472: Zajrzyjmy na chwilę do redakcji iNightwood...
W związku ze zbliżającą się wielkimi krokami rocznicą Smoczej Gazetki, postanowiliśmy przybliżyć naszym Czytelnikom tajniki pracy Redakcji. Albo może konkretniej - nasze integracyjne RPG. Dzisiaj część pierwsza, po której jeszcze nie widać jak bardzo jesteśmy szaleni będąca wstępem do jednej z najbardziej zakręconych historii, jakie zdarzyło mi się kiedykolwiek współtworzyć :)
Catherinne_
Powoli zapadał w Lesie mrok. Cath, blondynka o zielonych oczach i niesamowicie długich włosach, chodziła nerwowo po chacie, czegoś wypatrując. Jej zaciśnięte pięści zdradzały zdenerwowanie. Zazwyczaj była spokojna, ale gdy ktoś ją wyprowadził z równowagi... wszyscy uciekali z zasięgu jej wzroku.
~ Zamorduję Finito. Już trzeci dzień czekam, a on nadal nie napisał tego banalnego artykułu, który mu przydzieliłam. Nerwicy człowiek może dostać... ~ myślała.
Po chwili przypomniała sobie, że obiecała spotkać się ze swoją dobrą znajomą, Akaylą i jak zwykle o niej zapomniała.
- Zabije mnie - mruknęła pod nosem, po czym szybko wyszła z chaty. Ruszyła wzdłuż kamiennej ścieżki, mijając Różany Ogród, do którego pierzchnęli na jej widok redaktorzy. Nie patrząc w tamtą stronę, weszła w głąb Nocnego Lasu.
Akayla
Z lasu wysunęła się smukła, wysoka postać i rozejrzała dookoła. Spojrzenie jej wielobarwnych oczu spoczęło na kierującej się ku niej blondynce. Zaczęła przedzierać się w jej stronę. Ku własnej uldze, nosiła buty na tyle wysokie, że śnieg się do nich nie wsypywał. Miała na sobie czarny płaszcz z kapturem, na brzegach ozdobiony złotą nicią. Jednak teraz nie skrywała głowy, a jej poskręcane, gęste loki, które kolorem przywodziły na myśl płynne złoto, swobodnie tańczyły na wietrze. Gdy wiatr rozdął poły płaszcza, ukazały się pozostałe elementy jej garderoby - koszula w odcieniu krzepnącej krwi, na niej jaśniejszy kubrak również zdobiony złotą nicią i tak ciemno bordowe, że aż popadające w czerń, dopasowane spodnie, wpuszczone w buty. Nie miała przy sobie żadnego zbędnego balastu. Wiatr zerwał się nagle i sypnął jej w twarz płatkami śniegu. Warknęła gniewnie i przetarła oczy. Przy okazji przypadkiem odsłoniła jedno ze swoich spiczastych uszu. W końcu, gniewnie mrucząc pod nosem, wysunęła dłoń spod płaszcza, wytworzyła wokół niej kulę ognia i cisnęła w zaspy przed sobą. Nie ma to jak leśny elf mający władzę nad ogniem, czyż nie?
- Cath! - krzyknęła i pomachała jej, by zwrócić na siebie uwagę i zaczęła zbliżać się już w nieco bardziej przyzwoitym tempie.
Rołdż
Paląc Czarnokwiat za redakcją, Rołdż nawet nie zauważyła jak się ściemniło. Jej miodowe oczy nabrały teraz mocno żółtego koloru. W brązowych włosach sięgających do ramion, tkwił kurz i inne niezidentyfikowane przedmioty. Zwiewna brązowa koszulka również nie wyglądała najlepiej. Czarno-bordową, wełnianą koszulę przewiązała w pasie. Na ciemnobrązowych skórzanych spodniach pojawiła się mała dziura od niedawnego upadku. Potknęła się, idąc rano do redakcji.
Wstała i otrzepała spodnie. Nagle poczuła okropne zimno. Czarnokwiat zakończył swoje działanie w ciele dziewczyny. Żwawym krokiem weszła do redakcji.
- Wrrrr, trochę zimno! - rzekła na wejściu.- Jak artykuły? No i heeej! Gdzie Wiedźma Naczelna? - zapytała rozglądając się. Przysiadła przy kominku i zaczęła ogrzewać dłonie.
Catherinne_
Nagle usłyszała, jak ktoś głośno woła jej imię. Obróciła się i zobaczyła biegnącą w jej stronę postać. To nie mógł być ktokolwiek inny. Uśmiechając się po raz pierwszy od kilku dni, pomachała jej.
