491: Zajrzyjmy na chwilę do redakcji iNightwood 2
Przeczytaj część pierwszą.
Dzisiaj w programie redakcyjne kłótnie, Wielka Tajemnica Naczelnej i początek przyspieszonego kursu przetrwania na wypadek spotkania z rykaczem.
Dzisiaj w programie redakcyjne kłótnie, Wielka Tajemnica Naczelnej i początek przyspieszonego kursu przetrwania na wypadek spotkania z rykaczem.
Rołdż
Zmarszczyła brew słysząc ostrze, mącące powietrze. Czarnokwiat
powoli zostawia trwałe ślady w jej zmysłach. Wstała i dyskretnie wyszła.
Co jak co, ale latających noży nie lubiła. Na szczęście kurtkę miała przy
sobie i mogła się teraz starannie osłonić przed zimnem.
Bielutkie płatki śniegu tańczyły na wietrze. Raz po raz któraś z nich wylądowała na czubku nosa dziewczyny. Obracała w palcu skręta, jednak coś powstrzymywało ją przed zapaleniem go. Skręciła na dobrze znany sobie szlak. Z wielkiego drzewa wyciągnęła czarny łuk z wyrytym jej imieniem. Opuszkami palców przejechała po cięciwie. Wzięła głęboki wdech. Wsadziła rękę raz jeszcze, a po chwili trzymała w niej kołczan ze strzałami.
~ Czas na zabawę ~ pomyślała i zarzuciła kołczan na ramię.
Pochwyciła łuk i zaczęła biec w głąb lasu.
Catherinne_
Nie minęło kilkanaście minut, a drzemka, którą sobie ucięła po wejściu do gabinetu, została przerwana. Zrezygnowana wstała z kanapy i postanowiła sprawdzić, co uderzyło w jej drzwi.
Bielutkie płatki śniegu tańczyły na wietrze. Raz po raz któraś z nich wylądowała na czubku nosa dziewczyny. Obracała w palcu skręta, jednak coś powstrzymywało ją przed zapaleniem go. Skręciła na dobrze znany sobie szlak. Z wielkiego drzewa wyciągnęła czarny łuk z wyrytym jej imieniem. Opuszkami palców przejechała po cięciwie. Wzięła głęboki wdech. Wsadziła rękę raz jeszcze, a po chwili trzymała w niej kołczan ze strzałami.
~ Czas na zabawę ~ pomyślała i zarzuciła kołczan na ramię.
Pochwyciła łuk i zaczęła biec w głąb lasu.
Catherinne_
Nie minęło kilkanaście minut, a drzemka, którą sobie ucięła po wejściu do gabinetu, została przerwana. Zrezygnowana wstała z kanapy i postanowiła sprawdzić, co uderzyło w jej drzwi.
~ Jeśli się okaże, że to znowu jego sprawka, to pożałuje... ~ pomyślała, wchodząc do głównego pomieszczenia chaty.
Z niemałym zdziwieniem na twarzy patrzyła na to, co zrobiła Akayla.
Z niemałym zdziwieniem na twarzy patrzyła na to, co zrobiła Akayla.
~ A jednak dobrym pomysłem było zaproszenie jej do nas.
Akayla
Jednym haustem pochłonęła pozostałą część czekolady.
Akayla
Jednym haustem pochłonęła pozostałą część czekolady.
- Tak szybko się stęskniłaś? - zapytała żartobliwie.
Cerro
Cerro powstrzymał odruchowe drgnięcie, skinął głową Akayli w podziękowaniu za komplement i wyrwał ze ściany nóż. Zobaczył Cath wychodzącą zza drzwi jej gabinetu, poznaczonych już kilkoma wyrwami po ostrzu. Ciekaw był, czy Naczelna zwróci mu uwagę.
Oraz jak głośno to zrobi.Cerro
Cerro powstrzymał odruchowe drgnięcie, skinął głową Akayli w podziękowaniu za komplement i wyrwał ze ściany nóż. Zobaczył Cath wychodzącą zza drzwi jej gabinetu, poznaczonych już kilkoma wyrwami po ostrzu. Ciekaw był, czy Naczelna zwróci mu uwagę.
Rołdż
Po upolowaniu zająca zdecydowała się wracać. Przeszła jej ochota na kłusownictwo. Leniwym krokiem dotarła do redakcji. Weszła, nie rozglądając się, i rzuciła zdobyczą na ziemię obok kominka.- Zdejmować skórę czy nie? - zapytała od niechcenia.
