Gazetka iNightwood
  • Strona Główna
  • Co i kiedy?
  • Nasza Ekipa
    • Rekrutacja
    • Kontakt
    • Autorzy iNightwood
  • Smok miesiąca
  • Poradniki graficzne

Polecane

  • Instagram Nightwood
    Nowe posty od Gilfuina!
  • Patronite Nightwood
    Wspomóż finansowo prace nad grą
  • Gilfuin nie żyje
    Ostatnie pożegnanie na Smoczej Wiki

553: Zza Kulis Małej Sceny: Kwiecień

Na dworze gorąco, w szkołach duszno - nic dziwnego, że użytkownicy powiększyli swój wkład w Małą Scenę. Przecież dobrze klimatyzowany pokój, komputer i otwarty akurat ten dział Zgromadzenia gwarantuje dobrą zabawę przez cały rok, niezależnie od pogody.

Co wydarzyło się na Małej Scenie w kwietniu?


- Zakończyła się pierwsza edycja muzycznego konkursu Radia Łuska: Sprawdź się! Zwyciężczynią została Essel., drugie miejsca zajęła Akimino, a trzecie Cashis. Gratulujemy!

Więc po pierwsze - dziękuję finalistkom, szczególnie Akimino, z którą (kiedyś tam) dobrze się gadało :3
Dziękuję... o zielony Borze, no przejdę do sedna. Organizatorom dziękuję. Szkoda, że Szynce wypadła ta sprawa z komputerem, ale na szczęście Bigos sobie poradził. Dziękuję mu za pogawędki na GG, oczywiście nic nigdy nie mógł zdradzić (:c), ale i tak, za chociażby znoszenie mojego "no kto nie oddał jeszcze zadania", "Fun. blablabla", "Prawo Agaty blablablabla". I za przygotowanie ciekawych zadań, najbardziej podobały mi się nutki i rozpoznawanie screenów/teledysków, no i oczywiście opowiadania wszelakie. Co będę ględzić, tylko internety powiększam, po prostu gratuluję Essel. wygranej i wiedzy muzycznej, a także Aki, choć ona się tego wypiera, i organizatorom także udanego konkursu (powodzenia w drugiej edycji, mwahaha :3). Em...ah, jeszcze Blisss, za podsuwanie Bigosowi tych strasznie trudnych, w ogóle mi nie znanych zespołów ^^ Na koniec - dzięki temu konkursowi stałam się bardziej otwarta na nową muzykę, utwory (no, w każdym razie mniej zamknięta). Wiem, nikogo nie przekonałam do Fun.-u, trudno, wiem, byłam nieznośna, trudno, wiem, nadal nie orientuję się muzycznie, trudno, wiem, powinnam już kończyć, trudno. Trzymajcie się! :3

~ Cashis

- Parę dni później rozpoczęła się kolejna edycja Radia Łuska: Muzyczny Obóz Przetrwania. Wciąż trwają zapisy.

- Poszukiwania Redaktor Naczelnej Gazetki, Catherinne_, idą pełną parą, jednak wciąż nikomu nie udało się jej odnaleźć.

- W I edycji Powiększenia piąte miejsce zajął Conoscent. Uczestnicy zmierzą się teraz z etapem dwunastym.


- Zakończył się etap zgłoszeń do Użyszkodnika i konkurs rozpoczął się! Warto obserwować rozgrywkę i wspomóc swoich faworytów.





Gdy ujrzałem listę przyjętych, to przeżyłem zdziwienie, szok, niedowierzanie. Udało się. Mina z lekka mi zrzedła, gdy ujrzałem nicki swoich rywali. Byli (czy też raczej są!) to świetni pod każdym względem - inteligencji, sprytu w zadaniach, popularności wśród Nightwoodowiczów ludzie. Od razu czułem, że walka o zwycięstwo będzie trudna i pełna rywalizacji, każdy awans o kolejną pozycję wyżej będzie można traktować jako mały sukces.
Z perspektywy pewnego czasu mogę rzec, że się myliłem. Walka była, jest i zapewne będzie trudna. Walka... Zaraz, właściwie jaka walka? Już pierwsza konferencja uczestników i prowadzących pokazała całkowicie luźne podejście każdego do siebie nawzajem. Ostatnie, co można rzec o atmosferze to to, że jest ona przesycona walką. Wręcz przeciwnie. Na każdym kroku można miło pogawędzić, pośmiać się, we wspólnym gronie nieraz rubasznie się zabawić... Ale, nie będę zdradzał tu za dużo. Po prostu - żałujcie, że Was z nami nie ma :>
Trzeba jednak przyznać, że uczestnicy nadają się przysłowiowo "do tańca i do różańca". Gdy trzeba - potrafimy wspólnie zadziałać na rzecz wspólnego dobra i popsucia Użyszkodnikowi jego (bądź jej) kolejnych misternych planów. Czasem to się nie udaje, ale póki co - wygraliśmy większość zadań. Coraz więcej osób podejrzewa, kto jest tytułowym bohaterem zabawy, ale nie będę tu zdradzał ani swoich, ani cudzych typów. Jest prawie tak dobrze, że niemal nie może być lepiej.
No właśnie - niemal. Wujek Rafał (jedyny prawdziwy Użyszkodnik!) i ciocia Alruna coraz to bardziej podnoszą i tak już nader wysoki poziom rozgrywki przez niezwykle kreatywne, niepamiętne w zbliżonej formie w żadnym innym konkursie zadaniach. Dają one niekiedy nam popalić, ale czego się nie robi dla wygranej... (;
A już prawdziwym majstersztykiem z ich strony jest forma ogłaszania nieuniknionych niestety eliminacji. Co kilka minut koperta, każdy pcha się, by być jak najpierwszym odczytanym, łomotanie serca, przyspieszony puls, krople potu na czole... By ujrzeć jakże cenne zielone piórko. Każdy chce, ale nie każdy może dostąpić zaszczytu jego ujrzenia w kopercie ze swoim nickiem. Eliminacje bywają zaskakujące, lecz czuje się, że nie są one niezasłużone.
Czuję, że aż za bardzo odsłoniłem kurtynę, więc może po prostu skończę monolog i zaproszę wszystkich czytelników gazetki iNightwood do dalszego obserwowania rozgrywki i mocnego trzymania kciuków za swoich faworytów. Trzymajcie się ciepło i bądźcie bogaci w śliwki w czekoladzie!
~Finek


Shining Night

552: Leśne Opowieści 25: Przybysz, część V


Część I
Część II
Część III
Część IV


Mam sentyment do samotnych wędrówek. Jakoś tak. Lubię sam sobie narzucać tempo, tematy do rozmyślań, kierunek. Kiedy człowiek podróżuje w grupie, towarzyszy temu zawsze masa kłopotów. Wszyscy wykłócają się o zasadność postojów, długość nocnego wypoczynku, godzinę ponownego wyruszenia w drogę. A tak... siadasz, gdy odczuwasz zmęczenie, śpisz dopóki nie obudzą cię trelujące ptaki, podejmujesz marsz w chwili, w której masz na to ochotę.


W ten właśnie sposób szedłem na północ przez Nocny Las, za jedynego towarzysza mając Deviego. Maluch upodobał sobie przesiadywanie na moim ramieniu i spanie w plecaku. Czasami wzbijał się z jednego z tych miejsc do lotu, goniąc muchy bzyczące wśród drzew albo niewielkie ptaki żerujące w leśnej ściółce. On sam jadł niewyobrażalnie dużo, jak na swoje rozmiary, i wkrótce wyżarł zapasy do ostatniego okruszka, przez co zmuszony byłem polować. Zrobiłem sobie nawet w tym celu całkiem przyzwoity łuk i trochę strzał. Nie pomnę, z jakiego drzewa. Drewno było dobre, odpowiednio elastyczne, ale nie rozpoznawałem wtedy jeszcze gatunków większości leśnych roślin.


Z każdą godziną wędrówki Nocny Las podobał mi się bardziej i bardziej. Owszem, miał w sobie coś... majestatycznie przytłaczającego... ale też odurzał pięknem. Zielenią rozłożystych paproci, słodkim zapachem wilgoci i pleśni, ciemnym baldachimem koron, bogactwem życia. Jeszcze kilkakrotnie widywałem wilki, raz pod moje skromne obozowisko podeszła rodzina ogromnych, włochatych dzików, niejednokrotnie spłoszyłem dostojnego rogacza. Sypiałem zazwyczaj na drzewie. Było to bezpieczne, całkiem wygodne, a przede wszystkim miało dla mnie niezwykły, egzotyczny posmak.


Bo wspominałem już, że tam, skąd pochodzę, drzew nie ma, prawda? Pewnie zaledwie jakieś trzy tysiące razy. Nie ma też wielu roślin, dlatego po drodze trochę ich zebrałem. Szczególnie spodobały mi się kwiaty paproci, które znalazłem przypadkiem, gdy ocknąłem się pewnej nocy i odkryłem, że chwasty rosnące w korzeniach drzewa służącego mi za łóżko rozkwitły w blasku pełni jak najpiękniejszy ogród.


Dwukrotnie przeciąłem trakt, wijący się w sposób zupełnie dla mnie nieodgadniony wśród drzew i naturalnych nierówności terenu. Tak, w mojej ojczyźnie traktów nie ma, więc nie znam zasad ich budowy, zgadliście. Tym razem to ja stawiam piwo, odkujcie się, sknery.


W każdym razie drogą zmierzały na północ oddziały żołnierzy. Większe, mniejsze... różnie bywało. Nad nimi, szybując niespiesznie na powietrznych prądach, sunęły częstokroć smoki wszystkich rozmiarów i gatunków. Raz jeden, piekąc późnym wieczorem upolowanego królika, widziałem ich zorganizowaną formację, czarny klucz na niebie, pomykający w szaleńczym tempie ze wschodu na zachód.


Zastanawiałem się, ilu Nieśmiertelnych w zasadzie najechało Nocny Las, że potrzeba do obrony pospolitego ruszenia na tak ogromną skalę. Ci ludzie byli groźni, to prawda, ale zawsze wydawało mi się, że działają raczej w niewielkich grupkach i są rodzajem sadystycznych rzeźników, zabawiających się bezsensownym wyniszczaniem niewielkich osad.


