Gazetka iNightwood
  • Strona Główna
  • Co i kiedy?
  • Nasza Ekipa
    • Rekrutacja
    • Kontakt
    • Autorzy iNightwood
  • Smok miesiąca
  • Poradniki graficzne

623: Leśne Opowieści: Przybysz, część VIII

Część I >< Część II >< Część III >< Część IV >< Część V >< Część VI >< Część VII


Następne dni płynęły mi dość leniwie, jeżeli można to tak ująć. Niektórym może wypoczynek, w czasie którego zabiło się siedem rakkanów, stado złych futer i rykacza wyda się dziwny, ale ja... cóż, nie potrafię przestać polować. Wybijanie plugastwa jest trochę jak choroba, a trochę jak oddychanie. Jeżeli urodzisz się z żyłką łowcy i raz poczujesz smak plugawej krwi, już nigdy nie zdołasz zaprzestać walki.


W zasadzie chyba nigdy nie opowiadałem wam, jak i dlaczego zabiłem swoje pierwsze plugastwo, prawda? Zastanawiam się, czy to właściwy moment, ale... tak, chyba tak.


Cóż, to był pustynny demon. Być może przyzwany przez szamana jakiegoś plemienia, czczącego mroczne siły, być może sam przybyły z Czeluści. Ciężko mi powiedzieć. Po latach polowań i szukania odpowiedzi wciąż nie jestem pewien, skąd bierze się plugastwo, a przynajmniej skąd bierze się go na tym świecie aż tyle. To nie są po prostu groźne zwierzęta jak się niektórym wydaje. Wyjaśnił mi to kiedyś przyjaciel, zaklinacz dżinów natury z Plemienia Zielonej Hydry.

– Lampart i hiena też są niebezpieczne, a jednak nikt nie nazywa ich plugastwem – mówił. – Gdyby zniknęły lamparty albo hieny, harmonia świata zostałaby zakłócona. Istnienie plugastwa samo w sobie ją zakłóca, a jego wybicie doprowadzi do jej przywrócenia, bo jedynym celem istnienia plugastwa jest wyrządzanie szkód.

Mądre słowa, bez wątpienia, tylko co z tego?

Znów odbiegłem od tematu. Wróćmy do niego. Demon.

Miał cielsko lwa, doszytą do niego, gnijącą głowę kobiety i wygięty nad grzbietem ogon skorpiona. Pojawił się w oazie zajętej przez moje plemię, przynosząc zarazę, od której zaczęły padać wielbłądy. Zapowiedział wprost, że uwolni nas od swojej wstrętnej obecności tylko, jeżeli otrzyma ofiarę z żywego dziecka.

A ponieważ ojciec wiedział już, że nie nadaję się zupełnie na wojownika, bo jestem za miękki – co należy rozumieć jako „nigdy nie rozwaliłem nikomu głowy drewnianym mieczem, a zamiast zabijać muchy wyganiałem je z namiotu” – i zbyt chuderlawy, szukał dobrej okazji, by się mnie pozbyć. Rozumiecie, pierworodny syn, który jest skończoną pierdołą, to w oczach ojca zawsze kłopot.

Okazja się nadarzyła, zostałem wysłany do legowiska demona z nożem u pasa, boso, w samych tylko luźnych spodniach. Matka płakała, ale też nie za bardzo, bo była zbyt zajęta moim rodzeństwem, po prostu. Odprowadziło mnie trzech wojowników, żebym nie czmychnął między wydmy.

Pamiętam do dzisiaj, jak demon leżał na szczycie skąpanej księżycowym blaskiem wydmy i spoglądał na nas, przekrzywiając ohydną głowę. Wojownicy zostawili mnie przed nim i odeszli.

Czy się bałem?