Dopiero teraz wyczuła napiętą atmosferę. Zaczęła się rozglądać.
Catherinne_
- Cerro, czy możesz mi przypomnieć, o co prosiłam cię zaledwie dwa dni temu? - wyszeptała głosem, którego używała niezmiernie rzadko, tylko w chwilach największej złości.Rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła Rołdż razem z jej zdobyczą, leżącą przed kominkiem. Zirytowana jeszcze bardziej, rzuciła:- Może pozwoliłabyś to zrobić Cerro? Bo widzę, że wyraźnie się mu nudzi.
Rołdż
Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Chrząknęła, aby odpędzić nieprzyjemne myśli. Popatrzyła na Cerro, ale na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Machnęła ręką do Cath, szybko wstała i przystawiła jaj zająca pod nos.- A może ty chcesz? - zapytała złośliwie.
Catherinne_
Cath popatrzyła na obiekt jej codziennej irytacji ze zdegustowaniem.- W odróżnieniu od ciebie nie sprawia mi przyjemności zabijanie niewinnych zwierząt i nie mam zamiaru brudzić się w czymś takich. To chore.~Tak jak i wy ~ dodała w myślach. Nie miała pojęcia, skąd wytrzasnęła taką nienormalną bandę wariatów, którzy nie radzili sobie sami ze sobą, a jednak pisali cholernie dobre artykuły. To było irracjonalne, jednak dla większego dobra musiała cierpieć w ich towarzystwie. Chociaż z dnia na dzień resztki po autorytecie, na jaki sobie zapracowała na samym początku, kurczyły się.~ Za niedługo nie będę już tu miała nic do powiedzenia.
Rołdż
Zachichotała jeszcze głośniej.- Akurat one nie są takie niewinne. Wyjadają sałatę i marchewki z ogrodów, straszą psy... a w nocy łatwo je pomylić z zymkrayami! - przerwała na moment. - No, ale Wiedźma Naczelna pewnie nie wie, co to. Skoro nie sprawia jej to przyjemności. Ale muszę powiedzieć, że mogłaby się Naczelna wyładować emocjonalnie. Podszkolić w łucznictwie? - spytała wyraźnie rozbawiona.
Już wyobrażała sobie Cath, która pochyla się nad martwym zwierzakiem i płacze nad jego losem. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Akayla
Strzelała oczami, co chwila przenosząc wzrok z twarzy na twarz.
~ Widać, że się lubią. ~ Nie mogła się powstrzymać od tej ironicznej myśli.
Rołdż
Rozbawiona, butem pchnęła zająca bliżej kominka i wyszeptała coś o przypieczeniu mięska. Usiadła na swoim miejscu, które już dawno miało zostać jej odebrane. Właściwie to... nie powinna tu być. Widocznie Cath nie dałaby rady bez niej. Zachichotała na tę myśl. Posłała Naczelnej ciepłe spojrzenie, pytając co z tymi lekcjami.
Catherinne_
- Nie potrzebuję żadnych lekcji. To, że nie używam tej umiejętności nie świadczy o tym, że jej nie opanowałam. Od dziecka strzelam z łuki i świetnie sobie z tym radzę. Dziadek mnie nauczył, jeszcze gdy mieszkałam w mojej rodzinnej wiosce - odparła, niespodziewanie odwzajemniając uśmiech.
Rołdż
Uniosła brew. Kolejna rzecz jaką warto zapamiętać.- Jaka krew w ogóle w tobie płynie? - zapytała.
Tym razem tylko z ciekawości.
Catherinne_
- Mój ojciec był elfem, ale matka, jak i babka były... - tu zrobiła dramatyczną przerwę. - Wiedźmami! Takimi z prawdziwego zdarzenia, dysponującymi potężną magią, znające ziołolecznictwo, jak i alchemię - przyznała się.
Była bardzo ciekawa, jak na to zareagują. I nie miała zamiaru się przyznawać, że ona również praktykuje to wszystko.
Akayla
- Krew wiedźm? - Wyraźnie ją to zainteresowało.- Co powiesz na mały sparing?
Catherinne_
Cath uśmiechnęła się delikatnie.- To, że mam w sobie ich krew nie oznacza, że jestem taka jak one. I tą wiedzę wolałabym zachować dla siebie - odparła.~ I wykorzystać w niecny sposób, gdy nikt nie będzie się tego spodziewał.