- Akayla, tak dawno Cię nie widziałam. Przepraszam, złamałam obietnicę. Co u Ciebie słychać? Jak się ma Akha Imea, a Adele i inne twoje smoczyska?
Akayla
Uśmiechnęła się promiennie i stanęła przed Cath.
- I bardzo dobrze, bo dzięki temu nie musiałaś tam wystawać i marznąć. Durne zaspy. - W przypływie złości kopnęła przyczynę swojego spóźnienia. - Smoki mają się świetnie, dziękuję, że pytasz.
Catherinne_
Odwzajemniając uśmiech powiedziała:
- Zapraszam do chatki Ekipy na kubek gorącej czekolady. Nadrobimy zaległości, a także będę mogła mieć oko na moich redaktorów, którzy ostatnio są na mnie coś cięci. Czy ja naprawdę jestem taka zła?
Akayla
- Tak... - powiedziała z miną niewiniątka i po chwili roześmiała się. - Więc prowadź - puściła do niej oko i wyczarowała kolejną falę ognia, nadtapiając otaczające je zaspy.
Catherinne_
Uśmiechnęła się po raz kolejny, a następnie skierowała się na południe, idąc wzdłuż zamarzniętego strumienia. Po drodze zastanawiała się, co zastanie w chacie, gdy wreszcie do niej dotrą. Bo tam zawsze się coś działo. W miejscu, gdzie spora liczba osób o dość różnych charakterach i nawykach wspólnie pracuje, nie mogło być spokojnie.
Wreszcie dotarły do celu. Cath podeszła do drzwi wejściowych, wycierając o zniszczoną wycieraczkę swoje wysokie, skórzane kozaki, a następnie weszła, mówiąc:
- Stęskniliście się?
Rołdż
Rołdż instynktownie drgnęła słysząc głos Wiedźmy Naczelnej.
- Ja... eee ten no. Witam! - jąkała się. - Tak, tak i to jak! - powiedziała ze słyszalną ironią. Na jej bladej buzi pojawił się szelmowski uśmiech. Wstała, uznawszy, że ręce już były zdolne do czegokolwiek. Podeszła do tacy z babeczkami, stojącej na niskim stoliczku przy kominku, i wzięła porządny kęs jednej z nich. Dopiero teraz zauważyła drugą osobę. Lekko zmieszana pomachała do niej.
Akayla
Uśmiechnęła się i odmachała. Nieśmiało rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym grupka zapracowanych ludzi pilnie skrobała piórami po pergaminach. Dostrzegła wieszak, zdjęła więc swój ciężki płaszcz i odwiesiła na jeden z nielicznych wolnych haków.
-My się nie znamy - zauważyła, nieco niepewnym tonem. - Nazywam się Akayla.
Cerro
Cerro był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, o bladej skórze, jasnych oczach i kruczoczarnych włosach, zawsze ubranym w eleganckie, czarne aksamity. Na dźwięk głosu Cath, drgnął tak gwałtownie, że pośrodku zapisanej strony zostawił wielkiego kleksa. Westchnął ciężko. Ostatnie, z trudem wyskrobane zdanie, szlag trafił. Pochylił się, by przepisać je jeszcze raz... a później dostrzegł elfkę, wchodzącą za Cath do redakcji. Obrzucił ją ponurym, uważnym spojrzeniem. Następnie wrócił do pracy. Zdał sobie sprawę, że zapomniał, jak zamierzał zakończyć ten odcinek swojej leśnej opowieści.
Rołdż
Dziewczyna podeszła do nieznajomej dziewczyny i z szerokim uśmiechem podała rękę.
- Jestem Rołdż! - zawołała sympatycznie.
Spojrzała na Cerro, który kilka sekund wcześniej wylał atrament na kartkę. Mimowolnie lekko zachichotała.
Akayla
Na twarz Akayli wypłynął już niepowstrzymywany uśmiech. Uścisnęła dłoń Rołdż.
- Miło poznać. - Podążyła za wzrokiem nowej znajomej i zmarszczyła brwi.- Z czego się śmiejesz?
Catherinne_
Z iskierkami w oczach całą tą scenę obserwowała osoba, która wywołała takie reakcje u swoich redaktorów.
~ Ostatnio są jakoś strasznie znerwicowani... Może to przez zbliżającą się rocznicę powstania iNWD i prace z nią związane?
Jednak jak zwykle twarz Cath pozostała kamienna, jedynie z oczu można było wyczytać jej troskę.
Zostawiając Akaylę na pastwę redaktorów poszła do kuchni, aby zrobić po gorącej czekoladzie dla wszystkich.
~ Należy im się chwila przerwy w pracy.
