492: Wywiad 26: Arysia
Dzisiaj macie okazać poznaj bliżej Arysię - Opiekunkę Shoutboxa, która pisze o sobie: Rude. Wredne. Narcystyczne i ironiczne. Definitywnie stare, a więc i zgrzędliwe.
Shining Night: Jak trafiłaś do Nightwood i kiedy to było?
Arysia: W Lesie znalazłam się dokładnie tak, jak większość- wpisując słowo „smoki” w przeglądarce. Jakoś w okolicach początków czerwca 2007 roku to było... Jedyna specyficzna, być może, rzecz, to to, że Nightwood było pierwszą stroną „rozrywkową”, na jakiej kiedykolwiek się zarejestrowałam- do tamtej pory Internet służył mi raczej do pisania referatów i wyszukiwania informacji na konkursy w kafejkach internetowych. Niestety, te, pełnych śmierdzących [dosłownie, niestety] nastolatków grających w Tibię zdecydowanie mi nie służyło, więc na zakończenie gimnazjum, jako uhonorowania przetrwania pewnego etapu, udało mi się wybłagać własny Internet. Przestał on co prawda, aż tak ściśle, pełnić pierwotną funkcję, bo dzięki smokom [ i kuzynowi] odkryłam cudowny świat MMO RPG, ale… czy ja się zbytnio nie zagoniłam?
Uważasz, że wiele się zmieniło od tamtego czasu?
Jak to było z tym “ponownym lądowaniem na dywaniku” u Aryn?
Trudno było się przyzwyczaić do “czerwono-krzyżykowego” czatu? Czy przyszło to raczej naturalnie?
Jesteś dość srogą Opiekunką, a podobno zwykle dajesz muty w liczbie 69-690 minut. (hłe, hłe) Uzasadniasz to jakoś, czy nakładasz kary intuicyjnie?
Ostatnio na Opiekunów Shoutboxa poleciał grom narzekań, marudzeń, ogólnie mówiąc, przysłowiowego hejtu. Uważasz, że jest to uzasadnione?
I jeszcze takie pytanie od jednego czytelnika, całkiem trafne, trzeba przyznać - czy lubisz rysie? Jeśli nie, skąd wziął się Twój nick?
Uważasz, że wiele się zmieniło od tamtego czasu?
Jak to szło… Kto nie idzie naprzód ten się cofa? Bardzo często używałam tych słów rozmawiając z użytkownikami NWD. Na przestrzeni kilku tych lat zmieniło się niesamowicie wiele! Kiedy rejestrowałam się na NWD, pokój czatu był tylko jeden, handel polegał na wymianie składników, a za złapany kiedyś we Wrotach Oddech Poranka dostałam komplet hieroglifów i Serce Nocy – tak, nikt wtedy nie słyszał nawet o czymś takim, jak „szkolenia”. Poza stroną techniczną gry niesamowicie zmieniła się też postawa użytkowników- nie tylko w relacjach z ekipą [czym innym w końcu jest mod, kiedy widuje się go raz na ruski rok, czym innym ktoś, kogo w sumie łatwo może zastąpić rzesza innych] ale też w kontaktach pomiędzy sobą. Zauważam więcej czystego chamstwa, zakrapianego delikatnymi brakami w nauczaniu [żeby nie powiedzieć wprost: głupoty]. Czy te wszystkie zmiany zdążają ku lepszemu? Nie mi się wypowiadać, ja staram się do każdej z nich dostosować i jakoś przeżyć- głównie dlatego, że jestem niesamowicie do Nocnego Lasu przywiązana.
Jak to było z tym “ponownym lądowaniem na dywaniku” u Aryn?
Ludzie bardzo rzadko o to pytają. Zastanawiam się, czy to dlatego, że się boją, czy po prostu patrząc na mnie od razu widzą, jak to mogło wyglądać. Powiedzmy że od początków mojego przesiadywania na SB potrafiłam być… dość ostra… w słowach, jeśli coś mi się nie spodobało. Jedna z moich pierwszych wypowiedzi na SB była przesiąknięta ironią- na tyle, że dostałam muta, by po chwili został mi zdjęty z komentarzem „o, to ktoś tu w ogóle potrafi używać ironii poza mną, nie przywykłem”. [tak swoją drogą zaczęła się moja dość długotrwała znajomość z Equą, którego z chęcią bym pozdrowiła, jakby jeszcze o NWD pamiętał, hrhrhr]Dlatego też, kiedy pewnego prawie wakacyjnego wieczora weszłam na NWD i kilka osób powiedziało mi, że „Aryn Cię szukała, masz się z nią pilnie skontaktować” zaczęłam myśleć, co też mogłam znów przeskrobać. Do tej pory czasami nie chce mi się wierzyć, że paraduję w tej koszulce, wydaje mi się, ze jestem zbyt… bezpośrednia? W kontaktach z userami. Ale widać i na NWD role dobrego i złego gliny są potrzebne [ tu aż prosi się o komentarz dopisany w celu uhonorowania sytuacji zlotowej, ale z racji że zawiera zwroty wulgarne, powstrzymam się, pozdrawiając jedynie siostrę Jestem Maćka i jej wizję superbohaterów]
Trudno było się przyzwyczaić do “czerwono-krzyżykowego” czatu? Czy przyszło to raczej naturalnie?