Akayla
- Daj się namówić. - Uśmiechnęła się słodko.
Rołdż
Mimowolnie zachichotała na słowo "wiedźma". I nie tylko dlatego, że Naczelną nazywała w ten sposób. Pokiwała w geście uznania.- Znasz może stare Wiedźmy z Gór Haghka...? - przerwała.
Więcej, póki co, mówić nie chciała.
Catherinne_
Udając, że nie słyszy uwagi Rołdż, Cath patrzyła na przyjaciółkę, poważnie rozważając w myślach jej propozycję. Nie mogła się ujawnić przed całą ekipą, bo wtedy straciłaby cennego asa w rękawie. Z drugiej strony miała dość ukrywania prawdy przed osobą, na której jej zależało. Wahała się, jednak po analizie intencji Akayli postanowiła iść jej na rękę.- Mogłybyśmy porozmawiać na zewnątrz, bez świadków? - zaproponowała spokojnie, nie pozwalając targającym ją emocją wyjść na zewnątrz.~ Oni nie mogą nic podejrzewać.
Rołdż
Lekko zdenerwowała się, kiedy Cath ją olała. Trzymając gniew w ryzzach ponownie zapytała:- Odpowiesz? Znasz je? Byłaś u nich?
Catherinne_
- To chyba moja prywatna sprawa. Ja nie ingeruję, w to, czym ty się zajmujesz po nocach, czego... nadużywasz i z kim się zadajesz. Nie radziłabym ci węszyć po moim życiorysie - powiedziała groźnie, już nie żartując.~ Nienawidzę wścibskich osób, a ona pozwala sobie na stanowczo za dużo. Lubię ją, ale nie powinna tego wykorzystywać.
Rołdż
Uśmiechnęła się skrycie. Tyle jej zdecydowanie wystarczyło.~ Nie widzę żądnego pierścienia na jej palcu ~ pomyślała.- Mam cię - rzekła cichutko, po czym ubrała kurtkę i wyszła.
Catherinne_
Cath doskonale usłyszała to, co powiedziała Rołdż. Wiedziała też, gdzie ma zamiar udać się pani detektyw. Również odgadła, o czym ona pomyślała.~ Zapomniała sobie, że nie tylko w formie pierścienia można to nosić.Postanowiła jednak poczekać na reakcję Akayli, a dopiero później przeszkodzić Rołdż w tym, co miała zamiar zrobić.
Rołdż
Mimo, że Rołdż była upierdliwa, arogancka, złośliwa i dziecinna, to była inteligentna. Zamiast iść do zaprzyjaźnionych Wiedźm usiadła na swoim ulubionym kamieniu. Olbrzymi głaz, niezbyt głęboko w lasku, był jej ostoją spokoju. Z kieszeni wyciągnęła Czarnokwiat. Położyła go obok. Delikatnie ściągnęła skromny pierścień z palca. Złota biżuteria miała tylko mały kolorowy klejnocik. Jednak po wypowiedzeniu specjalnej formułki pierścień emanował światłem i pojawiał się napis "W imię przyjaźni i Ty możesz wspinać się do celu". Wiedźmy to sprytne i zdradzieckie stworzenia, a zwłaszcza te z gór. Stworzenie niemagiczne nie mogą ujrzeć ich siedziby. Ale ci, praktykujący magię owszem. Wystarczy specjalne zaklęcie i gotowe. Niewidzialna postać sama kieruje do wieży Wiedźm.
Jednak Rołdż nie miała w sobie ani trochę krwi magów. Wiedźmy okazały się wspaniałomyślne wybijając jej pierścień. Podobno istnieją tylko takie trzy. Przeznaczone dla zasłużonych niemagicznych.
Z zamyślenia wyrwało ją nagłe osłabienie. Zdjęła pierścień. Nie czuła się najlepiej, toteż szybko wsunęła podarunek na rękę. Ogarnęło ją miłe uczucie siły. Zapaliła Czarnokwiat, a pomarańczowy dymek wesoło buchnął do góry. W następnym momencie zalegał już w jej płucach. Błogie ciepło rozeszło się po jej ciele. Wszystkie troski znowu gdzieś odpłynęły...
Catherinne_
Zmieniła zdanie. Zasiana w jej umyśle nutka niepokoju nie pozwoliła jej dłużej usiedzieć na miejscu. Pożegnała się z redakcją i szybko opuściła chatę.