Z takimi pytaniami to najlepiej wsadź pysk w kufel i już go nie wyciągaj. Tak, bałem się, chyba oczywiste. Już nie płakałem, ale wcześniej tego dnia owszem i zdążyłem jeszcze dostać za to ojcowskim pejczem jak nigdy w życiu. Bałem się, byłem obolały, a jakaś obrzydliwa kreatura miała mnie pożreć. Moje serce rozpierała nienawiść do ojca i własnego plemienia oraz gniew, ale tak czy inaczej, wszystko przyćmiewał paniczny strach zawleczonego na rzeź zwierzęcia.

Demon spojrzał na mnie martwymi, zapadniętymi w głąb czaszki oczami. Jakaś mucha chodziła mu po nosie, znikła w lekko rozwartych ustach. Pomiędzy sinymi wargami błyskały zęby, białe i nieludzko ostre.

– Chyba zacznę zjadać cię od stóp – powiedział demon świszczącym, zgrzytliwym głosem. Wstał na łapy. – Księżyc chce usłyszeć jak śpiewasz.

Skoczył na mnie. Osłoniłem się ramionami. Do dzisiaj mam na nich blade szramy w miejscu, gdzie skórę rozerwały pazury bestii. Zwaliła mnie na piasek i obróciła się, depcząc po mojdj twarzy tylną łapą. Naprawdę chciała zeżreć mnie od stóp.

Nie wiem, po co dali mi nóż, wyprowadzając spomiędzy namiotów. Może to kwestia tradycji. Umarły mężczyzna bez broni... no, nie wypada. Coś jak skromny pogrzeb, dać nóż rzeźnemu kozłowi.

Teraz go dobyłem i rozprułem podbrzusze demona, gdy zaciskał już zęby na mojej bosej stopie. To był odruch. Zupełnie jakbym do tego się urodził.

Demon ryknął, ale raczej z zaskoczenia niż bólu, i skoczył w górę jak... jak domowy kot, kiedy go wepchniesz do kałuży. Zdaję sobie sprawę, że to porównanie nie ma w sobie nic wzniosłego, ale tak właśnie to wyglądało. Tyle, że demon ciągnął za sobą strugi krwi i wylewających się z niego wnętrzności.

Nie zdążyłem wstać, kiedy znów przywalił mnie jego ciężar. Zniżył nade mną trupią twarz. Z boku nosa, przeciskając się przez pory skóry, wyłaziła mu biała, cieniutka larwa.

– Nie doceniłem cię – powiedział.

Nie docenił. Zamiast zamrzeć z przerażenia, wbiłem mu nóż w szyję. Zaśmiał się chrapliwie i gwałtownie naparł na ostrze, jego szczęki rozwarły się szeroko, przez ciało przebiegło drżenie. Chciał odgryźć mi twarz, zedrzeć ją jak maskę, byłem tego pewien.

Obróciłem nóż w dłoni, ustawiając go bokiem. Demon naparł jeszcze potężniej, a ja zablokowałem łokieć, chociaż kość mi o mało nie pękła. Ostrze z mlaśnięciem zagłębiło się w jego szyję. Zawarczał, odepchnął się lekko od mojej piersi, wyduszając mi z płuc powietrze. O mało nie zgiąłem ręki, gdy naparł znowu, a ostrze noża dotarło do kości. Zacząłem się drzeć, bo moje wątłe, dziecięce mięśnie rozsadzał ból. W końcu usłyszałem chrobot. Mój krzyk załamał się, gdy przywalił mnie ogromny ciężar demona. Plasnął twarzą w moją twarz, później głowa odtoczyła się na bok, a ja... ja byłem wolny.

Wyczołgałem się spod cielska demona i zawróciłem do wioski, krwawiąc. Powitało mnie zdumienie, nie radość. Opatrzono moje ramię. Od tamtej pory miałem spokój. Nie byłem już dzieckiem, które nie potrafi tego, co powinno; w oczach rówieśników w ogóle nie byłem już jednym z nich. Stałem się kimś... czymś... obcym, co przeżyło przypadkiem.

To nie był przypadek tylko przeznaczenie. Ale inni nie muszą tego widzieć. W końcu to moje życie, nie ich.