Zostałem wyprowadzony z błędu, gdy wreszcie dotarłem do północnej granicy lasu.


Pierwszy zwęszył coś Devi, ot, przewaga gada nad człowiekiem. Siedział sobie na moim ramieniu, rozszarpując wygrzebaną z nory, leśną mysz i przy okazji zachlapując mi rękaw krwią, kiedy nagle przestał interesować się zdobyczą, zasyczał i uniósł głowę, poruszając swoimi wachlarzowatymi uszami. Poczułem delikatne dotknięcie jego świadomości. Kontaktował się ze mną w ten sposób od pewnego czasu, chociaż na razie jego przekazy były delikatne i niesprecyzowane. Miałem wrażenie, że winny temu jestem raczej ja niż Devi.


W każdym razie zaniepokojony reakcją smoczka, położyłem dłoń na rękojeści miecza i dalej szedłem ostrożnie, rozglądając się po drodze.


Cóż, gdybym pobiegł na oślep, też zauważyłbym to, co zaniepokoiło mojego towarzysza.


Ogromna połać lasu została spalona do cna w taki sposób, że wyszedłem spomiędzy dorodnych drzew prosto na czarne pole popiołów. Zalegały wszędzie wokół mnie, parodia pustyni. Kiedy szedłem wśród spalonych pni drzew, sterczących z ziemi jak nadpsute zęby, spod moich stóp wzbijały się czarno-szare obłoczki, brudząc mi buty i nogawki spodni. Powietrze było suche, pachniało morską solą i dymem.


– Kawałek spalonego lasu to jeszcze nic strasznego – powiecie zapewne. Mhm, też tak sobie w pierwszej chwili pomyślałem.


Później ujrzałem ptaki.


Opiszę wam to dokładniej. Wyobraźcie sobie wcięty w las półokrąg spalonej ziemi. Piaszczystą, wąską plażę, oddzielającą właściwą granicę lasu od szumiącego łagodnie morza.


Ów półokrąg, o którym mówię, został spalony przypadkowo. Korony drzew zajęły się od szop i strzech, a ogień rozbiegł niekontrolowanie we wszystkich kierunkach, nim został ugaszony.


Tam, gdzie kiedyś stała osada – nie wioska koczowników, nie rybackie sioło, ale porządna osada, zamieszkana przez może tysiąc ludzi i otoczona palisadą – została kupa zwęglonych szczap. Zrujnowane ogrodzenie, połamane i osmalone. Chaty, zapadłe w sobie sterty czarnych desek. Ludzie w postaci kończyn sterczących spod gruzów oraz upieczonych trupów, dziobanych przez hałaśliwe stada mew i kruków, które tłumnie zebrały się na ucztę. A pośrodku tego wszystkiego obrzydliwa kpina, ciemnoniebieska chorągiew na smukłej tyce, szarpana nadmorskim wiatrem w taki sposób, że wyhaftowany na niej biały wilk zdawał się poruszać wszystkimi czterema łapami i biec, biec przed siebie, by nieść śmierć, co tak uwielbiał.


Nieśmiertelni. Wojownicy. Pogromcy rybaków, kupców, kobiet i dzieci.


Trasę ich przemarszu znaczyły zniszczenia bez porównania większe od tych, które pozostawił ścigany przeze mnie smok. Zdawało się, że od czasu do czasu, niby od niechcenia, podpalali las i pozwalali pożarowi poszaleć troszkę, nim gasili go i ruszali dalej. Taka dziecinna zabawa, z rodzaju tych, w których chodzi o zakopanie kota żywcem albo zalanie mrowiska wrzącym olejem. Bezmyślna, bezsensownie okrutna, nieposkromienie radosna.


Następne dni były dla mnie niekończącym się marszem przez piekło. Brnąłem naprzód, od popiołów do popiołów, od spalonej wioski do spalonej wioski, i za każdym razem widziałem własny namiot, własne plemię, słyszałem rozpaczliwy krzyk mojej żony i dziecka, wspominałem... nie, nie każcie mi o tym mówić, nie teraz, gdy wszystko, co mogło się dokonać, już się dokonało.


Ale tym razem ich żądza zniszczenia miała przyczynić się do zguby Nieśmiertelnych.


Znalazłem tych rzeźników po około dziesięciu dniach wędrówki wzdłuż morskiego wybrzeża. Nie było to trudne. Co prawda obóz rozbili nie na plaży, ale pod osłoną drzew, ale zdradziły ich statki, kołyszące się na wodzie, smukłe, jednożaglowe okręty o wąskich dziobach. Gdy ujrzałem je z daleka, podejrzewałem, że to jacyś rybacy lub może flota Nocnego Lasu. Devi jednak wysłał mi ostrzegawczy, mentalny sygnał i zaczął gryźć po uchu, więc szybko zorientowałem się w zagrożeniu.


– Niech ci będzie – powiedziałem w końcu do niego, skręcając w las.


Zagłębiałem się między drzewa z niechęcią. Dlaczego? Ano, przyjemniej szło mi się po piasku, a morze z jednej strony oraz długość wybrzeża za plecami i przede mną tworzyły złudzenie otwartej przestrzeni, do której przywykłem w mojej ojczystej krainie. Nie byłem jednak głupcem, by narażać się na schwytanie. Zamierzałem działać cicho i skrycie, likwidując wroga jednego po drugim.


Zamierzałem.


Ledwie zamknął się nade mną baldachim konarów, powietrze przeszył dziwny, osobliwy krzyk. Znieruchomiałem, zdumiony. Devi zaskomlił cicho i znów poczułem jego świadomość. Przekazał mi w jakiś sposób znaczenie tego wrzasku, gniewnego smoczego zewu.


Pospiesznie wspiąłem się na rozłożystą topolę, górującą nieco ponad inne drzewa i wychyliwszy głowę spośród najwyższych gałęzi, zdążyłem jeszcze zobaczyć smoka. Nie był szczególnie wielki, ale poruszał się w powietrzu z niesamowitą gracją, a jego czarne łuski połyskiwały w blasku porannego słońca. Patrzyłem, oczarowany, jak wzbija się coraz wyżej w powietrze, a potem zakręca i mknie nad Nocny Las. Żałowałem, że mój poprzedni przeciwnik był tak ogromny. Ze sztuki podobnej do tej dałoby się zdjąć kawał pięknej, drogocennej skóry, z większej było z tym ciężko.


Wkrótce jednak poczułem ukłucie niepokoju. Smok nadleciał od strony obozu Nieśmiertelnych. Był po ich stronie? Jeżeli dysponowali tymi potężnymi gadami, Nocny Las miał prawdziwe kłopoty.


Siedziałem na szczycie drzewa, zastanawiając się nad tym, gdy zobaczyłem trójkę konnych posuwających się plażą. Jechali lekkim kłusem na trzech wielkich, długonogich koniach. Nieśmiertelny z kuszą na plecach, ubrany w czerwoną zbroję i płaszcz. Kobieta o brązowo-rdzawych włosach w prostym, wygodnym stroju. I ten trzeci człowiek, na widok którego znieruchomiałem, przytulony do gałęzi jak postrzelona wiewiórka.


Chociaż tym razem nie miał na sobie zbroi, a od naszego ostatniego spotkania upłynęło dziewięć długich lat, rozpoznałbym wszędzie tę wysoką sylwetkę, te ciemne włosy kontrastujące z bladą cerą, ten sposób poruszania się... zupełnie jakby wciąż wlókł się za nim swąd zwęglonych ciał mojej rodziny.


Jeźdźcy skręcili, zagłębili się w las i znikli mi z oczu. Leżałem płasko na gałęzi, spocony, serce waliło mi w piersi jak oszalałe, krew dudniła w skroniach, miałem wrażenie, że stara szrama na twarzy znów otwarła się i krwawiła. Nie, pomyślałem, zaciskając dłonie w pięści. Nie tym razem.


Zsunąłem się z gałęzi drzewa i ruszyłem biegiem, z nadzieją, że przetnę jeźdźcom drogę. Devi kołysał się na moim ramieniu, wczepiając w nie wściekle pazurkami i skrzecząc ze złością za każdym razem, gdy przeskakiwałem nad jakimś parowem, zwalonym pniem lub kępą kolczastych chaszczy. Minąłem myśliwską chatę, chyba opuszczoną, nie zwróciwszy na nią najmniejszej uwagi. Po prostu przeciąłem polanę, na której stała i popędziłem dalej.


Leciałem tak jak oszalały kawał drogi, nim przeszedłem do szybkiego marszu, a później, stopniowo, zwolniłem. Założyłem, że trójka jeźdźców ruszy w głąb lasu i właśnie zdałem sobie sprawę, że to wcale nie musiała być prawda. Mogli pojechać wzdłuż wybrzeża, odbić w jedną lub drugą stronę, cokolwiek.


Zniechęcony, usiadłem na zwalonym pniaku, rzucając plecak obok siebie. Devi zeskoczył z mojego ramienia i zanurkował w nim w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Gdy nic nie znalazł, wyłonił się na powrót i kocim susem skoczył w paprocie. Zaczął skopywać ziemię, by wygrzebać z niej korzonki. Dawno już przekonałem się, że wbrew powszechnej opinii panującej w mojej ojczyźnie, smoki są wszystkożerne i nie gardzą praktycznie żadnym pokarmem.


– Dureń ze mnie – wyszeptałem. – Ganiam po lesie jak chory.


A teraz uwaga, mądrość ludowa: Są dni, kiedy przeznaczenie jest silniejsze niż wszystko inne.


Najpierw usłyszałem stłumiony przez poszycie odgłos końskich kopyt, a później męski głos z chrapliwym, twardym akcentem:


– ...gdyby zobaczyli tę cholerną lodową pustynię, na której przyszło nam żyć, może zmieniliby zdanie. Co mamy robić, jeśli nie łupić? Nawet zboża nie ma u nas gdzie posiać.