Spod długiej, lnianej tuniki, w którą była dziś ubrana, wyciągnęła na wierzch srebrny łańcuszek, z misternie zdobioną, platynową zawieszką. Gdy tylko dotknęła jej opuszkami palców, poczuła delikatne ciepło.
- Prowadź mnie - wyszeptała i ruszyła przez Nocny Las pewnym krokiem, nic sobie nie robiąc z zimna, które szczypało ją skórę.
Rołdż
Dziewczyna wypaliła skręta. Czuła, że może góry przenosić. Otwarła drewniane pudełeczko i naliczyła trzy zielska.~ Kolejny powód, żeby iść do Wiedźm ~ pomyślała i szybko wstała.
Ze znajomego drzewa wyciągnęła łuk i kołczan. Z uśmiechem na twarzy żwawym krokiem ruszyła w stronę gór. Nie oglądając się za siebie zaczęła biec. Robiła to dziwnie. Jakby niewidzialna chmura pomagała jej w tym, unosząc lekko nad ziemią.
Catherinne_
Idąc przez Nocny Las miała dziwne wrażenie, że nie jest sama. Co jakiś czas w oddali mogła dostrzec poruszające się coś. To coś biegło i zmierzało wyraźnie w kierunku ścieżki, prowadzącej do siedziby wiedźm. Postanowiła nie ryzykować - miała już niemałe doświadczenie z równego rodzaju ciemnymi typkami, które również odwiedzały ową wieżę. Wyciągnęła z kieszeni długich spodni niewielki woreczek. Uchyliła go ostrożnie i obsypała się szczyptą pyłu, który uczynił ją niewidzialną. Wiedziała, że działanie specyfiku nie będzie długie, jednak na jakieś piętnaście minut, które potrzebowała, aby dotrzeć do Wieży, w zupełności wystarczy.Zadowolona, nie oglądając się za siebie, pobiegła ścieżką.
Rołdż
Biegnąc, kątem oka zauważyła wielkiego rykacza. Przystanęła. Zwierz również stanął. Wyprostował się na tylnych łapach. Był o dwie głowy większy od Rołdż. Z pyska ciekła mu piana, a skośne oczy uważnie lustrowały dziewczynę. Rykacz groźnie warczał. Dziewczyna ostrożnie chwyciła łuk i wyciągnęła strzałę. Zwierz zauważył to i rzucił się na Rołdż. Ta zdążyła posłać tylko jedną strzałę. W pierś bestii. Jednak ta niewzruszona dopadła do niej i powaliła na ziemię. Z gardła Rołdż wydostał się krzyk. Rykacz przyciskał ją do ziemi kłapiąc jęzorem i próbując wbić zęby w jej twarz. Dziewczyna zwinnie podtrzymywała go strzałą i z buta wyciągnęła małe ostrze. Ugodziła zwierza w bok. Na chwilę szarpanie ustało. Ta krótka chwila zadecydowała o tym, że Rołdż wstała i wdrapała się na drzewo. Bestia prawie ją dopadła. Jednak dziewczyna była szybsza i posłała rykaczowi strzałę, która też wiele mu nie zrobiła. ~ Siła fizyczna sobie z nim nie poradzi. Trzeba tu jedności i harmonii. Tylko skąd wytrzasnę maga!? ~ myślała gorączkowo.
Rykacz zaczął wspinać się za dziewczyną. Rołdż z przerażeniem stwierdziła, że te stwory powoli ewoluują w mordercze i niezniszczalne bestie. Otarła pot z czoła i... nogami odepchnęła się od gałęzi. Jak wiewiórka doskoczyła do drzewa obok. To powinno dać jej małą przewagę. Łuk i drzewa to jej żywioł. Przeskoczyła jeszcze na jedno. Rykacz najwyraźniej tego nie potrafił. Jeszcze. Spadł z drzewa powodując ogromny huk. Otrzepał się i zaczął gonić Rołdż, skaczącą po drzewach. Uprzedził ją i podczas kolejnego skoku złapał ją za nogę i powalił na ziemię.
Rykacz, mierzący koło dwóch metrów, miał szpony i ostre zęby. Posturą przypominał człowieka. W ciemności można by go było pomylić. Mógł biegać na dwóch, jak i na czterech łapach. Miał krótką, czarną sierść i żółte skośne oczy. Zupełnie jak Rołdż kiedy była wkurzona do granic. I właśnie teraz ona i rykacz mieli identyczne oczy. Z małym wyjątkiem, bo oczy dziewczyny były bardziej ludzkie, a jego - kocie.