Wspominałem to pierwsze plugastwo dwa tygodnie po opuszczeniu miasta, siedząc na grubym konarze starego buku, ukryty wśród liści. Nie dlatego, że lubię rozpamiętywać stare krzywdy. Nienawidziłem mojego plemienia i mojej rodziny, bo mnie zdradziła. Wróciłem, bo mogłem wybrać między tym a samotną śmiercią na pustyni. Ale moja nienawiść szybko stała się obojętnością, a teraz nie miałbym już nawet kogo nienawidzić. Moje plemię wyrżnęli Nieśmiertelni. To by mnie nie zabolało.

Kłopot w tym, że zabili też jedyne dwie istoty, które naprawdę tam kochałem. Które kochałem kiedykolwiek.

To była bardzo ciemna noc. Devi czaił się na jakiegoś ptaka, który uwił sobie gniazdo wśród chaszczy. Ostatnio smok znacząco się usamodzielnił. Sięgał mi już do kolana i noszenie go na ramieniu stało się kłopotliwe, więc nawet mnie to cieszyło. Polował już sam na całkiem duże zwierzęta, na wypadek niepowodzenia zaś zawsze mieliśmy mój łuk i celne oko.

Nie mogłem spać, dlatego moje myśli błądziły wokół pustynnego demona. To wspomnienie było złe, ale lepsze od tego, co widziałem, gdy zamykałem oczy. Od płomieni. Od bladych, zimnych oczu. Od krzyku, który był wszystkim. Zemsta nie mogła odpędzić koszmarów, a ja wiedziałem po latach ich śnienia, że walka z nimi nie ma sensu. Wolałem siedzieć na gałęzi i rozmyślać, a rano wycieńczony ruszyć w drogę, niż co chwilę zapadać w drzemkę, z której obudzę się oblany potem, z sercem walącym wściekle o żebra.

– Ravken, patrz!

Nacechowany strachem przekaz Deviego wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem w dół i zmartwiałem.

Maluch stał nieruchomo pośrodku wąskiej, leśnej dróżki. W zębach ściskał ptaka, niewiele mniejszego od siebie, zaraz jednak wypuścił go, rozłożył lekko skrzydła i zasyczał.

Naprzeciwko niego zatrzymał się duch. Rudowłosy duch kobiety, którą spaliłem własnym zaklęciem, materialny jak żywa istota. Obok znieruchomiał morderca mojej rodziny, jego blade oczy patrzyły wprost na Deviego.

Kobieta dobyła wschodniego miecza, pięknej broni o ostrzu lśniącym w mroku nocy jak diamentowy pył.

– Ravkenie Łowco Plugastwa – wycedziła, w jej głosie pobrzmiewała furia, zimna i spokojna. – Wyłaź z ukrycia.

Żyła. Dotarło to do mnie, gdy przemówiła i opuścił mnie zabobonny strach. Cicho podniosłem się na gałęzi, przeszedłem wzdłuż niej i przemknąłem na konar sąsiedniego drzewa, by znaleźć się nad przeciwnikami. Pamiętam, że pomyślałem: Już lecę.

To dziwne. Miałem wyrzuty sumienia przez czyn, który popełniłem. Ale ani sekundę nie wątpiłem w to, że tak miało być. Ona powinna umrzeć, on cierpieć, ja żałować, a teraz... teraz wszystko straciło sens. Harmonia naruszona. Nadszedł czas, by to naprawić.

Skoczyłem, ale ten bladooki sukinsyn był sprytny. Wypatrywał mnie na drzewach i wypatrzył w porę. Mój dobyty w locie miecz sieknął powietrze, bo drań rzucił się na rudą i oboje wylądowali w paprociach.

Co dało mi dobrą okazję do ataku, ale tym razem wymierzyłem w tego, kto naprawdę zasługiwał na śmierć.