Poderwałem się na nogi, zarzuciłem na ramiona plecak i chwyciłem za kark Deviego. Mały miał w pysku pełno ziemi i korzonków, ale chyba wyczuł mój niepokój, bo nie wydając żadnego dźwięku wspiął się na swoje miejsce na ramieniu.


Podciągnąłem się na najbliższe drzewo o rozłożystej koronie, wspiąłem na jeden z wyższych konarów i tam przywarowałem nieruchomo. Devi otarł się o mnie twardym, suchym policzkiem.


Nadjechali od północy i wreszcie mogłem przyjrzeć się im dokładniej. Ten w zbroi zaczął pogwizdywać pod nosem. Wyglądał na najstarszego, sądząc po przyprószonych pierwszą siwizną włosach przekroczył już czterdziestkę. Na twarzy miał świeże, podłużne szramy, jakby oberwał po niej łapą rozwścieczonego lwa. Wodził wzrokiem wokół. Wstrzymałem nawet oddech, gdy jego czujne spojrzenie przesunęło się po mnie, Devi zesztywniał i znieruchomiał, ale nie zostaliśmy zauważeni.


Rudawa kobieta nie patrzyła na swoich towarzyszy, zamyślona, ale jechała blisko drugiego z Nieśmiertelnych, mojego prześladowcy. Zauważyłem, że zarobił gdzieś paskudną bliznę, przecinającą jego policzek i biegnącą aż na brodę. Trafiłeś na kogoś lepszego?, pomyślałem nienawistnie. On również się rozglądał, ale niezbyt uważnie i co chwilę zerkał na swoją towarzyszkę.


Ruszyłem się dopiero, gdy oni dawno już przejechali, a w mojej głowie kołatała się jedna myśl: Bogowie wszystkich religii, sprawcie, by oni wracali tą samą drogą.


Myślałem bardzo szybko. Czy oszalałem już zupełnie, czy w tych cholernych, bladych oczach widziałem cień ciepła? Czy naprawdę los podarował mi nie tylko okazję, ale i broń?

Zeskoczyłem z drzewa na ziemię, prawie łamiąc sobie przy tym nogę. Musiałem się pospieszyć.


– Trujący bluszcz, kwiat paproci, oddech poranka – szeptałem gorączkowo. – Bogowie, gdzie ja to...


Devi zaświergotał śpiewnie, rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. Pomknął w las.


– Devi! – wrzasnąłem za nim. – Wracaj!


Jedyną odpowiedzią było delikatne, umysłowe muśnięcie, jak uspokajające klepnięcie w ramię.


Zacząłem kluczyć wśród poszycia i znalazłem w końcu skupisko trującego bluszczu. Ostrożnie, by uniknąć oparzeń spowodowanych jego toksycznym sokiem, zacząłem ścinać liście. Gdy skończyłem, znalazłem płaski kamień, ułożyłem je na nim i zacząłem siekać. Uciskając płazem ostrza, wydusiłem z rośliny sok. Wygrzebałem z plecaka wymięte i uschłe kwiaty paproci, pociąłem także je.


Pojawił się Devi, frunąc wśród pni jak mały sokół. Wylądował obok kamienia i wypluł na niego trochę srebrzystobłękitnej cieczy. Oddechu poranka.


– Jesteś niesamowity, mały – pochwaliłem smoka. – Stawiam ci dzisiaj wieczorem wielką, dorodną kuropatwę. Na twój wyłączny użytek.

Devi zaświergotał, zadowolony z siebie, i zwinął się w kłębek, obserwując moje poczynania.


Chwyciłem drugi kamień i zacząłem rozcierać rośliny na wilgotną papę, uzyskując w ten sposób truciznę, która w moich stronach nosi nazwę „wiecznego snu” ze względu na swoje dość paskudne właściwości. Używa się jej przy polowaniu na wielkiego zwierza – pustynne lwy czy równinne bawoły.


Gdy skończyłem, starannie umoczyłem w truciźnie ostrze noża i kamienne groty swoich własnoręcznie wykonanych strzał. Później znów wspiąłem się na drzewo, tym razem trzymając łuk i trzy strzały na podorędziu.


Godziny wlokły się, słońce przesuwało na niebie. Znudzony Devi przeskakiwał po gałęziach drzew, świergocząc. Czekałem. Cierpliwość jest cnotą łowców.


I przeznaczenie raz jeszcze zrobiło swoje. Devi nagle stracił zainteresowanie ganianiem drobnego, leśnego ptactwa i wrócił do mnie. Usiadł mi na ramieniu, czujny oraz skupiony.


Uniosłem łuk, nakładając strzałę na cięciwę.


Nadjechali dość szybkim kłusem, jedno za drugim. Pierwszy pomykał Nieśmiertelny z kuszą na plecach. I dobrze. Nie był mi potrzebny.


Jego wierzchowiec pięknym susem przesadził jakąś nierówność terenu, a ledwie jego kopyta znów dotknęły ziemi, uniosłem broń, wycelowałem i strzeliłem.


Strzała trafiła w odsłonięty kark rzeźnika. Zwalił się z konia, nawet nie charknąwszy, a rozpędzone zwierzę pognało dalej. Zobaczyłem, że mój prześladowca wstrzymuje własnego wierzchowca, imponującego ogiera, spoglądając na leżącego. Chyba zrozumiał swój błąd, bo gwałtownie przechylił się w siodle i sięgnął do konia towarzyszki, pewnie chcąc pociągnąć go za sobą.


Nie dałem mu tej szansy.


Znów wycelowałem i strzeliłem. Strzała pomknęła pięknym łukiem. Nasączony trucizną grot tylko musnął Nieśmiertelnego w bok szyi. Ot, pocałunek ostrego kamienia, zostawiający ślad w postaci rubinowej kropli krwi.


Nawet zabawnie było patrzeć, jak błyskawiczne odrętwienie obejmuje jego szyję, na której wykwitły żyły, twarz, później stopniowo resztę ciała.


Trzecią strzałę wpakowałem w pęcinę konia, należącego do kobiety. Wierzchowiec przysiadł na zadzie, a ona zwaliła się z jego grzbietu w poszycie, nim jeszcze upadł na bok, zesztywniały. Chciała chyba się podnieść, ale sięgnąłem po czwartą strzałę i posłałem w jej ramię, delikatnie, żeby go nie uszkodzić. Upadła na powrót, szarpnął nią jakiś skurcz.


Ogier chyba nie lubił mojego prześladowcy równie mocno jak ja, bo wierzgnął gwałtownie, wyczuwszy jego słabość, i zwalił go ze swojego grzbietu, po czym kłusem chciał odbiec w las. Zeskoczyłem z drzewa tuż przed nim, aż przerażony przysiadł na zadzie.


– Ho, ho! Szkapino, spokojnie. Jesteś mi potrzebny – rzuciłem łagodnie, chwytając jednocześnie wodze konia.


Parsknął z gniewem i próbował mnie ugryźć, ale uspokoił się, gdy mocno szarpnąłem za wodze.


Podszedłem do mojego prześladowcy i kopnąłem go w bok, nie żałując sobie. Cios obrócił go na plecy.


– Tak, to bez wątpienia ty, sukinsynu – rzuciłem na powitanie.


Zobaczyłem w jego oczach, że on mnie nie rozpoznał. Nie pamiętał. Dlaczego miałby? Pewnie zabił więcej ludzi niż ja spotkałem na swojej drodze przez całe życie.


Znienawidziłem go za to zapomnienie jeszcze bardziej, chociaż sądziłem, że to już niemożliwe. On odebrał mi wszystko i nie raczył nawet zachować tego w pamięci.


Szybko stracił przytomność. Jego kobieta leżała już bezwładnie.


Zapakowanie ich obojgu na konia nie było łatwe. Północne ścierwo sporo ważyło, ale jakoś dałem radę. Kiedy odchodziłem, Nieśmiertelny z przestrzelonym karkiem poruszył się i zacharczał. Dobiłem go, mieczem głęboko rozpruwając bok szyi, by wykrwawił się jak wieprz.


Nie byłem taki jak oni. Nie jestem taki jak oni.


Wiedziałem, dokąd zabiorę moje dwie ofiary. Biegnąc, by przeciąć im drogę, minąłem odpowiednie miejsce.


Tym razem się nie spieszyłem, ciągnąc wodze niepokornego konia, z Devim trelującym beztrosko na ramieniu. Minęło kilka godzin, nim dotarłem do chaty, stojącej na niewielkiej, zachwaszczonej polance.


Z ciekawością obszedłem budynek. Nie był duży. Okna, chociaż brudne, miał całe. Z dachu miejscami sypał się gont. Jedna ściana porosła bluszczem. Może być, oceniłem.


Zamek w drzwiach był wyrwany. Kolejny wspaniały zbieg okoliczności.


Ściągnąłem z konia mojego prześladowcę. Gdy runął na ziemię, jęknął cicho. To był niepokojący objaw. Trucizna przestawała działać. Dość szybko. Zresztą, trudno się dziwić, do najmniejszych ten człowiek nie należał, a dawka nie była duża.


Przerzuciłem sobie kobietę przez ramię i zaniosłem ją do chaty. Gdy właziłem po schodkach, sapnęła ciężko. Drobne opóźnienie, ale nie jest źle, pomyślałem.


Chata miała tylko jedną, obszerną, zakurzoną izbę. Stał w niej nieheblowany stół i kilka niekompletnych krzeseł. Rzuciłem kobietę na podłogę i związałem ją solidnie wygrzebaną z plecaka liną, dla pewności. Devi, znudzony obserwowaniem tego, odbiegł w kąt i zaczął polowanie na wielkiego, czarnego pająka.


Kobieta jęknęła. Kucnąłem przed nią.


– Dzień dobry – rzuciłem. – Ravken Łowca Plugastwa. Masz może jakieś ostatnie życzenie?


Zamrugała. Szarpnęła się niemrawo w więzach. Devi, zwabiony brzmieniem mojego głosu, przybiegł i po plecach wspiął mi się na ramię.


Do kobiety chyba powoli coś docierało. Jej półprzytomne spojrzenie wyostrzyło się i skupiło na mnie.