Rykacz zamachnął się łapą, lecz dziewczyna zwinnie przeturlała się na bok. Odbiegła na tyle szybko, że mogła posłać trzecią już strzałę. Tym razem w udo. Bestia lekko zawyła i zwolniła, toteż oberwał kolejną, w to samo miejsce. To jednak było za mało na pokonanie jej. Znała już zapach dziewczyny i nie zamierzała spocząć, póki jej nie zabije.
Rołdż ponownie wyciągnęła sztylet i czekała, aż rykacz zbliży się. W międzyczasie wysyłała nerwowe sygnały w myślach. Sama go nie zabije. Bez czarodzieja nie ma szans.- Chodź tu, brzydalu - powiedziała zdeterminowana.
Nie powinna była go prowokować. Bestia rozjuszona ruszyła na nią i znów przygniotła całym ciężarem. Rołdż czuła, jak siły ją opuszczają i jak łapczywie wciąga powietrze. Musi coś zrobić, inaczej zginie...
Akayla
Wstała i bez ceregieli wyszła za Catherinne.
~ Zdecydowanie za często się zamyślam.Szła przez śnieg, ogniem torując sobie drogę, jednocześnie starając się nie stopić śladów Cath. Nagle dotarło do niej telepatyczne wołanie o pomoc. Pobiegła w tamtym kierunku. Gdy wypadła zza kępy drzew, zobaczyła Rołdż przygniecioną przez ogromną bestię. Nie było czasu na myślenie. Kilkoma szybkimi ruchami posłała ku potworowi kilka kul ognia. Każda była dwukrotnie większa od pięści dorosłego człowieka. Pierwsza trafiła potwora w łeb, druga w przednią łapę, trzecia między łopatki, a czwarta prosto w udo, w którym tkwiły już strzały. Ich drzewce zajęły się, podobnie jak krótka sierść zwierza. - No chodź! - krzyknęła.
Rołdż
Rołdż poczuła ciepło, wręcz gorąc, który zaczął trawić jej skórę. Zauważyła, że tak samo cierpi bestia. Rykacz puścił ją i zaczął tarzać się po ziemi. Poszła w jego ślady, ale miała mniej do gaszenia, toteż wstała szybko i podbiegła do dziewczyny, która ją wołała.- Co ty u...? Ech, nieważne! Nie mogę uciec! - krzyknęła, a w tej samej chwili bestia doprowadziła się do porządku i zaczęła biec w ich stronę.
W błyskawicznym tempie Rołdż wyciągnęła strzałę i znów posłała ją w udo potwora. Zwierz wyraźnie kulał, ale nie na tyle, żeby nie być szybszym od nich. - Zaklęcie Rescue vrål! Znasz? Rzuć je w mnie! Szyb.. - Nie dokończyła bo musiała osłonić Akaylę przed olbrzymią łapą rykacza. Runęła na ziemię. Poczuła dziwne ukłucie, jednak zdążyła podnieść się, nim zwierz zadał kolejny cios. Wbiła strzałę w jego szyję, jednak bestia tylko ryknęła i rzuciła się na czarodziejkę, która widocznie mu wadziła.
- Na drzewo! I gdzie to zaklęcie!? -wołała Rołdż. -Nie walcz z nim, to nic nie da. Zaklęcie Rescue vrål! -wrzeszczała, biegnąc za rykaczem, który prawie dogonił Akaylę.
Akayla
Trzasnęła potwora potężną błyskawicą, korzystając z faktu, że Rołdż przestała być z nim w bezpośrednim kontakcie.
- Czego ty ode mnie wymagasz?! - wydarła się, kiedy zyskała trochę czasu.- Jestem magiem ognia, a nie magiem od wszystkiego!
Tymczasem bestia zaatakowała ją ponownie, walkę z Rołdż odkładając na później. Rzuciła kulą ognia w ranną nogę potwora, a potem poprawiła jeszcze jednym piorunem. Korzystając z tego, że potwór znów musiał zająć się gaszeniem kończyny, zaczęła szeptać długą i skomplikowaną inkantację. Nim rykacz znów na nią skoczył, już cała stała w ogniu, który jej nie czynił żadnej szkody, chociaż ziemia pod jej stopami aż pękała od gorąca.