Nieśmietelny ledwo wstał, już odskoczył w tył i przy okazji dobył miecza. Devi dopadł jego nogi, wbijając kły i pazury w łydkę. Nieśmiertelny strącił go jednym niedbałym kopniakiem, posyłając smoka w powietrze, tak że walnął w pień jednego z drzew i zaskrzeczał żałośnie. Poczułem jego ból, jakby to mnie potłuczono cały bok, ale uderzyłem ponownie. W ostatniej chwili Nieśmiertelny odbił moje ostrze, gdy już zacząłem liczyć, że pozbawię go połowy głowy.

Dziewięć lat. Tyle czasu minęło od dnia, w którym zostawił mi na twarzy szramę. Przez dziewięć lat on codziennie walczył z ludźmi, a ja – z potworami. I dlatego dziś byłem lepszy.

Nieśmiertelny zaatakował, ale usunąłem się mu spod ostrza jednym zwinnym krokiem.

– Powinniście zdechnąć, oboje – warknąłem, gotując się do kolejnego ataku.

Cóż, przyznaję. Popełniłem błąd. Dałem się podejść. Ale w mojej kulturze kobiety gotują, a nie wtrącają się w pojedynki między dwójką mężczyzn, zachodząc jednego od tyłu i podcinając mu ni stąd, ni zowąd nogi. Toteż cokolwiek zdziwiła mnie sytuacja, w której nagle runąłem na ziemię, sporo nabierając jej w niedomknięte usta, przygnieciony kolanami do gruntu. Poczułem na karku zimne ostrze noża.

– Obawiam się, że mamy przewagę – syknęła ta przeklęta, najwyraźniej niezniszczalna, ruda suka. – I lepiej przekaż smokowi, żeby zachował spokój. Bo inaczej zginiecie oboje.

W pierwszej kolejności wyplułem ziemię, a potem zaśmiałem się gorzko. Koniec całej tej farsy miał w sobie jakiś ponury humor.

– Spokój, Devi – przekazałem, bo smok już zbliżał się ku nam, nieco otumaniony.

– Nie ma mowy – odpowiedział, rozkładając skrzydła i warcząc, jednocześnie kiwając groźnie łbem.

– Spokój!

Spojrzał na mnie i zawahał się wyraźnie. Warkot ucichł w jego gardle, powoli złożył błony.

– To się źle skończy, Ravkenie.

– Żyję dość długo, by zdawać sobie z tego sprawę, mały, ale niech chociaż jeden z nas wyjdzie z tego żywy.

Chyba przyznał mi rację, bo nie odpowiedział.

Cała sprawa już się nieco przeciągała, a jeszcze bardziej niż być trupem nie miałem ochoty wiecznie leżeć z twarzą w ziemi i czyimś kolanem gniotącym mi boleśnie kręgosłup.

– Zabij mnie, suko. – Zebrałem w sobie całą uprzejmość i dobrą wolę, ale i tak warknąłem głucho jak pies. Aż boję się, jakbym zabrzmiał, gdybym chciał być niemiły. – Śmiało. Tylko najpierw mi powiedz jak, do cholery, wylazłaś z tamtego domu.

Tak, wiem. Jestem beznadziejny. Ale naprawdę mnie to nurtowało.

Chyba uderzyłem w dobrą strunę. Ravken-farciarz. Ruda wyraźnie straciła pewność siebie, nóż poruszył się lekko, gdy poprawiła na nim chwyt.

– On mnie wyciągnął – rzuciła. Cóż, to mnie zaskoczyło. Podobnie jak miękki ton, którym wypowiedziała te słowa. – I nie, do cholery – dodała twardo. – Zbyt dobrze znam twój ból. Mógłbyś to zabrać? – To ostatnie nie było do mnie.

– Nic nie wiesz o moim bólu. – Chciałem to zimno wycedzić, ale wyszło mi... drżąco i ochryple, tak mniej więcej.