– Co z nim zrobiłeś? I o co ci w ogóle chodzi? To dla ciebie jakaś perwersyjna przyjemność, z zaskoczenia napadać na obcych ludzi? – Gdyby była w stanie, pewnie wywrzeszczałaby mi te słowa w twarz, tak gniewny był jej ton.


Uśmiechnąłem się z satysfakcją. Proszę państwa, Ravken znów dobrze obstawił kości. Znów wygrał piwo. Nikt, rzucony na ziemię i związany jak szynka, nie zastanawia się nad losami innej osoby, jeżeli nie jest ona dla niego całym światem. Nikt.


– Cieszę się, że pytasz – zapewniłem łagodnie. Później wyprowadziłem ją z błędu: – Perwersyjna przyjemność? Zapewniam, że nie. Obcych ludzi? Cóż, co prawda się nie znamy, ale twoje zachowanie upewnia mnie w twierdzeniu, że postąpiłem słusznie, wybierając do tej roli akurat ciebie. Obserwowałem was już, gdy podróżowaliście w drugą stronę i tak mi się właśnie zdawało, że nie będzie to zły pomysł. A twojego towarzysza znam i to bardzo dobrze. Zawdzięczam mu tę szramę, która, jak pewnie widzisz, nie dodaje mi urody. Ach, no tak, i jeszcze jedno, taki drobny szczegół... – Mój głos opadł do niskiego, gniewnego warkotu: – Spalił mi żywcem żonę i syna. – Pogłaskałem Deviego po głowie. – Nie wiem, czy twoja śmierć obejdzie go chociaż trochę... ale spróbować nie zaszkodzi. Doradzam ci krzyczeć. Inaczej może nie wiedzieć, że tutaj jesteś.


Wyprostowałem się i skłoniłem kpiąco. Później zabrałem plecak i wyszedłem przed chatę, nie oglądając się już zbiegłem ze schodków. Odwróciłem się przodem do budynku i cofnąłem kilka kroków w tył.


Nie jestem magiem, tylko łowcą. Ale wierzę w sprawiedliwość i byłem pewien, że jej dzień w końcu nadejdzie. Na wszelki wypadek nauczyłem się więc jednego wspaniałego zaklęcia. I teraz wymamrotałem pod nosem przepełnione magiczną mocą słowo.


Chata stanęła w ogniu, zapłonęła nagle jak sucha podpałka. Uśmiechnąłem się, gdy powietrze wypełnił dym i swąd palonego drewna. Ten płomień był piękny, jak dżiny z dawnych legend.


Spojrzałem na Nieśmiertelnego, na mojego prześladowcę, na tego parszywego mordercę z poharataną gębą. Dźwigał się niemrawo na czworaki, wciąż półprzytomny, żałosny i bezbronny. Uniósł głowę, patrząc na płonący dom bez zrozumienia.


Chwyciłem wodze konia i pociągnąłem go za sobą, ruszając w głąb lasu.


Uszedłem może dziesięć kroków, gdy usłyszałem przenikliwy, kobiecy wrzask. Obejrzałem się. Nieśmiertelny stał już na nogach, ciemna sylwetka na tle płomieni, i patrzył na stojącą w ogniu chatę.


Tak właśnie jest, gdy umiera wszystko, co kochasz, pomyślałem, już bez mściwości. W moim sercu obudził się tępy ból.


Poszedłem dalej, prosto przed siebie, i nie oglądałem się już więcej.


Zobacz także:
Wywiad z Ariedale
Warsztaty literackie: Savoir-vivre

551: Przeminęło z wiatrem: Krótka historia smoczych gifów.

Dzisiaj, kiedy możemy wybierać w setkach wariantów wyglądu naszych smoków, a naturalną koleją rzeczy dla ich twórców jest otrzymanie Panelu Grafików – nikt raczej nie zastanawia się, jak wyglądało wprowadzanie nowych smoczych gifów w nieco dawniejszych czasach i jak nagradzano wtedy ich autorów.
Smoczy mędrzec
z pierwszego szablonu.
A przecież jeszcze kilka lat temu osób zajmujących się rysowaniem smoczych obrazków było w Nocnym Lesie wręcz jak na lekarstwo – bardzo długo każdy z dostępnych żywiołów miał przypisany tylko jeden model wyglądu (wykonany przez jedną osobę – Selene – oraz narysowany według jednego szablonu), a wprowadzenie nieco bardziej zaawansowanych grafik było szeroko komentowanym wydarzeniem i wydawało się wszystkim naprawdę olbrzymią innowacją. (Warto wspomnieć, że autorką szablonu kolejnych smoczych gifów nadal pozostawała Selene, jednakże ich dekoracją zajęła się już Ankaa.) Kiedy w 2008 roku znalazła się trzecia osoba skłonna tworzyć smocze obrazki (mowa tu o Muzie) – na Zgromadzeniu rozgorzała dyskusja na temat nagród dla grafików. Niektórzy proponowali niezwykle rzadki składnik, inni komplet tych podstawowych, ale za to bardzo cennych, znaleźli się zwolennicy przyznawania limitów, własnych wariantów wyglądu, smoków magii oraz dziesiątek innych rozwiązań. 
Pierwszy wariant Khamiry
i zarazem pierwszy unikatowy
smoczy gif w NWD.


Jako pierwsza nagrodę otrzymała Ankaa – gif jej Khamiry został zamieniony poza kolejnością, jednak przyczynił się nieznacznie do wybrania finalnego rozwiązania.
Finalnie Gilfuin zdecydował się wtedy na dodanie grafikom jednego wolnego miejsca do limitu posiadanych chowańców i zmianę smoczego gifa na oryginalny, jednak w całym tym bałaganie wywołanym wprowadzaniem nowinek – Gryffion udało się wybłagać zmianę nie tylko obrazka, ale i całego żywiołu smoka na unikatowy. O podobną usługę zaczęło prosić tylu grafików, że administrator zobligował się wtedy do stworzenia specjalnego skryptu umożliwiającego twórcom gifów tworzenie własnych żywiołów z poziomu strony www. Pomysł nie doczekał się jednak realizacji, bo w tym samym czasie Gryffion wysunęła własny koncept na nagrodzenie twórców – przy pomocy jej koncepcji utworzono to, co dziś znamy jako Panel Grafika. Warto wspomnieć, że jego autorka dobrowolnie zrezygnowała z pozostawienia swojej bestii wyjątkową i zgodziła się "podzielić" z innymi swoim pomysłem, zawierając w nim jednocześnie pozostałe udogodnienia (takie, jak dodatkowe miejsce na smoka, czy unikatowy wariant wyglądu).
Pierwszy smok Nekromancji,
czyli Migi gryffion.
W ten sposób na przestrzeni lat gra wzbogacona została o setki wariantów wyglądu (w chwili pisania tego artykułu jest ich blisko siedemset!), dziesiątki niezwykle zdolnych grafików i sprawnie działający system przydzielania nagród każdemu z utalentowanych twórców.
A jednak miło jest usiąść i przypomnieć sobie czasy, kiedy każda z gadzin ozdobiona była tym samym obrazkiem i wyglądem różniła się jedynie w wyobraźni swojego hodowcy.



Dla zainteresowanych tematem - garść linków:
Smocza Wiki: Warianty | Smok Nekromancji| Panel Twórców Gifów | Aleja Gwiazd Nightwood |
Zgromadzenie: Propozycja Gryffion | Archiwalna dyskusja |
Nightwood: Link do Panelu |

Smocza pani




550: Oceny Smoczych Ramek - informacje i zgłoszenia.

Witajcie. Tym krótkim tekstem niniejszym rozpoczynam trzecią odsłonę Ocen Smoczych Ramek, która, mam nadzieję, potrwa znacznie dłużej niż dwie poprzednie. Nie przedłużając, przedstawię teraz kryteria oceniania, zasady i wszystko inne, co wiedzieć powinniście.

Regulamin

1.Wysłanie zgłoszenia oznacza akceptację regulaminu.
2. Co piątek pojawiać się będą wpisy, naprzemiennie zgłoszenia w komentarzach pod wpisem i oceny zgłoszonych ramek, co daje sześć ocenionych ramek w ciągu miesiąca.
3. Będą oceniane pierwsze trzy zgłoszone smoki.
4. Zgłoszenia, które nie zostaną potwierdzone wiadomością wysłaną na moje pw hodowlane, nie będą brane pod uwagę.
5. Zabronione jest zgłaszanie cudzych smoków.
6. Każdy gracz ma prawo do zgłoszenia tylko jednego smoka w ciągu dwóch miesięcy.
7. Każdy gracz ma prawo do zgłoszenia maksymalnie pięciu smoków w ciągu roku z zachowaniem punktu 6.
8. Każdy zgłaszający swojego smoka wyraża zgodę na ukazanie tła w iNightwood, jednocześnie potwierdzając, że jest prawowitym właścicielem tła, kodów i opisu (posiada prawa autorskie, np. zostały przez niego zakupione w warsztacie, wykonane samodzielnie). W innym przypadku smok zostaje automatycznie zdyskwalifikowany, a redakcja informuje o fakcie moderację Nightwood.
9. Na stronie głównej na stałe pojawi się ranking najlepiej ocenionych ramek, który będzie na bieżąco modyfikowany.

10. Smoki oceniane są względem szczegółowej punktacji, która może w każdej chwili ulec zmianie w dowolnym momencie.
11. Redakcja iNightwood zastrzega sobie prawo do zmiany regulaminu bez podawania powodów w każdej chwili oraz ewentualnego zakończenia serii artykułów, również bez podawania przyczyny.
12.  Artykuł ma w celu jedynie pokazanie defektów ramki i uwzględnienie tego co jeszcze można poprawić, a nie urażenie kogokolwiek.