- Czego ty ode mnie wymagasz?! - wydarła się, kiedy zyskała trochę czasu.- Jestem magiem ognia, a nie magiem od wszystkiego!
Tymczasem bestia zaatakowała ją ponownie, walkę z Rołdż odkładając na później. Rzuciła kulą ognia w ranną nogę potwora, a potem poprawiła jeszcze jednym piorunem. Korzystając z tego, że potwór znów musiał zająć się gaszeniem kończyny, zaczęła szeptać długą i skomplikowaną inkantację. Nim rykacz znów na nią skoczył, już cała stała w ogniu, który jej nie czynił żadnej szkody, chociaż ziemia pod jej stopami aż pękała od gorąca.
Catherinne_
Niezidentyfikowana fala niepokoju zalała jej umysł, nie pozwalając iść dalej. Czuła, że dzieje się coś niedobrego i to... bardzo blisko. Przezwyciężając strach postanowiła ruszyć w stronę jego źródła.Już po kilku minutach usłyszała krzyki.~Rołdż? Akayla? Przerażona zauważyła dziewczyny, walczące z bestią.~ Jak ja mogę im pomóc?
Rołdż
~ Cholerni magowie! ~ myślała.
Dopadła wreszcie do bestii i zaczęła okładać ją pięściami. - To nic nie da! Trzeba mi zaklęcia! - krzyczała, zmęczona walką.
Rykacz tylko warczał groźnie. Uznał, że atak na maga jest daremny. Zrzucił z siebie Rołdż. Odszedł na pewną odległość. Opadł na wszystkie łapy i przysiadł na zadzie.
W tym czasie Rołdż podbiegła do Akayli i mocno ją szarpnęła za rękę. Co oczywiście było błędem, bo natychmiast zapaliło jej się ubranie. Stoczyła się na ziemię i wściekła zaczęła gasić rękę ziemią. - Na drzewo mówię! - rozkazała. - Jeszcze NIKT nie wyszedł żywy z walki z Rykaczem! Trzeba mi tego zaklęcia! - krzyczała bliska omdlenia.
Zwierz zaczął rytmicznie mruczeć.
~ O nie! Chce magią dopaśc Akaylę! ~ pomyślała i popędziła czarodziejkę.
Catherinne_
Bezsilna patrzyła na poczynania przyjaciółek z bestią. ~ A może by tak...? Ale czy jestem wystarczająco silna...?Jednak pod wpływem rozwoju wydarzeń postanowiła spróbować, nie zastanawiając się nad konsekwencjami swojego uczynku:- Mortuus monstrum! - krzyknęła, wykonując skomplikowany ruch dłonią.
Czuła, jak energia odpływa z jej ciała i potężna kula światła uderzyła w ciało potwora. Jednocześnie wyczerpana, niewidzialna Cath straciła przytomność i wpadła w śnieżną zaspę.
Akayla Dwoma słowami się zgasiła i jak kot wlazła na drzewo. - Ten diabeł umie czarować?!Trzymając się jedną ręką, drugą wycelowała w łeb bestii. Z jej palców strzeliły pioruny. Jeśli on się zdekoncentruje, będzie musiał zacząć od nowa. Wyczuła, że ktoś pojawił się na drugim końcu polany.
~ Cath..? ~ wysłała telepatyczne zapytanie w kierunku dostrzeżonego skupiska energii.Wtedy świetlista kula uderzyła w potwora.
Rołdż Bestia oberwała kulą od Cath. Przerwało to tym samym mruczenie. Zwierz ryknął przeraźliwie, a cała ziemia zaczęła się trząść. Rołdż wspięła się na niskie drzewko i zawołała zwierza.- Tu jestem! Heeej! Tu! - krzyczała, machając. - Rescue vrål Dajcie mi to zaklęcie! Pomóż Cath! Może ona da radę! - wołała do Akayli. - Odciągnę jego uwagę. Jakby coś się stało to uciekaj!
Akayla
Mrucząc pod nosem zaczęła przeskakiwać z drzewa na drzewo. Wkrótce spadła na śnieg obok przyjaciółki. Położyła ręce na jej ramionach i skupiła się na jednym z niewielu znanych jej nie-ogniowych zaklęć. Cicho śpiewając, podłączyła się do zasobów energetycznych rykacza i przeprowadzając je przez własne ciało, przelała je w omdlałą Cath, której niewidzialność właśnie przestała działać.