Czy trudno? Szczerze mówiąc, było to tak dawno temu, że nawet nie umiem sobie przypomnieć, jak mogłam pisać na czacie bez tych dwóch, khm, guziczków. Czasami, kiedy przez braki Internetu wyloguje mnie z NWD, mimo otwartego shouta, brak tej czerwieni przyprawia mnie niemal o zawal w stylu „matko, nikt mi nie powiedział!” – na szczęście tylko chwilowo.
Jesteś dość srogą Opiekunką, a podobno zwykle dajesz muty w liczbie 69-690 minut. (hłe, hłe) Uzasadniasz to jakoś, czy nakładasz kary intuicyjnie?
669, gwoli ścisłości. Czasami nawet 6969. To taki swoisty znak rozpoznawczy, trochę na cześć Andzika, która jako pierwsza dawała takie wyciszenia. Ale w końcu, nie daję tych mutów jakoś wybitnie często! Raczej myli się mnie z 13, z racji, że obie dajemy muty na tyle właśnie minut. Każde nałożenie kary należy uzasadnić, nie sądzisz? To jest już raczej odruch, w stylu- o, wulgaryzm. Rzucony w „nerwach”, czy na przykład wykropkowany- leci godzina. Używany z premedytacją, zamierzenie, powtarzalny a nie daj bóg kierowany w moją stronę? No to już troche przesada i wtedy jakoś więcej tych szóstek czy dziewiątek się przewija. Srogą Opiekunką? Seriously? Być może. Ale ja dalej wspominam czasy, kiedy jedna z obecnych członkiń Ekipy dostała Bana na tydzień i zabrano jej biel za jedną soczystą panią lekkich obyczajów rzuconą na shoucie . [ nie wspominając o tym, że ja niemal za samo bycie mną i rzucenie „cześć, Ced!” zbierałam muty… Hem, hem]
Sądzisz, że użytkownicy odnoszą się do Ciebie inaczej, gdy widzą, że jesteś Zielenią?
Powiedziałabym wręcz, że niektórzy mają obsesję na punkcie tej mojej koszulki… Co jest przykre. Naprawdę, smutno mi, kiedy wpierają mi, że jestem egocentryczną, egoistyczną, niewrażliwą […] psią mamą z przerostem ego jedynie na podstawie tego że kolor mojego ubranka jest trochę inny. To trochę tak, jakby uniwersyteccy znajomi mi powiedzieli, że się wywyższam dlatego, że noszę kocie uszka. Wyczuwasz ten bezsens, mam nadzieję? Nawet całkiem niedawno miałam wątpliwą przyjemność komunikować się z kimś przez PW- nigdy wcześniej nie widziałam się z nim na SB, a jego stopień znajomości Wiki też był raczej wątpliwy; w którymś momencie jego sposób pisania stał się bardziej… roszczeniowy, a jednocześnie jakby, bo ja wiem, uniżony? Zwroty grzecznościowe podparte argumentami w stylu „bo ja chcem”. Zastanawiałam się, dlaczego, póki nie zauważyłam, że w międzyczasie odwiedził mój profil. Niestety chyba, taki „przywilej” bycia u „władzy”- ludzie odbierają takowych inaczej. Czasami jest to prawie pozytywne, czasami mniej – cieszy mnie jednak, kiedy znajdzie się ktoś, kto istnienie tej mojej koszulki przyjmuje równie naturalnie jak ja.
Sądzisz, że użytkownicy odnoszą się do Ciebie inaczej, gdy widzą, że jesteś Zielenią?
Powiedziałabym wręcz, że niektórzy mają obsesję na punkcie tej mojej koszulki… Co jest przykre. Naprawdę, smutno mi, kiedy wpierają mi, że jestem egocentryczną, egoistyczną, niewrażliwą […] psią mamą z przerostem ego jedynie na podstawie tego że kolor mojego ubranka jest trochę inny. To trochę tak, jakby uniwersyteccy znajomi mi powiedzieli, że się wywyższam dlatego, że noszę kocie uszka. Wyczuwasz ten bezsens, mam nadzieję? Nawet całkiem niedawno miałam wątpliwą przyjemność komunikować się z kimś przez PW- nigdy wcześniej nie widziałam się z nim na SB, a jego stopień znajomości Wiki też był raczej wątpliwy; w którymś momencie jego sposób pisania stał się bardziej… roszczeniowy, a jednocześnie jakby, bo ja wiem, uniżony? Zwroty grzecznościowe podparte argumentami w stylu „bo ja chcem”. Zastanawiałam się, dlaczego, póki nie zauważyłam, że w międzyczasie odwiedził mój profil. Niestety chyba, taki „przywilej” bycia u „władzy”- ludzie odbierają takowych inaczej. Czasami jest to prawie pozytywne, czasami mniej – cieszy mnie jednak, kiedy znajdzie się ktoś, kto istnienie tej mojej koszulki przyjmuje równie naturalnie jak ja.