Kryteria oceniania

Pierwsze wrażenie - 2 p.
(To, co widać na pierwszy rzut oka.)
Wrażenie ogólne po przyjrzeniu się - 2,5 p.
(To, co widać, kiedy już się dłużej poogląda ramkę.)
Tło - 3 p.
(Dopasowanie tła do wariantu, jakość jego wykonania itp.)
Kursor - 1 p.
(Obecność kursora i jego jakość.)
Opis - 4 p.
(Poprawność, zawartość, jakość, oryginalność.)
Kodowanie - 3 p.
(Dopasowanie do tła i wariantu, jakość wykonania, efekty na linkach itp.)
Imię - 1,5 p.
(Oryginalność.)
Punkty dodatkowe - 3 p.
(Przyznawane subiektywnie bądź za jakieś inne walory np. prywatny wariant wyglądu.)

Suma: 0-20 p.

A przy każdej ramce słowo komentarza.


To by było na tyle. Zapraszam do składania zgłoszeń (:

Akayla.

549: Smoki poza NWD: Żmij

Żmij wyobrażany był jako uskrzydlony stwór o wężowym ciele i trzech głowach, plujących ogniem i błyskawicami. Choć występował na całej Słowiańszczyźnie, poszczególne ludy miały na jego temat zgoła odmienne zdanie. Uważano go jednocześnie za smoka o wielkiej mądrości na ogół przychylnego ludziom, jak i stwora kojarzonego z szatanem, który zginąć miał z rąk bohatera. Natomiast w mitologi słowiańskiej, Żmij występował jako uosobienie chaosu, postać Welesa i antagonistę Peruna, gromowładnego.W związku z tym ciężko uznać Żmija za postać jednoznacznie złą lub dobrą. Na dodatek brak jednoznacznej wersji, gdzie stwora szanowano, a gdzie tępiono.
W niniejszym artykule postaram się przedstawić trzy odmienne wizje tego smoka, które zdają się być najbardziej rozpowszechnione i jednoznaczne. 

Kliknij w obrazek, aby go powiększyć.
W folklorze Słowian Południowych Żmij uważany był za istotę niezwykle inteligentną, obdarzoną ogromną siłą i biegłą w posługiwaniu się magią. Dodatkowo bardzo bogatą, posiadającą zamki kryjące wspaniałe skarby w odległych krainach. Choć smok na ogół nie szkodził ludziom, nie zawsze okazywał się życzliwy. 
Co ciekawe, Żmij posiadał ponoć zdolność zmiany postaci. Oprócz przybierania kształtu orła, koguta czy żurawia, dobrze czuł się w ludzkiej skórze. Wrogom jawił się jako wojownik dosiadający szlachetnego rumaka, z krukiem na ramieniu i psem podążającym u jego stóp. Natomiast dla panien miał zarezerwowaną postać młodzieńca o cudownej urodzie. Przy czym warto zaznaczyć, że Żmij był niezwykle skory do bliskich kontaktów z kobietami. Owocem tych zbliżeń, mieli byli synowie o nadludzkiej sile i umiejętnościach.
Niektórzy narodowi bohaterowie w ludowych wierzeniach uważani byli za Żmija. Za przykład mogą posłużyć Husein Gradaščević, znany jako Smok Bośni (Zmay OD Bosne) lub Vuk Grgurević, czyli Ognisty Smok (Zmaj-Ognjeni Vuk). Warto wspomnieć także o Władzie Palowniku. Był on członkiem Zakonu Smoka, skąd później wziął się jego przydomek Drăculea, czyli Drakula. Oznacza on tyle co Syn Smoka lub Syn Diabła (Draco- Smok, przekształcone w Dracul- Diabeł).

 

Natomiast u Słowian Wschodnich trójgłowy smok zyskał sobie niezbyt pochlebną sławę potwora o cielsku rozciągającym się na milę. Ponadto oprócz przyjmowania postaci ptaka i człowieka, umiał przeobrazić się rzekomo w wir powietrzny, pod postacią którego miał być nieśmiertelny. Żmij Gorynycz, bo takie nosił nazwisko rodowe, potrafił także rozdzielać się na dwoje i swą drugą część wysyłać w świat. Jej pojawienie się zwiastować miał podmuch lodowatego wiatru, zapadające nagle ciemności i trzęsienie ziemi. Aż strach pomyśleć, co Żmij w swej pełnej okazałości mógłby zdziałać, gdyby nie srebrne łańcuchy i potężne czary, więżące go u bram Trzydziestego Carstwa. Smok strzegł bowiem wejścia do owego królestwa, położonego za trzydziestoma dziewięcioma ziemiami.

Jeśli ktoś nabrał ochoty na wycieczkę do Trzydziestego Carstwa musiał jedynie pokonać mroczne bory, sforsować górskie szczyty i przejść nad dziewięcioma kościanymi mostami, zawieszonymi nad ognistymi czeluściami. Potem, u bram, czekał na śmiałka już "tylko" Żmij. Bestii należało się grzecznie ukłonić i zapytać o pozwolenie na wejście do Trzydziestego Carstwa. Można by powiedzieć "nic prostszego", gdyby nie to, że zaraz po tym z gardła Żmija Gorynycza dobywał się potworny ryk i syczenie wężowe, a paszcze żarem i ogniem w śmiałka pluły.

"Żmij Gorynycz" - Wiktor Wasniecow
Nawet jeśli jakimś cudem uszło się przed płomiennym oddechem, ubicie smoka nie należało do najłatwiejszych. Samo ścięcie wszystkich trzech łbów za jednym zamachem zdawało się być nie lada wyzwaniem, a dodatkowo ostrze musiało być umoczone w wodzie martwej i poświęcone w świątyni Peruna. Potem potencjalny zewłok należało podpalić i uciekać gdzie pieprz rośnie przed rozwścieczoną gromadką uroczych bękartów smoka, Żmijewków, z których najsilniejszy był Wij.

Heroicznego czynu zabicia Żmija dokonał ponoć legendarny ruski wojownik Dobrynia Nikitycz. Ubiwszy Gorynycza stoczył krwawą walkę z jego rodzeństwem i dziećmi, wyłączając Wija, który był zbyt potężny i wielki dla owego śmiałka. Bestia pożarła bohatera wraz ze zbroją i mieczem, które przyprawiły go o okropną niestrawność. Wij skonał w męczarniach, a jego cielsko utworzyło góry Karpaty.
Jednak nim stwór wyzionął ostatnie tchnienie zostawił po sobie jajo, z którego wykluł się rzekomo sam Wij, przyobleczony w ciało syna. Żmij Gorynycz również przed śmiercią wydał na świat potomka. Córka jego pobrała się z nowym Wijem i wraz z nim do Zaświatów odeszła, gdzie po dziś dzień służą Czernobogowi (słowiańskiemu diabłu).


"Walka ze żmijem Kłokisem-Dziwotworem"
- Konstantin Wasiliew
Oprócz miejsca w ludowych legendach Żmij pełnił ważną rolę w mitologii słowiańskiej. Oplatał on korzenie Drzewa Kosmicznego, które stanowiło wyobrażenie wszechświata, i strzegł wejścia do Nawii, zaświatów, lub Wyraju - bajecznej krainy, z której nadchodzi wiosna. Ponadto, oddalając się nieco w stronę wierzeń nordyckich, można przypisać smokowi rolę stwora, oplatającego całą ziemię, chroniąc ją przed rozpęknięciem się.

Żmij uważany był również za uosobienie chaosu. Miał toczyć bój z Perunem, bogiem grzmotów i piorunów. Z tego też powodu, czasem utożsamiano go z Welesem, występującym w folklorze władcą zaświatów. Mitologiczny motyw walki dobra ze złem i zachowania ładu odnaleźć można w pewnej białoruskiej bajce, która pokazuje także związek Żmija z wodą.
- Ubiję ciebie.
- Jak mnie ubijesz skoro się skryję?
- Gdzie?
- Pod człowieka.
- Ubiję człowieka i ciebie ubiję.
- Skryję się pod koniem.
- Ubiję wtedy konia i ciebie ubiję.
- A ja się skryję pod drzewo, tam mnie nie ubijesz.
- Drzewo rozbiję i ciebie ubiję.
- A ja skryję się pod kamień.
- Kamień rozbiję i ciebie ubiję.
- To ja się skryję do wody.
- Tam dla ciebie miejsce, tam się znajdziesz.
Ślady tego prostego mitu znaleźć można na całej Słowiańszczyźnie, a w ogólnej, uniwersalnej wersji znany jest też w innych zakątkach świata. Przesłaniem tego mitu jest kosmiczna równowaga między przeciwstawnymi siłami. W tym przypadku jest to Perun - pan niebios i Weles - pan podziemia, często pod postacią Żmija. Mit opowiada także o tym, że przedstawiciel sił zła znajdzie schronienie w wodzie - miejscu, gdzie nie dosięgnął go pioruny Gromowładnego. Uzyskanie ostatecznej przewagi przez jedną ze stron będzie oznaczać koniec świata. Podstawą jest więc równowaga życia i śmierci, choć czasem przewagę zyskuje Perun, a czasem Weles.

Analogią do tego zmieniającego się układu sił są pory roku. Jesienią i zimą życie zamiera. Weles, czyli Żmij, zatrzymuje wodę, sprowadzając suszę lub skuwając rzeki i jeziora lodem. Czasem ukrywanymi dobrami są także bydło lub kobiety. Pierwsza wiosenna burza oznacza, że Gromowładny odnalazł swego przeciwnika i zmusza Żmija do oddania zagarniętych skarbów, rażąc go piorunami. Lód i śniegi topnieją, a ukryta wcześniej woda wraca na ziemię pod postacią deszczu.

Według niektórych wierzeń tęcza pojawiająca się po deszczu to ciało Żmija. Smok sięga ze swej siedziby w chmurach ku ziemi, aby z powrotem nabrać wody, którą utracił podczas ulewy.


Na koniec, w ramach ciekawostki, kilka słów o tym skąd właściwie wzięło się słowo żmij. W języku staropolskim oprócz wyrazu smok (smokъ, czyli jakaś istota mityczna) występował żmij (pierwotnie zmij), będący męską formą rodzajową obok słowa żmija. Natomiast żmij i żmija są pokrewne słowu ziemia, stąd zatem wzięło się ich znaczenie jako gady ziemne, stworzenia żyjące na ziemi. Trochę to pokręcone. Ostatecznie określenie zmьjь dotyczyło skrzydlatego stwora, natomiast zmьja- węża
W języku polskim męska forma żmij wyszła z użytku i została zastąpiona dzisiejszym słowem smok. Podobnie stało się w Czechach, gdzie zamiennym wyrazem został drak. Jednak w części języków słowiańskich starą formę zachowano, na przykład chorwacki zmaj czy serbski змаj. W bługarskim natomiast zmej i smok to spokrewnione, jednak dwie różne istoty.