Catherinne_
Uzdrawiająca magia Akayli przywróciła jej przytomność.Ból głowy był niesamowity, jednak podniosła się z ziemi. Zauważyła, że magiczny proszek przestał już działać i stała się widzialna. Jej źródło energii magicznej doznało poważnego uszczerbku, jednak pulsująca w jej żyłach adrenalina zmusiła ją do działania. Skupiła się z całych sił na obiekcie zamieszania i wykonała inkantację:- Rescue vrål.
Ponownie upadła.
Akayla
- Zaleta bycia magiem specjalistą. Nie mdleje się po każdym zaklęciu - mrunęła pod nosem, obserwując dalszy rozwój wypadków.
Rołdż
Rołdż zauważyła, że rykacz traci siły. Coś musiało być na rzeczy! Za krótka i za słaba walka, aby tak omdlał. Głowę skierowała w stronę Cath.~ Nie, nie, nie, nie! ~ pomyślała.
Akayla swymi poczynaniami całą uwagę rykacza skupiła na sobie i Cath. Rołdż bez wahania wskoczyła na plecy bestii. Nagle poczuła ogromny ból. Jakby miliony igieł przekuwały całe jej ciało. Nie mogła nawet krzyknąć, zresztą na co by się to zdało? Leżąc, jak sparaliżowana co chwile miotała się w konwulsjach. Zwierz tymczasem odepchnął zaklęcie Akayli i zbliżał się do niej niebezpiecznie szybko. Po sekundzie był tak blisko dziewczyny, że ta mogła czuć jego ciepły oddech na skórze. Rołdż będąc w szponach magii bestii, nie mogła odebrać zaklęcia od Cath, a przecież Rescue vrål było już tak blisko!
Catherinne_
Dawno nie czuła się tak źle, jednak była w stanie odpowiedzieć na kąśliwą uwagę Akayli:- Ja nigdy nie chciałam być wiedźmą. Pomimo potężnego talentu magicznego, który wiedźmy u mnie odkryły, nigdy nie zgodziłam się na przejście szkolenia i zostanie adeptką którejkolwiek z nich. Znam zaledwie parę zaklęć... dobrze, że zadziałały. Tak dawno ich nie używałam.... - przerwała, dostrzegając nagle zagrożenie.
Poddała się swojemu instynktowi i uformowała w zaklęcie resztki magii, które w niej pozostały. Posłała je z mocą w potwora. Zwierzę nagle upadło.~ Czyżbym je zabiła? ~ To była ostatnia myśl, zanim po raz kolejny odpłynęła.
Akayla
Nie zadziałało. Bestia wprawdzie upadła, ale zaraz wstała.Akayla nie odpowiedziała, bo nie było na to czasu. Postawiła przed sobą i Cath gruby mur ognia, mając nadzieję, że to odstraszy potwora. Pomogło, rykacz zatrzymał się. Wspięła się na najbliższe drzewo i rozejrzała, szukając Rołdż.
Rołdż
Skurcze dziewczyny delikatnie ustały. Jednak wciąż czuła niewyobrażalny ból, w każdej części ciała. Zamknęła powieki i zaczęła nucić ulubioną piosenkę. W tym samym czasie bestia runęła na ziemię. I to była przyczyna ustania bólu. Jednak nie tak łatwo pokonać rykacza. Zwierz zbierał siły. Leżąc przez kilka sekund mógł wyczytać wszystko w umysłach dziewczyn. Wstał w oka mgnieniu i mruknął w stronę Akayli, która nagle znalazła się w wodnej bańce. Zaczął podchodzić do Cath. Wstał na tylne łapy i wgapiał się w Naczelną. Rołdż poczuła kolejną falę bólu.
Catherinne_
Znowu... Tak bardzo pragnęła pozostać nieprzytomna, ale oczywiście świadomość po raz kolejny nie chciała jej usłuchać. Pierwszym co zobaczyła, były straszliwe ślepia wpatrujące się w nią przez ścianę gasnącego szybko ognia, co od razu popchnęło ją do działania. Logiczne myślenie zostało tymczasowo wyłączone, a na jego miejscu pojawił się najbardziej pierwotny instynkt - instynkt przetrwania. Nie wiedząc, jakim cudem, rzuciła kolejny czar na bestię. O dziwo, unieruchomił ją.~ Tylko na jak długo?
Hrabia Cerro |
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.