumowe sensacje (11)
  • O mnie i o Tobie (11)
  • Zza kulis Małej Sceny (10)
  • Kreatywnie! (9)
  • Pokuciowe Metamorfozy (9)
  • Gotowe ramki (8)
  • Klany na Zgromadzeniu (8)
  • Dokoła Nocnego Lasu (6)
  • Kącik Kupiecki (6)
  • kronika poszukiwań Cath (6)
  • warsztaty literackie (6)
  • Elementy Nocnego Lasu pod lupą (5)
  • Kącik Muzyczny (5)
  • Nietypowe nightwoodowe pasje (5)
  • Ramkowe metamorfozy (4)

.

Chrome Pointer

Artykuły wg. autorów

  • Catherinne_ (334)
  • Cerro (56)
  • Lady Adria (48)
  • Akayla (47)
  • Shining Night (45)
  • Smocza pani (44)
  • Rołdż (41)
  • Miij (38)
  • Entomologia (33)
  • Zetiri (30)
  • Spika (29)
  • Kot Kreskowy (24)
  • K R I S (22)
  • Averris (19)
  • nimfaEri (17)
  • Aszli (15)
  • -Sith- (13)
  • Border. (13)
  • The*Darkness (12)
  • Elsa96 (11)
  • FanOfTill (11)
  • Bredzisz (10)
  • Excited (8)
  • Alruna Septim (7)
  • Kodokuna Neko (6)
  • Paweto (6)
  • Narkotyk. (5)
  • Nerwofil (4)
  • Szpon (4)
  • woofcio (4)
  • Finito (3)
  • Scarlatto. (3)
  • Zenida (3)
  • Donast. (2)
  • Hao Asakura (2)
  • Hyden (2)
  • Liza (2)
  • Magpie. (2)
  • Maxine (2)
  • Blizzard (1)
  • Karasis (1)
  • Smok (1)
High Quality Blogger Templates
Copyright © 2012 Gazetka iNightwood - and Free Blogger Templates.