"Walka carewicza Iwana ze Żmijem" - Wiktor Wasniecow

Zobacz także:
Smoki poza NWD: Temeraire, boski smok

Lady Adria

Smoki poza NWD: Smok Świętego Jerzego
Wywiad: Miij


548: Wywiad 31: Samael

Jaldabaot - smok nocy.
Duma Samaela
oraz jeden z pierwszych
smoków o własnym
wariancie wyglądu.

Mojego rozmówcę trudno przedstawić - jeden z pierwszych smoczych grafików, współtwórca zarówno zgromadzeniowego klanu, jak i hodowlanego stowarzyszenia, którego ideą jest doskonalenie swoich chowańców. Oprócz współtworzenia Wojowników Herbu Smok i Mistycznych Krupierów, szczycił się również najwaleczniejszym smoczym jajem. Mimo, że grę porzucił jakiś czas temu - pozostało to, co zrobił dla Nightwood. A można tu mówić nie tylko o smoczych gifach, wyhodowaniu potężnych bestii, czy wykreowaniu małych społeczności, które trzymają się po dziś dzień. Samael zaszczepił w wielu z nas coś o wiele bardziej cennego - waleczność, chęć doskonalenia własnych bestii.  I naprawdę wiele wspomnień. Dlatego tenże wywiad jest dla mnie nie tylko rozmową z ciekawym człowiekiem, który dużo osiągnął w grze. To przypomnienie sobie, że oprócz bycia dobrym znajomym - był dla wielu z nas swego rodzaju mentorem.

Witaj! 
No dobry wieczór, Smo!

Zacznę może od tej bardzo prozaicznej rzeczy. Byłeś jednym z pierwszych grafików w Nightwood, a zarazem graczem słynącym z walecznych bestii. Musiało to pochłaniać masę czasu. Nie brakuje Ci teraz tego elementu codzienności?
Nie miałem pojęcia, że tak mnie ludzie z Nightwood zapamiętają. Nie gram już chyba cztery lata, także trudno powiedzieć, czy mi tego brakuje. Bywały momenty, kiedy chciałem wrócić i zacząć wszystko od nowa. Rozwijać swe smoki, kształcić się w grafice, udzielać się na forum z tymi ludźmi. Ale jak sobie patrzę na to, co się teraz dzieje w smoczym świecie, to raczej mi się odechciewa. Nie czuję już tej atmosfery, tego klimatu. Nie czuję tego w ogóle, to już nie to.

Jak zatem wspominasz czasy, kiedy grałeś aktywnie i gra była dla Ciebie czymś ważnym? Jakie wtedy było dla Ciebie Nightwood?
Będę szczery, okej? Mimo wszystko mam więcej przykrych wspomnień, aniżeli tych miłych. Byłem trudnym człowiekiem, łatwo wpakowywałem się w konflikty. W sumie to moja wina, nikogo za to nie winię. Ale gracze nie lubili mnie też z innego powodu. Z powodu zazdrości wobec tego, co osiągnąłem jako gracz, nie jako człowiek! W którymś momencie przestałem udzielać się na shout-box’ie, skupiłem się na konkretnym, hurtowym handlu i walce. Nic więcej mnie nie interesowało. To było moje jedynie oderwanie od szarej rzeczywistości, od ludzi. Jednak żałuję że poświeciłem kilka lat tej grze. Mogłem poświecić na jakąś pasję, którą potem bym wykorzystał jako zawód...

Jak zatem trafiłeś do Nocnego Lasu?
Śmieszy mnie takie pytanie, no ale dobra. W szkole mieliśmy zadanie - przygotować krótki opis własnych wyimaginowanych postaci, a to, co pierwsze wpadło mi do głowy to były skrzydlate bestie - smoki. Chcąc uzyskać obszerniejsze informacje w Internecie natrafiłem na stronę Nightwood. I tyle. Zarejestrowałem się, i zacząłem grać.

Chyba w dość krótkim czasie zyskałeś sławę...
Nigdy to mnie nie interesowało. Sława ma cenę, a ja nie chciałem jej płacić.

A mimo wszystko to chyba Ty "wychowałeś" pokolenie graczy zaangażowanych w walki - głównie Wojowników Herbu Smok, nieprawdaż?
Hohoho, dzięki za przypomnienie! Kompletnie zapomniałem o WHS... Hm.. Jakby to powiedzieć, ja nie wychowałem pokolenie - to brzmi jakbym był już dziadem... Byłem współtwórcą tego projektu, były jeszcze inne moje serdeczne koleżanki - Ariedale i Lija (jak kiedykolwiek to przeczytacie, pozdrawiam Was ciepło!) Wtedy Nightwood było małą znaną grą, wszyscy skupiali się na wyprawach i na udzielaniu się na SB. Zainteresowanie potyczkami były małe, aktywnie grało ze sto bojowych smoków. Handel świecił pustkami (wtedy nie było jeszcze opcji szkoleń smoków). Chcieliśmy to zmienić, opierając się na promowaniu i nauce. Ale fakt, to chyba ja odegrałem w tym największą rolę...

Ale oprócz walk zajmowałeś się także grafiką - Twój ulubieniec jako jeden z pierwszych otrzymał unikalny gif...
W czym jeszcze byłem jednym z pierwszych..? No cóż, zrobiłem grafikę, wprowadzili do gry, i odebrałem możliwość unikalnego gifa na swojego najlepszego smoka - Jaldabaot’a. Później odbierałem inne nagrody, ale to nieważne.

Opowiesz naszym czytelnikom coś o sobie, swoich zainteresowaniach?
Niewiele o sobie powiem, bo nie do mnie należy ocenianie. To rola ludzi wokół mnie. Aktualnie kontynuuję naukę w szkole plastycznej, rysuję, maluję, rzeźbię, fotografuję, studiuję historię sztuki. Prócz tego pływam i jeżdżę na rolkach agresywnych. Jestem wielkim fanem samochodów terenowych Toyota 4x4!

Za rok matura - podzielisz się planami na przyszłość? Nad jakimi myślisz studiami? A może chcesz zdradzić śmielsze i bardziej dalekosiężne pomysły?...
Żeby nie było, mam rozkład nauki na 4 lata żeby nikt nie pomyślał że kiblowałem... Hm, studia. Nie myślałem o tym jeszcze na poważne, ale raczej wybiorę stolarstwo. Nie wiem jeszcze, ja nie planuję życia. Nigdy nie planuję, jak już to tylko dzień jutrzejszy. Życia nie da się zaplanować, bo i tak nigdy nie wyjdzie w 100% tak jak na początku się planowało. Niestety.

Skoro schodzimy na tory tego typu rozważań - co potrafisz powiedzieć o swojej osobowości, jakie masz podejście do świata?
Osobowość, to napisałem wcześniej, nie będę sam siebie oceniał. Może to Ty mnie ocenisz? A moje podejście do świata jest kierowanie tylko tymi słowami „YOU ONLY LIVE ONE”.

Myślę, że doskonale zdajesz sobie sprawę, co o Tobie sądzę! (: Skoro zatem nie starasz się nadmiernie rozmyślać nad sobą i życiem - jaki starasz się być dla innych?
Kieruję się zasadą wobec innych "Żyj tak żeby nikt przez Ciebie nie płakał". Chcę żeby ludzi zapamiętali mnie z pozytywnej strony, staram się być miły, zawsze komuś pomogę, choć bywają momenty kiedy jest wszystko na odwrót... Odbija mi czasem, nie ma co.

I sądzisz, że właśnie takie podejście mogło pomóc Ci osiągnąć taką pozycję nawet w grze mmorpg? Sądzisz, że to głównie osobowość, czy może inne czynniki?
Nie wiem. Myślę, że większość ludzi z którymi mieli pierwszy raz styczność ze mną leciała na kasę, czy na własne zyski. Wiele chcieli ode mnie, żebym kupił to czy tamto, czy dawał porady, przy tym promując mój nick w grze. Uzyskanie jakiejś pozycji nie było moim celem w grze, po prostu grałem i byłem sobą. Ale były też życzliwe osoby. Ludzie, którzy chcieli tylko pogadać o wszystkim. Większość tych ludzi są z forum, nie wymienię ich konkretniej, ponieważ nie wiem czy by tego życzyli.

Utrzymujesz dzisiaj z nimi kontakty?
Do mojej klasy chodzi jedna osoba z forum! Serio, to przypadek, zbieg okoliczności, dopiero w klasie dowiedzieliśmy się że siedzimy nawet w tym samym klanie! A tak, to tylko z Tobą mam ciągły kontakt. Z innymi się wypalił, pewnie dlatego że nie udzielam się tam. Mam przecież znacznie ciekawsze życie niż te wirtualne!

Czyli mimo wszystko nie żałujesz, że to realne życie wygrało? Nie ma jakiejś tęsknoty za atmosferą lasu? Bo ja wiem... za ludźmi właśnie?
Realne życie jest na pewno lepsze od wirtualnego, czy nawet od tego lasu Nigtwood. W internecie każdy może kogoś udawać, zawsze byłem podejrzany o jakieś pozerstwo na SB, trudno mi było wyczuć czy ktoś jest sobą. Nie. Nie tęsknię. Ale czasem sobie powspominam, ile ja z Ariedale i Lija zdziałaliśmy w tej grze, to były naprawdę piękne chwile. Ariedale teraz jest jedna z najlepszych graczek w Nightwood, nie żeby coś, ale lubię myśleć że miałem w tym mały wkład, huehue. Ale życie toczy się dalej, trzeba dojrzeć. To tylko gra, nic więcej. Małe urozmaicenie czasu.