Rołdż
Dziewczyna oczyma wskazała na redaktora, z którego się... wyśmiewała. No tak, można tak powiedzieć. Nie była z nim jakoś specjalnie związana, więc to słowo pasuje jak najbardziej! Łypiąc spode łba, odprowadzała Wiedźmę Naczelną wzrokiem. Zmrużyła miodowe oczy i chrząknęła.
- Masz ochotę na czarnokwiat? - spytała poważnie nowo przybyłą. Wykrzywiła usta w dziwnym grymasie, jakby chciała sie z kimś całować.
~ Chyba za dużo tego palę!
Przed innymi na pewno by się nie przyznała. Jest jedną z wielu osób w redakcji, które życie prywatne zostawiają w domu. Tak naprawdę to wiedzieli o sobie bardzo mało. Wszyscy, bez wyjątku. Ale ta nowa, taaak. Ona się Rołdzi nie podobała. Była taka radosna i pełna życia. Zupełnie nie pasowała do tego świata, zatruwanego przez tą złą babę Naczelną!
Ocknęła się z zamyślenia i machnęła ręką. Usiadła przy niedużym biurku i zaczęła kopać w ścianę.
Akayla
- Podziękuję. - Uśmiechnęła się, ale czuła się mocno nieswojo. Silne uczucie, że nie pasuje do tego miejsca, wróciło, a atmosfera momentalnie zgęstniała.
~ Zmienne mam dziś nastroje, nie ma co...
Obrzuciła całe pomieszczenie szybkim spojrzeniem.
- To ja może pomogę Cath... - mruknęła cicho. Raczej nikt jej nie usłyszał, ale nie zależało jej na tym. Chciała jak najszybciej opuścić pomieszczenie.
Wsunęła się do kuchni i przyłączyła się do przygotowującej napoje Cath.
Rołdż
Rołdż prychnęła. Chwyciła w dłonie wczorajsza gazetę i zaczęła uważnie (a może i nie) studiować.
- Potrzeba nam sensacji! - krzyknęła, tak że cała redakcja musiała ją usłyszeć - Porwanie? Morderstwo? Albo jeszcze lepiej! Porwanie z szantażem i końcowym morderstwem! - wrzasnęła, klaszcząc w dłonie.
Zaczęła na poważnie traktować swoją propozycję. Wzięła kartkę do ręki i zaczęła wypisywać nazwiska ważnych osobistości.
Akayla
Wróciła z kuchni, niosąc tacę z kubkami parującej czekolady. Postawiła ją na stole i wzięła sobie kubek.
- Częstujcie się - powiedziała, jednocześnie mając nadzieję, że pozostali nie pomyślą sobie, że czuje się jak na swoim terenie. Wypiła łyk i poczuła, jak po jej ciele rozchodzi się przyjemne ciepło.
Catherinne_
Po chwili weszła również Cath, niosąc talerzyk pełen ciasteczek z rodzynkami. Położyła go na stole, a następnie usiadła obok Akayli, mówiąc:
- Spróbujcie, sama upiekłam.
Rołdż
Usiadła w kącie na ziemi zła, że nikt jej nie słucha. Prychnęła kiedy zobaczyła Akaylę z piciem i Wiedźmę Naczelną z ciasteczkami. Wyciągnęła czarnokwiat i zaczęła obracać go w ręku. Powąchała zioło i uśmiechnęła się tajemniczo. Zaczęła nucić dziwną piosenkę.
Catherinne_
- Dlaczego jesteście tacy ponurzy? Chyba, że... Coś przegapiłam?
Pyta po chwili Cath, zauważając niezbyt ciepłą atmosferę w redakcji.
~ Czyżby to znowu przeze mnie? Co ja im takiego zrobiłam?
Oczywiście nikt jej nie odpowiedział.
Cerro
Ciastka z rodzynkami!
Cerro natychmiast przestał myśleć o nieszczęsnym zdaniu. Przeszedł przez salę, by wziąć z tacy ciastko.
~ Oby nie było zbyt twarde ~ pomyślał ze szczerą obawą.
Minął dwójkę rozmawiających na środku pomieszczenia redaktorów, Cath z tą nową i przystanął na sekundę, by posłuchać, co tam nuci Rołdż. Nie rozpoznał piosenki, ale melodia zapadła mu w pamięć i kiedy znów usiadł do pracy, zaczął cicho podśpiewywać, pogryzając ciastko.
Rołdż
Wpatrzyła się w Cath. Patrzyła i patrzyła. W końcu nie wytrzymała.
- Och! Ty podstępna żmijo! - zaczęła wstając - Jak mogłaś?! Wiesz, że tego nienawidzę! - krzyczała podchodząc do Naczelnej. Wzięła z tacy ciastko, ugryzła i zaczęła pomrukiwać. Zamknęła oczy, rozkoszując się delikatnym smakiem.