Nieśmiertelny podszedł, nadepnął mi na dłoń, żebym rozwarł palce i zabrał mój miecz. Powiedział coś w swoim chrapliwym języku, a ja poczułem dreszcz niepokoju. Nie strachu, ale... no. To dziwne, kiedy głosem drżącym z wściekłości mówi o tobie ktoś dość szalony, by wbiec do płonącego domu.

Ruda go zignorowała. Ja wkurzyłem ją bardziej.

– Ach tak? – spytała. – Mówisz, że twoja żona i syn spłonęli, tak? A wiesz ty cokolwiek o Pożeraczach Dusz? – Cóż, nie wiedziałem, ale mi wyjaśniła, nie czekając, aż odpowiem: – Te paskudne bestie czynią ze swoich ofiar istoty martwe za życia. I właśnie taka bestia pozbawiła mnie rodziny, kiedy miałam cholerne dwanaście lat. Znalazł się taki, co się mną zajął... ale i on, i mój przyrodni brat, a jego syn, zginęli podczas cholernej wojny. A zaraz po nich wymordowano wszystkich, których nazywałam przyjaciółmi. Ciągle uważasz, że nic o tym nie wiem? Że nie wiem, jak to jest tracić bliskich ludzi, jednego za drugim?

Mieliła językiem bardzo szybko. Co więcej, coraz szybciej. Gdy skończyła, oddychała ciężko i wcale się nie dziwię. Lubię gadać, ale w takim tempie chyba nie dałbym rady.

Gdy odsapnęła, spojrzała na Nieśmiertelnego i rzuciła kilka ostrych, twardych słów w języku Północy. Twarz mężczyzny nie zdradzała zachwytu, delikatnie mówiąc. Po chwili zrozumiałem, dlaczego.

Ruda cofnęła nóż i wstała.

– To cholerna głupota z mojej strony – warknęła do mnie – ale ci wybaczam.

Przez chwilę do mnie nie dotarło. Pozbierałem się na czworaki i dopiero wtedy zrozumiałem.

Ta szalona kobieta właśnie wybaczyła mi coś, za co ja chciałem się zemścić przez ostatnie dziewięć lat. Każdego dnia tak samo mocno.

Popatrzyłem na nią. I nie wiem, chyba chciałem jej pomóc zrozumieć, że robi coś zupełnie irracjonalnego, bo burknąłem:

– Na co mi twoje wybaczenie? Nic mnie nie obchodził twój los. – Wstałem i gwizdnąłem. Devi natychmiast znalazł się przy mnie. – Za co przepraszam – dodałem po krótkim wahaniu, gdy ruda nie przejawiła ochoty odzyskania rozsądku i poderżnięcia mi gardła. – A teraz bądź tak dobra i każ swojemu rzeźnikowi zwrócić mi broń – dodałem, nawet w połowie nie tak miło.

– Przeprosiny przyjęte – odrzekła ruda, patrząc na mnie nieufnie zmrużonymi oczami. – A jednak wciąż za bardzo się martwię, że dostanę w plecy. Ja albo mój mąż.

Mąż. Obstawiłem kości trafniej niż sądziłem.

– W tym drugim przypadku całkiem słusznie – odrzekłem szczerze.

Trzęsący się dotąd z bezsilnej złości Nieśmiertelny zawarczał nisko i postąpił krok naprzód. Pochyliłem głowę, zaciskając pięści. Devi zawarczał, w jego żółtych ślepiach błysnęło ostrzeżenie, wagi odgięły się, odsłaniając szpilki zębów.

– Uspokójcie się, oboje – powiedziała ruda ostro.

Nieśmiertelny w końcu nie wytrzymał.

– Chciał cię spalić żywcem! – warknął, nawet nie w swoim języku.

– Chciałem, żebyś pewnego dnia zdechł ze świadomością, że nie tylko ty potrafisz odbierać ludziom wszystko, co mają – sprostowałem i nawet nie dotarło do mnie, jakie to dziwne, że toczę jakby nic pogawędkę akurat z tym człowiekiem.

– Trzeba było wbiec w płomienie – odrzekł zimno.

W porządku. Ugodził celnie.