Czy zatem znajomości zawiązane w Nightwood, albo nabyte tu umiejętności wpłynęły na Twoje prawdziwe życie?
Tak. Nightwood był moim pierwszym światem jakiego poznałem kiedy wchodziłem w okres dojrzewania. Tam nauczyłem się życia w "teorii", a teraz żyję w praktyce.

I może tym akcentem zakończmy rozmowę. To bardzo ładne podsumowanie tego, czym może stać się Nightwood... A cała rozmowa wywołała uśmiech na mojej twarzy. Niesamowite, że są ludzie, którzy nawet po "rozstaniu" z grą - nie zapomną tego, co w niej "przeżyli". (:
Bardzo dziękuję za poświęcony nam czas, Samaelu!
Wolę być zapamiętany jako Athale z forum, no ale cóż, bardzo dziękuję za wywiad, przyjemnie mi było! Pozdrawiam wszystkich!
Smocza pani
Smocza pani

547: Zgłoszenia do głosowania na Najlepszy Wariant Prywatny Smoka Gazetki iNightwood 2013

Już jakiś czas temu Averris zapowiedziała niespodziankę, związaną z wariantami prywatnymi smoczych gifów. Przyszła pora na podanie oficjalnych informacji, związanych z kolejną dodatkową atrakcją gazetki.

Kto może wziąć udział?
Do konkursu może zgłosić swój wariant prywatny każdy gracz, posiadający panel grafika. Nie musi być on obowiązkowo również autorem wykonanego wariantu.

Jak powinny wyglądać zgłoszenia?
Formularz zgłoszeniowy
Link do smoczej ramki:
Autor gifa:
Żywioł smoka:
Opis smoka (nie dłuższy niż 2000 znaków):

Kiedy i gdzie je wysyłamy? 
Wszystkie zgłoszenia wysyłamy na pw hodowlane redaktor naczelnej gazetki (Catherinne_) w dniach 1-13 maja (włącznie). Zgłoszenia nadesłane poza terminem lub przesłane innymi drogami będą ignorowane.

Jak będzie przebiegał konkurs?
Zależnie od liczby przesłanych zgłoszeń wybiorę 3,5 lub 10 najlepszych zgłoszeń, ogólnie oceniając estetykę ramki oraz opis smoka dołączony do zgłoszenia. Na te wybrane smoki będzie można głosować od 15 maja do 30 czerwca w pasku bocznym gazetki.

Co będzie w nim nagrodą? 
Wycinek z ramki zwycięzcy będzie przez 3 miesiące ozdabiał stronę główną gazetki, ponadto otrzyma szlachetny tytuł i nagrodę rzeczową - niespodziankę. Gdyby był ktoś chętny zasponsorować jej część, również proszę pisać na moje pw hodowlane.

Jakieś pytania, wątpliwości? 

546: Majówkowe plany użytkowników Nightwood.

Przespacerowałam się po ścieżkach Nocnego Lasu, aby zadać spotkanym graczom jedno proste pytanie - 'Jak masz zamiar spędzić majówkę?'. Poniżej prezentuję zebrane wypowiedzi - czas zatem poznać plany majówkowe części z nas!


Solinarius:
"Będę się alkoholizował z przyjaciółmi na łonie natury."

Grotherd:
"Majówkę planuję poświęcić na naukę do matury!"

Castiel:

"Tak czy siak, majówkę spędzę w domu, chociaż w gruncie rzeczy będę w nim tylko gościem. Zaplanowany mam właściwie jeden wieczór (czy też noc) - urodziny kolegi, reszta za to wyjdzie w praniu. Jedną pewną rzeczą jest to, że nie będę siedzieć bezczynnie w domu, tylko spędzać czas ze znajomymi."

Cześć, jestem Maciek:
"Tak więc jak wiadomo to czas wolno, a w czasie wolnym nie robi się nic innego, tylko expi. Właśnie się zaczęły pojawiać ciekawe eventy więc trzeba szybko dropić i expić. No ale trzeba też mieć życie! A jak ma się życie to i ma się wódkę, a butelka sama się nie opróżni!"

Chiemari:
"Cóż. Majówkę spędzę w domu. Los tak chciał, że w czwartek i w sobotę pracuję. Jednakże środa i piątek jest wolny, więc sobie trochę odpocznę od szkoły i od pracy. Miło byłoby mieć wolne, chociaż w ten czwartek, bo chętnie bym się wybrał do rodzinki, w odwiedziny. Hm.. Pogoda nie jest wymarzona, przynajmniej teraz, ale może się to zmieni i będzie chociaż ciepło. Jak na razie, nie chce się ruszyć z domu. Miejmy nadzieję na poprawę warunków i na więcej słoneczka. Wszystkim użytkownikom i sobie życzę miłego."

Wojna.:
"Jeśli chodzi o mój sposób spędzania majówki, to chyba raczej przesiedzę cały czas w domu, bo nie bardzo mam jak inaczej spędzić ten czas. Choć może akurat się coś nawinie i może akurat coś zdziałam."

poiu:
"Cześć, jestem poju. Mam się dobrze i od jutra oficjalni zaczynam majówkę. Uczelnia była na tyle łaskawa, że dzień drugiego maja nazwała rektorskim, to też, szaleństwo, majówka będzie trwać od środy do niedzieli. To aż pięć dni - prawie jak tydzień. Warto wiec dobrze je sobie zorganizować. Gdy określi się swój cel w życiu, wszystko staje się prostsze. Idąc tropem tej myśli, środę mam zamiar spędzić na nightwood, czwartek mam zamiar spędzić na nightwood, piątek mam zamiar spędzić na nightwood, sobotę na asosie a niedzielę na nightwood. W środę mam zamiar trenować swoje smoki - w tej chwili są w trochę kiepskiej formie - i zmniejszać sobie ID, w czwartek będę smokami walczyć i walczyć i walczyć - to ciężka robota, ale jakże opłacalna! Jestem pewien, ze spłynie na mnie prawdziwy strumień Punktów Pojedynku i Sztuk Srebra. Mam zamiar w końcu dobić do stanu konta na poziomie stu milionów, bym mógł w końcu poczuć się prawdziwym stumilionerem. Jako, że te dwa dni spędzę tak ciężko harując na sukces swojego profilu, w piątek mam zamiar poudzielać się społecznie - wejdę na forum i napiszę trochę mądrych zdań w dziale "Dyskusje" - mam teraz na oku tematy o Sapkowskim, eutanazji i Within Temptation. Szczególnie ten drugi jest prawdziwie łakomym kąkiem - zachęcam do udzielenia się w nim wespół ze mną! Ponadto w piątek mam zamiar także napisać jakiegoś mądrego posta w Winnicy, która jest oczywiście moim ulubionym zakątkiem na forum. Sobota to mój najmniej ulubiony dzień majówki - pewnie przez to, że one i tak zawsze są wolne, więc ciężko wyczuć ich majówkowość. Dlatego też spędzając ją na nightwood mógłbym zdenerwować jakąś bardzo miłą osobę swoim nieprzednim humorem. Podążając dalej tym ciągiem przyczynowo-skutkowym - sobotę spędzę na asosie. Będę oglądać na nim najnowsze krzyki mody i sprawdzać, czy serwis zatrudnił nowe modelki lub modelów. Ponadto przeczytam w końcu wszystkie maile, które wysyłają mi newsletterem. Szczególnie napalony jestem na zakładkę z akcesoriami - dobrany ćwiek potrafi zupełni zmienić wygląd koszulki! Jeśli chodzi o niedzielę - w tym dniu mam zamiar popracować nad ramkami moich smoków. Jest mi niezmierzenie wstyd za ich aktualny stan, wymagaja lepszych teł, podkreślanych linków i kwiecistych opisów. Och, ile bym dał za mozliwość aplikowania własnych gifów! Rozmarzyłem się. Gdy już skończę ramki, wyślę smoki na wyprawy, by nabić wyprawom jak największe ilosci ekspa."

Shadya:
"Nigdzie się nie wybieram i uczę się do matury!"

Arysia:
"To juz właściwie jest tradycją, że majówkę spędzam z chłopakiem we wrocławskim ZOO. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, choć właściwie nie wiem, czy to bardziej wina uroku ZOO, czy faktu, że po prostu rzadko kiedy w innym terminie mamy na to czas. Czasami odwiedzaliśmy też miejsca mozliwie blisko wyspy, by posłuchać koncertów, ale tym razem raczej nie mają programu, który skusiłby mnie do wystawania w ścisku z innymi ludźmi, którzy nie kupili biletów i szukają dogodnych miejsc. Tegoroczna majówka zapowiada się nieco inaczej nie tylko ze wzgledu na niechęć do koncertów- tym razem na wycieczkę do ogrodu zoologicznego rusza z nami [nie tylko] wrocławska część NWD. To pewnie jakiś rodzaj pokuty za to, że nie było mnie na ostatnim, końcowokwietniowym zlocie ^^; Jak najtłudowicze dorwą kogoś w swoje łapki, to tak łatwo nie puszczą ; )
Jako studentka nie mogę nie doceniać majówki, w końcu to jedna z ostatnich chwil wypoczynku przed zaliczeniami, kolokwiami i zdawaniem projektów... które właściwie już powinnam zacząć robić, zamiast rozplanowywać sobie, jakie zwierzątka zobaczyć w ZOO. Moimi ulubieńcami są zdecydowanie kotiki, świetne mają pokazy w czasie karmienia ^^"


The*Darkness:

"Beznadziejna sprawa, ten kto to wymyślił powinien iść być dziwny gdzieś indziej. Ląduję na imprezie rodzinnej ze skryptem z kończyny dolnej w ręce, może być coś dziwniejszego? W kwestii uzupełnienia: sam pomysł majówki jest bardzo dobry. Po prostu złośliwy chochlik losu podkusił pewnego księdza do hucznej rocznicy komunii dzieci w pewnej mieścinie."

