110: Te pożądane trofea 1: Miecz Słońca
Możny władca Gilfuin znany był z waleczności. Wziął także udział w pewnej bitwie, która przyniosła mu niespodziewane konsekwencje. Walka okazała się dla niego feralna. Kiedy dzielnie walczył o południowe granicę Nightwood, został ciężko ranny. Upadł. Słyszał tylko krzyki, jęki i huk ocieranych o siebie mieczy. Zacisnął rękojeść swojej broni. Popatrzył na niebo. Oddychał ciężko i nie mając już nadziei na przeżycie. Nagle słońce zaczęło go razić, więc zamknął oczy. Nie czuł już bólu. Wiedział, że to koniec. Chciał ostatni raz popatrzeć na świat. Wolno, wiedząc, że słońce go oślepi otwierał oczy. Jakież było jego zdumienie, kiedy zobaczył świat. Nic go nie oślepiało, jednak nie zobaczył zbyt wiele.
To smoki Światła zebrały się, aby uratować władcę. Skierowały swoją moc na Gilfuina. Udało się im! Władca stanął o własnych siłach i poprowadził swoich rycerzy ku zwycięstwu. Po wygranej walce zorientował się, iż jego miecz jest jakiś inny. Był przesączony energią smoków Światła. Gilfuin w podzięce za uratowanie życia nazwał miecz Mieczem Słońca.
Rołdż |
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.