Zadygotałem na całym ciele i splunąłem gniewnie, przy okazji pozbywając się spomiędzy zębów resztek ziemi.

– To zostawcie sobie ten cholerny miecz – wydusiłem.

Cofnąłem się dwa kroki, a potem odwróciłem i ruszyłem w las. Devi skoczył za mną. Zagłębiliśmy się między drzewa. Szedłem szybko, gałązki chlastały mnie po twarzy. Dopiero po jakimś kwadransie stanąłem i zgiąłem się w pół.

Zadygotałem. Zdałem sobie sprawę, że przez cały czas bałem się śmierci. Czasem tak mam. Strach uderza we mnie dopiero, gdy dawno nie jest już potrzebny. I na szczęście szybko znika. Tak było i tym razem. Co innego mnie gryzło.

– Miał rację – powiedziałem w przestrzeń, prostując się.

Chwila ciszy. Najdłuższa w moim życiu.

– Nie.

– Devi... nie pocieszaj mnie. Nie teraz. Miał rację.

– Nie. Ty dałeś mu szansę. On tobie nie.

Oparłem się o jakiś pień i osunąłem na ziemię. Devi podszedł i wpakował mi się na kolana.

– Myślę, że kłamiesz, żeby mnie pocieszyć – oznajmiłem. – Ale i tak dziękuję.

Smok spojrzał na mnie z cieniem rozbawienia.

– Masz naprawdę bardzo rozbuchane ego, jeśli sądzisz, że interesują mnie takie drobiazgi jak twoje wewnętrzne rozterki – stwierdził wzgardliwie.

Nie zabolało.


Cerro




Akayla

2 komentarze:

  1. llwyd Blaidd4 sierpnia 2013 17:54

    Świetne, wzruszyłam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  2. Akayla5 sierpnia 2013 12:51

    *prycha*

    Wzruszająca będzie dopiero część dziesiąta! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.

Nowszy post Strona główna Starszy post
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Informacja

Czekając na powrót Nightwood zapraszamy do lektury naszych archiwalnych artykułów, które świetnie uwieczniły niepowtarzalny klimat tej społeczności. : )

Najgorętsze w tym miesiącu

  • 999: 10 lat Nightwood - historie graczy
    Nocny Las w tym roku świętuje dziesiąte urodziny. Z tej okazji zapytałam kilku jego najstarszych mieszkańców - osoby będące tutaj niem...
  • 563: Smoki poza NWD: Smoki w heraldyce polskiej
    Co przychodzi nam do głowy, gdy myślimy "smok"? Fantastyka, zianie ogniem, potęga, magia, legenda, potwór, towarzysz, sesje rpg, b...
  • 515: Temat Miesiąca: Najwaleczniejsze smoki Nightwood
    Screen został zrobiony podczas tworzenia artykułu, jest więc nieaktualny. Tysiące sztuk srebra wydane na szkolenia, akademię, k...
  • 725: Wielkie Arkana - Karty Tarota: Ciekawostki o kartach cz. I
    W związku z konkursem graficznym organizowanym przez ekipę Nightwood ( kliknij, aby przejść do tematu na forum ) prezentuję Wam krótki spis...
  • 864: (Nie)kończąca się przerwa techniczna gry
    Na pewno większość dobiegły już słuchy, że początkowo krótka przerwa techniczna w działaniu Nightwood miała mieć miejsce w nocy z soboty n...
  • 156: Smoczy Graficy 1: Zmora
    Smocze Gify Zmory Pierwszy gif wykonany w Photoshopie Wielu z Was, w tym osobiście ja, bardzo podziwia pr...
  • 451: Wasze pomysły na lepsze NWD 20: Smoczy Tytani kontra Arcysmoki
    Jest to pierwszy artykuł Spiki . Witamy w zespole :) Smoczy Tytani kontra Arcysmoki Wśród wielu pomysłów na nowe żywioły mające uprz...
  • 196: Żywioły i smocze łupy 16: Smok Natury i Niezapominajki
    Żywioł Tygodnia: Smok Natury  Jeden z podstawowych i pierwszych żywiołów na Nightwood. Gadzinę stworzoną przez Gilfuina, wystarczy pr...
  • 886: Dlaczego jedna z nazw Smoka Świetlika jest błędna? Noc Kupały a Noc Świętojańska - krótkie wyjaśnienie.
    Korzystając z zainteresowaniem Nocą Kupały, związanego z wprowadzeniem nowego żywiołu zaczęłam dziś pisać artykuł na temat tego słowiań...
  • 850: Zrób to sam: Tworzenie ramki w GIMP-ie cz. 9 - cień pod smokiem
    Poprzednie części poradnika znajdziecie pod tymi odnośnikami: Część I - Instalacja i używanie pędzli Część II - Modyfikacje i różne spos...
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polecamy