Myszoskoczka:

"Pisząc trzy prace zaliczeniowe i przygotowując się do prowadzenia zajęć w szkole podstawowej!"
Smocza pani
Smocza pani

Nowsze posty Strona główna Starsze posty
Subskrybuj: Posty (Atom)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Informacja

Czekając na powrót Nightwood zapraszamy do lektury naszych archiwalnych artykułów, które świetnie uwieczniły niepowtarzalny klimat tej społeczności. : )

Najgorętsze w tym miesiącu

  • 999: 10 lat Nightwood - historie graczy
    Nocny Las w tym roku świętuje dziesiąte urodziny. Z tej okazji zapytałam kilku jego najstarszych mieszkańców - osoby będące tutaj niem...
  • 515: Temat Miesiąca: Najwaleczniejsze smoki Nightwood
    Screen został zrobiony podczas tworzenia artykułu, jest więc nieaktualny. Tysiące sztuk srebra wydane na szkolenia, akademię, k...
  • 725: Wielkie Arkana - Karty Tarota: Ciekawostki o kartach cz. I
    W związku z konkursem graficznym organizowanym przez ekipę Nightwood ( kliknij, aby przejść do tematu na forum ) prezentuję Wam krótki spis...
  • 541: Temat miesiąca: Warianty prywatne i niespodzianka!
        Witaj! W związku ze zbliżającą się dla grafików niespodzianką, dzisiejszym tematem miesiąca będzie dobrze znana nam kwestia. Mian...
  • 693: Nietypowe nightwoodowe pasje 2
    Bardzo się cieszę, że tak duże zainteresowanie wywołał ostatni odcinek Nightwoodowych pasji . Dziś nie będzie jakoś specjalnie długo, jedna...
  • 563: Smoki poza NWD: Smoki w heraldyce polskiej
    Co przychodzi nam do głowy, gdy myślimy "smok"? Fantastyka, zianie ogniem, potęga, magia, legenda, potwór, towarzysz, sesje rpg, b...
  • 935: Muzyka czy Dźwięk? Tęcza, Zorza czy Iryzacja? Próżnia czy Pustka? Wybieramy nazwy pomysłów na żywioły!
    Feniks czy Ogień? W tym przypadku podjęliście już decyzję.  Ach, ci autorzy/graficy! Ciągle nie umieją się zdecydować. Kiedy nie w...
  • 1001: Prace w toku albo (nie)oczekiwany powrót Nightwood
    14 września 2015 roku Gilfuin zapowiedział oficjalny koniec Nightwood jakiego znaliśmy. W okolicach Nowego Roku 2016 r. roku nocny las ostat...
  • [Nieaktualne] Tymczasowe Forum Nightwood
    Aktualizacja: Niestety wraz z wyłączeniem for hostowanych na serwisach czo.pl forum zostało usunięte. Na czas trwania prac nad nową w...
  • 695: Ramko... Tfu! Pokuciowe metamorfozy! Zmień oblicze swojego smoka - odc. 1
    - Bądźcie pozdrowieni! - znajomy już głos Wrednej Wiedźmy przywitał zgromadzonych. - Na wstępie chciałabym powiedzieć, iż bardzo nas ...
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polecamy

Polecamy

Najchętniej czytane w iNWD

  • 335: Zrób to sam: Atrakcyjne napisy z generatorów do smoczych ramek i nie tylko
    Jakiś czas temu Zetiri poruszyła problem napisów, które zazwyczaj pełnią ważną funkcję w smoczych ramkach i sygnaturach. Każdy chciałby, ab...
  • 968: Kreatywnie!, czyli mamy cię na oku, perspektywo
    Witajcie! Wciąż w miarę przyjemna pogoda za oknem aż się prosi o wyjście w plener i uwiecznienie paru wielkich budynków górującyc...
  • [Nieaktualne] Tymczasowe Forum Nightwood
    Aktualizacja: Niestety wraz z wyłączeniem for hostowanych na serwisach czo.pl forum zostało usunięte. Na czas trwania prac nad nową w...
  • 1000: I naszej wędrówki nastał kres - pożegnanie
    Praca redakcji iNightwood została zakończona. Gazetka iNightwood nagle nie zniknie z bloggera, ale nowe artykuły nie będą już nigdy publiko...
  • 979: Kreatywnie!, czyli martwa natura 1: owoce
    Witajcie! Ten odcinek jest wstępem do serii teoretyczno - praktycznych tekstów dotyczących różnych dziedzin rysunku. Starałam si...
  • 435: Jak Border. robi ramki?
    Pierwszy artykuł Border. , która niedawno dołączyła do Ekipy iNightwood :) Słowo wstępu: Wiele osób pytało, jak robię ramki. Na każd...
  • 573: Smoki poza NWD: Bazyliszek
    Bazyliszek, choć w sumie nie do końca można go uznać za smoka, jest bestią bez wątpienia ciekawą. Ten zwany Królem Węży gad był ponoć prawd...
  • 863: Temat Miesiąca: Nightwood - Status: Niewidoczny
    Chociaż Polska ostatnio jest deszczowa jak nigdy, nie da się nie zauważyć nadchodzącego lata. Ale nad Nocnym Lasem zawisł cień. Podpełz...
  • 999: 10 lat Nightwood - historie graczy
    Nocny Las w tym roku świętuje dziesiąte urodziny. Z tej okazji zapytałam kilku jego najstarszych mieszkańców - osoby będące tutaj niem...
  • 918: Temat miesiąca: Gilfuin żyje, czyli podsumowanie ostatnich nowinek
    Dzieło Szpona . Odkąd gilfuin zorganizował event z okazji Pełni Trzynastego oraz opublikował post obwieszczający, że pracuje nad wpro...

.

.

Archiwum iNWD

  • ▼  2019 (2)
    • ▼  listopada 2019 (1)
      • 1002: Robinsonowie: Nieukończony List
    • ►  marca 2019 (1)
  • ►  2016 (1)
    • ►  maja 2016 (1)
  • ►  2014 (234)
    • ►  listopada 2014 (18)
    • ►  października 2014 (4)
    • ►  września 2014 (14)
    • ►  sierpnia 2014 (30)
    • ►  lipca 2014 (37)
    • ►  czerwca 2014 (28)
    • ►  maja 2014 (14)
    • ►  kwietnia 2014 (22)
    • ►  marca 2014 (20)
    • ►  lutego 2014 (27)
    • ►  stycznia 2014 (20)
  • ►  2013 (319)
    • ►  grudnia 2013 (30)
    • ►  listopada 2013 (22)
    • ►  października 2013 (32)
    • ►  września 2013 (29)
    • ►  sierpnia 2013 (32)
    • ►  lipca 2013 (29)
    • ►  czerwca 2013 (20)
    • ►  maja 2013 (25)
    • ►  kwietnia 2013 (21)
    • ►  marca 2013 (28)
    • ►  lutego 2013 (29)
    • ►  stycznia 2013 (22)
  • ►  2012 (441)
    • ►  grudnia 2012 (29)
    • ►  listopada 2012 (20)
    • ►  października 2012 (20)
    • ►  września 2012 (30)
    • ►  sierpnia 2012 (35)
    • ►  lipca 2012 (40)
    • ►  czerwca 2012 (45)
    • ►  maja 2012 (38)
    • ►  kwietnia 2012 (45)
    • ►  marca 2012 (74)
    • ►  lutego 2012 (64)
    • ►  stycznia 2012 (1)

  .

  .

Serie artykułów

  • Głosowanie na Smoka Miesiąca (104)
  • Leśne Wieści (85)
  • Zrób to sam (71)
  • wywiad (57)
  • Paczuszka Pandory (55)
  • Wasze pomysły na lepsze NWD (47)
  • Od Ekipy iNightwood (44)
  • Kocia Edukacja (42)
  • Leśne opowieści (42)
  • Oceny Smoczych Ramek (33)
  • Wakacje z iNightwood (28)
  • temat miesiąca (27)
  • Artykuły okazjonalne (24)
  • Pod redakcyjną lupą (24)
  • Smoki poza NWD (23)
  • Nasze Klany (22)
  • Żywioły i smocze łupy (22)
  • Przeminęło z wiatrem (21)
  • Spojrzenie na krzykopudło (17)
  • te pożądane trofea (17)
  • Smoczy Graficy (16)
  • Z zakurzonych kart Zgromadzenia (16)
  • inne (14)
  • Podsumowanie miesiąca (12)
  • Forumowe sensacje (11)
  • O mnie i o Tobie (11)
  • Zza kulis Małej Sceny (10)
  • Kreatywnie! (9)
  • Pokuciowe Metamorfozy (9)
  • Gotowe ramki (8)
  • Klany na Zgromadzeniu (8)
  • Dokoła Nocnego Lasu (6)
  • Kącik Kupiecki (6)
  • kronika poszukiwań Cath (6)
  • warsztaty literackie (6)
  • Elementy Nocnego Lasu pod lupą (5)
  • Kącik Muzyczny (5)
  • Nietypowe nightwoodowe pasje (5)
  • Ramkowe metamorfozy (4)

.

Chrome Pointer

Artykuły wg. autorów

  • Catherinne_ (334)
  • Cerro (56)
  • Lady Adria (48)
  • Akayla (47)
  • Shining Night (45)
  • Smocza pani (44)
  • Rołdż (41)
  • Miij (38)
  • Entomologia (33)
  • Zetiri (30)
  • Spika (29)
  • Kot Kreskowy (24)
  • K R I S (22)
  • Averris (19)
  • nimfaEri (17)
  • Aszli (15)
  • -Sith- (13)
  • Border. (13)
  • The*Darkness (12)
  • Elsa96 (11)
  • FanOfTill (11)
  • Bredzisz (10)
  • Excited (8)
  • Alruna Septim (7)
  • Kodokuna Neko (6)
  • Paweto (6)
  • Narkotyk. (5)
  • Nerwofil (4)
  • Szpon (4)
  • woofcio (4)
  • Finito (3)
  • Scarlatto. (3)
  • Zenida (3)
  • Donast. (2)
  • Hao Asakura (2)
  • Hyden (2)
  • Liza (2)
  • Magpie. (2)
  • Maxine (2)
  • Blizzard (1)
  • Karasis (1)
  • Smok (1)
High Quality Blogger Templates
Copyright © 2012 Gazetka iNightwood - and Free Blogger Templates.