144: Leśne opowieści 7: Przygoda Ney 6
Nadszedł wyczekiwany przez wszystkich dzień. Ney ze swej chaty zabrała księgi zaklęć oraz jej najlepszy Smoczy Kostur. Znachorzy z Teaeth zebrali mikstury lecznicze oraz zioła, dla rannych żołnierzy. Kowale w swych kuźniach kończyli wykuwać zbroje z ebonitu i srebra oraz stalowe miecze i ćwiekowane łuki. Armie były w gotowości do ataku. Obie liczne, potężne i równe sobie, nikt nie mógł przewidzieć kto wygra, nawet najwyżsi prorocy, którzy wyczytywali z run, jednak bez skutku...
Było wczesne popołudnie, blask słońca odbijał się od srebrzystych zbroi ludzi oraz smoków. Obie strony wyruszyły ku sobie, aby doszło do rozlewu krwi. Wychodzący z podziemi nieumarli, już przywdziani w zbroje i miecze, posłusznie ustawili się w szereg i wyruszyli wykrzykując imię swego Pana. Żołnierze z armii lasu, poruszając się konno, swój strach tłumili śpiewając pieśni bojowe. Kiedy zaszło słońce obie armie w końcu stanęły na przeciw siebie. Stojąc w milczeniu, czekali na znak swych władców. Władca wraz z żoną, która mu towarzyszyła, przejeżdżając przez swą armię dumnie wykrzykiwał:
- Nie bójcie się stanąć na przeciw złu! To my jesteśmy potęgą, las jest naszym domem i nikt nam go nie odbierze! Będziemy bronić się ze wszystkich sił, do ostatniej kropli krwi...
- Nie bójcie się stanąć na przeciw złu! To my jesteśmy potęgą, las jest naszym domem i nikt nam go nie odbierze! Będziemy bronić się ze wszystkich sił, do ostatniej kropli krwi...
Falerhtin, potężny nekromanta dosiadł Avirreno i podleciał ku armii lasu. Zszedł ze smoka i podszedł do króla. Upuścił swój kostur i rzekł:
- Nie chcę walczyć. Ty też nie chcesz walczyć. Widzę w Twoich oczach strach. Jednak nie jest to strach świadczący o przegranej, lecz o stracie. Boisz się, że stracisz znaczną ilość żołnierzy, że pozbawisz wiele rodzin ich ojców, synów... Jednak nie musi się to tak skończyć.
- Nie chcę walczyć. Ty też nie chcesz walczyć. Widzę w Twoich oczach strach. Jednak nie jest to strach świadczący o przegranej, lecz o stracie. Boisz się, że stracisz znaczną ilość żołnierzy, że pozbawisz wiele rodzin ich ojców, synów... Jednak nie musi się to tak skończyć.
- Co sugerujesz pomiocie? Sądzisz, że dam się nabrać na twe sztuczki? - Odparł władca, wpatrując się z nieufnością w swego wroga.
- Proponuję pewien pakt, który będzie dobry dla obu stron. Nie wiesz, głupcze na co mnie jeszcze stać. To, co widzisz przed sobą to tylko zalążek mej armii. W każdej chwili mogę sprawić, że z podziemi wyjdą kolejne me sługi. Sądzę, że nie macie szansy, choć i ja sam nie wiem jak to może się skończyć.
- Mówiąc to, zaśmiał się pogardliwie i podniósł swój kostur. - Jeśli choć odrobinę zależy Ci na dobru twego ludu...
- Mówiąc to, zaśmiał się pogardliwie i podniósł swój kostur. - Jeśli choć odrobinę zależy Ci na dobru twego ludu...
Nagle wściekły władca przerwał nekromancie i wyciągając swój miecz odrzekł - Jeśli chcesz dojść do porozumienia, to powiedz na czym polega twój plan. Wątpię bym zgodził się na twe zagrywki, zapewne coś kombinujesz.
- Otóż mój plan polega na wprowadzeniu pewnych zmian co do terytorium Nightwood. Oddaj mi kawałek dolnej ziemi, niech należy tylko do mnie, a dam ci spokój. Nie będę przechodzić ani ja, ani moi słudzy przez wyznaczone granice, jednak i Ty ani twoi poddani nie będą mogli tego robić.
- Skąd mam wiedzieć, że nie blefujesz?
- Oto traktat. - Wyciągnął spod swej peleryny zwitek papieru, ociekający ogniem i podał go władcy, ogień jednak nie parzył, jakby był zaczarowany. Była tam napisana umowa, dotycząca tego, o czym mówił Falerthin.
- Jak widzisz, traktat jest podpity pieczęcią samego najmroczniejszego*. Gdybym złamał jego warunki, zostałbym surowo ukarany, podobnie jak i ty. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie. Sam za życia zamieszkiwałem ten las, byłem znany jako Falerthin Nadworny Mag. Służyłem w zamku, kiedy jeszcze rządził Twój ojciec. Jednak będąc chciwcem zawarłem umowę ze złem.
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Daj mi czas. Za dwa dni spotkajmy się na wzgórzach, wtedy odpowiem Ci jaką decyzję podjąłem.
- Niech tak będzie. - Nagle armia nieumarłych rozwiała się w pył, zaś sam nekromanta odleciał na swym smoku. Król opowiedział swym najwyższym przełożonym, o swej rozmowie, a następnie ogłosił to ludowi. Czy ma dojść do wielkiej wojny, czy jednak traktat będzie lepszym rozwiązaniem? Jak zadecyduje władca i lud? Wszystko to, co stanie się w najbliższych chwilach, zadecyduje o dalszym losie lasu Nightwood.
najmroczniejszy - według ksiąg, jest to najwyżej postawiony demon, którzy częściej niż inne, miesza się w sprawy ludzi.
A Ty, drogi czytelniku, jak sądzisz? Co powinno się wydarzyć? Jako jeden z mieszkańców naszego lasu, masz wielki wpływ na dalszy rozwój tej historii... ;-)
Averris |
TRAKTAT! niech podpisze :3 ! bo w sumie wtedy ten zapyziały nekromanta może kłamać i... i tak przejść przez granice i ... przejąć nwd : o ! hahaha ;P jestem za traktatem!
OdpowiedzUsuńWOJNA! No, przecież nie możemy się poddać! :P Ale żeś to napisała ;3
OdpowiedzUsuńa ja sądzę że w końcu dojdzie do 3 rozwiązania! :3 i co wgl z zaklętym smokiem Avirreno? Odzyskają go czy nie? matko, jestem taka ciekawa *__*
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, ze Gilfuin miał przełożonych. Co do historii... Jeśli dojdzie do traktatu, to może być problem z odzyskaniem Avirreno, ale z drugiej strony prawdziwa dusza smoka jest już chyba w zaświatach, chyba że to takie samo połączenie jak Adamaia (smok) i Anathara (demon shushu). Nie lubie rozlewu krwii, ale podczas wojny z Pradawnym byłam jednym z najbardziej zawziętych obrońców Lasu (nie mylić z Obrońcami!). Ja jestem za wojną. Nie ufam Nekromancie, niech se wsadzi swój zwój głęboko.
OdpowiedzUsuń