- Kooocham twoje wypieki! Tak bardzo, że aż cię nienawidzę! - mówiła biorąc drugą babeczkę. Podeszła do okna i wpatrując się w biel za nim, gryzła oszczędnie ciasteczko.
Akayla
Chwyciła ciastko i odgryzła kawałek.
- Pyszne!
Catherinne_
Nic nie mówiąc, posłała Rołdż swój firmowy, krzywy uśmieszek. Była już znudzona jej częstymi huśtawkami nastrojów.
Sama wzięła jedno ciasteczko, wstała i powiedziała:
- To ja może nie będę wam już przeszkadzać. Widzę, że niektórzy są dziś w nie najlepszych humorach.
Podeszła do drzwi prowadzących do jej gabinetu - jedynej ostoi spokoju w tej chatce, gdzie mogła odpocząć od swoich obowiązków lub wręcz odwrotnie - planować kolejne mordercze harmonogramy pracy dla Ekipy.
Na odchodnym zwróciła się do Akayli:
- Jak już się zanudzisz z nimi na śmierć, to zapraszam do siebie.
Z hukiem zamknęła drzwi.
Akayla
Dojadła ciastko i rozejrzała się po pomieszczeniu, delikatnie unosząc brwi w pytającym geście. Gdyby tylko znalazł się ktoś nieco mniej pochmurny...
~ Ciekawe, jak szybko się tam przeniosę...
Wzięła mały łyk czekolady.
~ Chłodna ~ pomyślała, nieco zdegustowana.
Zakryła wierzch kubka dłonią, magią podgrzewając powietrze i płyn znajdujące się pod nią. Kiedy doprowadziła czekoladę do stanu prawie-wrzenia, kontynuowała powolny proces opróżniania kubka. Inna rzecz, że w tej chwili był tak rozgrzany, że niewielu poza nią byłoby wstanie go utrzymać w dłoni.
Rołdż
Zaczęła chichotać widząc minę Cath, która prawie była już zarezerwowana dla niej.
- Z nami nudzić? Oj, oj! Jak to? Kilka dni temu, latałam na wyczarowanym bizonie, jadłam wybuchowe cukierku i piłam trujące piwo skrzatów. Po prostu ktoś musi pochwalić się inwencją twórczą. Osobiście czarować nie umiem, więc liczę na któregoś z was. Huh? -powiedziała z nadzieją, że jednak ktoś nie jest zajęty swoim nosem, a raczej artykułem.
Cerro
Cerro postawił ostatnią kropkę. Spojrzał spod oka na Rołdż, która jak zwykle bredziła coś od rzeczy. Zerknął ponowne do swojego artykułu, przeczytał trzy pierwsze zdania.
To było kiepskie. Baaaaaardzo kiepskie. Będzie musiał poprawić wszystko. Jeszcze ze trzy razy, zanim to odda.
~ Niech szlag trafi tę robotę ~ pomyślał, raczej ze smutkiem niż z gniewem.
Położył rozcapierzoną szeroko dłoń na stole, obok zapisanej karki papieru i wyjął z buta wielki nóż. Zaczął delikatnie stukać czubkiem ostrza w blat między własnymi palcami, coraz szybciej i szybciej. Ostatnio rozsadzała go energia. Już za długo nic, zupełnie nic się nie działo.
Niewiele myśląc, opadł na oparcie krzesła i rzucił nożem tak, żeby ostrze przeleciało tuż przed nosem tej nowej (Akayli czy Jak-Jej-Tam) i wbiło się w drzwi do gabinetu naczelnej.
Głupi pomysł, ale przynajmniej mógł sprawdzić, czy nie wyszedł z wprawy.
Akayla
Ostrze, które przecięło powietrze tuż przed jej nosem, zaskoczyło ją. Od razu popatrzyła w kierunku, z którego nadleciał nóż. Jej spojrzenie spoczęło na ponurym mężczyźnie. Odłożyła kubek z resztką czekolady, wstała i wyszarpnęła ostrze z drzwi. Wróciła na miejsce, obracając nóż w dłoniach i przenosząc wzrok z broni na właściciela i na odwrót. Po krótkiej chwili podrzuciła nóż w dłoni, złapała rękojeść i cisnęła tak, że klinga wbiła się głęboko w drewno ściany tuż obok głowy redaktora.
Nie dodałaś, że tworzenie idzie pełną parą i jak na razie nie ma zamiaru dotrzeć do końca xD
OdpowiedzUsuńCzarnokwiat rulez, podrzućcie mi ze skrzynkę tego pod siedzibę.
OdpowiedzUsuń