Polecamy

.

.

Archiwum iNWD

  • ►  2019 (2)
    • ►  listopada 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (1)
  • ►  2016 (1)
    • ►  maja 2016 (1)
  • ►  2014 (234)
    • ►  listopada 2014 (18)
    • ►  października 2014 (4)
    • ►  września 2014 (14)
    • ►  sierpnia 2014 (30)
    • ►  lipca 2014 (37)
    • ►  czerwca 2014 (28)
    • ►  maja 2014 (14)
    • ►  kwietnia 2014 (22)
    • ►  marca 2014 (20)
    • ►  lutego 2014 (27)
    • ►  stycznia 2014 (20)
  • ▼  2013 (319)
    • ►  grudnia 2013 (30)
    • ►  listopada 2013 (22)
    • ►  października 2013 (32)
    • ►  września 2013 (29)
    • ▼  sierpnia 2013 (32)
      • 652: Pożegnanie wakacji
      • 651: Zrób to sam: Przydatne opcje Gimpa, część 2.
      • 650: Robinsonowie dla zielonych cz. 2
      • 649: Zza kulis Małej Sceny: Sierpień 2013
      • 648: Dokoła Nocnego Lasu 1: Zlot w Warszawie
      • 647: Smoki poza NWD: Smoki w mitologii greckiej
      • 646: Wywiad 36: Neafia
      • 645: Kronika towarzyska, czyli Shoutbox nocą II.
      • 644: Uniwersalne ramki III: Demon/wojna
      • 643: Wasze pomysły na lepsze NWD: Propozycje drobn...
      • 642: Klany na Zgromadzeniu 2: Formacja Chimera
      • 641: Zrób to sam: Ramka dla smoka Magmy
      • 640: Smocze zagadki II: Nagradzamy naszych prawdzi...
      • 639: Kocia Edukacja: zbroje i hodowlane zapowiedzi
      • 638: Opolcon 2013 - Pierwszy opolski konwent fanta...
      • 637: Paczuszka Pandory: Copernicon 2013 - Festiwal...
      • 636: Gdzie mieszkańcy Nocnego Lasu chcieliby spędz...
      • 635: Lista kandydatów do głosowania na Smoka Sierpnia
      • 634: Smoki poza NWD: Nordycki smok Fafnir
      • 633: Zrób to sam: Tutorial cieniowania łusek
      • 632: Informacje o stronie iNWD - aktualizacja zakł...
      • 631: Zgłoszenia do głosowania na Smoka Sierpnia
      • 630: Informacje o głosowaniu na Smoka Sierpnia
      • 629: Jak spędzić wakacje 2: Jak dobrze wykorzystać...
      • 628: Wasze pomysły na lepsze NWD: bardziej specjal...
      • 627: Lektury na wakacje 2
      • 626: Klany na Zgromadzeniu 1: Twierdza Południa
      • 625: Paczuszka Pandory: Polcon 2013 - Konwent Miło...
      • 624: Oceny Smoczych Ramek - zgłoszenia.
      • 623: Leśne Opowieści: Przybysz, część VIII
      • 622: Paczuszka Pandory: z wizytą w Pokoju Opowieści
      • 621: Zrób to sam: Przydatne opcje Gimpa, część 1. ...
    • ►  lipca 2013 (29)
    • ►  czerwca 2013 (20)
    • ►  maja 2013 (25)
    • ►  kwietnia 2013 (21)
    • ►  marca 2013 (28)
    • ►  lutego 2013 (29)
    • ►  stycznia 2013 (22)
  • ►  2012 (441)
    • ►  grudnia 2012 (29)
    • ►  listopada 2012 (20)
    • ►  października 2012 (20)
    • ►  września 2012 (30)
    • ►  sierpnia 2012 (35)
    • ►  lipca 2012 (40)
    • ►  czerwca 2012 (45)
    • ►  maja 2012 (38)
    • ►  kwietnia 2012 (45)
    • ►  marca 2012 (74)
    • ►  lutego 2012 (64)
    • ►  stycznia 2012 (1)

  .

  .

Serie artykułów

  • Głosowanie na Smoka Miesiąca (104)
  • Leśne Wieści (85)
  • Zrób to sam (71)
  • wywiad (57)
  • Paczuszka Pandory (55)
  • Wasze pomysły na lepsze NWD (47)
  • Od Ekipy iNightwood (44)
  • Kocia Edukacja (42)
  • Leśne opowieści (42)
  • Oceny Smoczych Ramek (33)
  • Wakacje z iNightwood (28)
  • temat miesiąca (27)
  • Artykuły okazjonalne (24)
  • Pod redakcyjną lupą (24)
  • Smoki poza NWD (23)
  • Nasze Klany (22)
  • Żywioły i smocze łupy (22)
  • Przeminęło z wiatrem (21)
  • Spojrzenie na krzykopudło (17)
  • te pożądane trofea (17)
  • Smoczy Graficy (16)
  • Z zakurzonych kart Zgromadzenia (16)
  • inne (14)
  • Podsumowanie miesiąca (12)
  • Forumowe sensacje (11)
  • O mnie i o Tobie (11)
  • Zza kulis Małej Sceny (10)
  • Kreatywnie! (9)
  • Pokuciowe Metamorfozy (9)
  • Gotowe ramki (8)
  • Klany na Zgromadzeniu (8)
  • Dokoła Nocnego Lasu (6)
  • Kącik Kupiecki (6)
  • kronika poszukiwań Cath (6)
  • warsztaty literackie (6)
  • Elementy Nocnego Lasu pod lupą (5)
  • Kącik Muzyczny (5)
  • Nietypowe nightwoodowe pasje (5)
  • Ramkowe metamorfozy (4)

.

Chrome Pointer

Artykuły wg. autorów

  • Catherinne_ (334)
  • Cerro (56)
  • Lady Adria (48)
  • Akayla (47)
  • Shining Night (45)
  • Smocza pani (44)
  • Rołdż (41)
  • Miij (38)
  • Entomologia (33)
  • Zetiri (30)
  • Spika (29)
  • Kot Kreskowy (24)
  • K R I S (22)
  • Averris (19)
  • nimfaEri (17)
  • Aszli (15)
  • -Sith- (13)
  • Border. (13)
  • The*Darkness (12)
  • Elsa96 (11)
  • FanOfTill (11)
  • Bredzisz (10)
  • Excited (8)
  • Alruna Septim (7)
  • Kodokuna Neko (6)
  • Paweto (6)
  • Narkotyk. (5)
  • Nerwofil (4)
  • Szpon (4)
  • woofcio (4)
  • Finito (3)
  • Scarlatto. (3)
  • Zenida (3)
  • Donast. (2)
  • Hao Asakura (2)
  • Hyden (2)
  • Liza (2)
  • Magpie. (2)
  • Maxine (2)
  • Blizzard (1)
  • Karasis (1)
  • Smok (1)
High Quality Blogger Templates
Copyright © 2012 Gazetka iNightwood - and Free Blogger Templates.