Ostatnio na Opiekunów Shoutboxa poleciał grom narzekań, marudzeń, ogólnie mówiąc, przysłowiowego hejtu. Uważasz, że jest to uzasadnione?
Oczywiście, że jest to uzasadnione! Kilka razy powyżej wspominałam, mniej czy bardziej jawnie, o zjawisku, którego główną przyczyną może być napływ coraz młodszych użytkowników na łono Nocnego Lasu. Coraz częściej ci młodsi [choć czasami i starsi, niestety] gracze wymagają wszystkiego, sami nie dając od siebie niemal nic. Najczęściej jest to bardzo proste schematycznie działanie pod tytułem „modzi nic nie robią! Nie karzą ludzi jak trzeba! Nie ma ich kiedy są potrzebni! Nie odpowiadają na maile!” które pod wpływem dostania muta, czy negatywnego rozpatrzenia maila zmienia się w „Na niczym się nie znają! Ja byłem niewinny! Kary są za ostre! Banda idiotów, którzy nie wiadomo, po co tu są! Tylko działają nam na nerwy!” i tak to się kręci w koło – a to problemem jest, że nie wyłapałam jakiegoś nieregulaminowego zdania na czasie, a to znowu, że przyczepiam się do cudzej konwersacji. A to zmutowałam czyjegoś partnera handlowego, a to nie zareagowałam na czyjeś, ponoć zbyt nachalne, próby sprzedania składnika… Cóż, wszystkim się nie dogodzi. Zawężyłam więc grono ludzi których chcę zadowolić do- samej siebie, niemalże. I dzięki temu jakoś mniej ruszają mnie te hejterskie PW, wiadomości na GG [rzekomo anonimowe, do czasu aż się komuś nie przypomni, że w profilu GG ma podany ten sam nick, co na smokach], czy jakieś inne formy komunikacji. Na szczęście, nikt jeszcze nie wpadł na myśl, by zaspamować mi komórkę.
Jaki masz stosunek do spamerów? Podwyższają Ci ciśnienie, czy raczej jesteś już przyzwyczajona?
Jaki masz stosunek do spamerów? Podwyższają Ci ciśnienie, czy raczej jesteś już przyzwyczajona?
Zależy, o jakich spamerach mówimy. Jeśli o gatunku w stylu „asfjhaizvgz7yafbgejagfoHuvfdbtv” to raczej są mi obojętni, tak przy pierwszym, jak i piątym tworzonym przez nich koncie. Tu jest po prostu mutowanie na maksymalną ilość minut i zgłaszanie kont do modów, w razie jakby były multikami kogoś bardziej „znanego”. Co innego ze spamerami, którzy mają na celu obrażanie innych graczy – to faktycznie podnosi mi ciśnienie, bo jeśli już chce się kogoś obrażać, to nie zakłada się w tym celu innych kont raczej, nie wspominając o mojej niechęci do publicznego prania brudów [tu pozdrawiam niegdysiejszego wielbiciela zakładania kont w stylu „Arysia_to[…]” ]. No i zostaje jeszcze kwestia hejterów, któ
rzy w sumie nie spamują, ale uczciwie próbują wmówić innym, że wszystko wiedzą lepiej, najlepiej i w ogóle są najzajebistsi [?], a cała reszta to tylko banda nadętych dupków z przerośniętym ego. Ten typ wręcz uwielbiam, bo hipokryzja, jaką nieświadomie ociekają w każdym zdaniu zawsze poprawia mi humor.
Tak bardziej ogólnie - brałaś udział już w kilku zlotach, prawda? Co sądzisz o takich spotkaniach?
A i owszem, znajdzie się na moim koncie kilka zlotów najtłudowych [i chyba kilkanaście pozanajtłudowych, życie nołlajfa jest jednak trudne i wyczerpujące]. Ogólnie wielbię tę ideę, możliwość lepszego, prawdziwszego poznania ludzi, z którymi do tej pory można było kontaktować się jedynie za pomocą komunikatorów. Pamiętam stres, jaki towarzyszył mi podczas pierwszych wyjazdów- w Holandii, kiedy miałam pierwszy raz spotkać się z Esk, czy kiedy po powrocie do Polski zostałam zaproszona na mini-zlot do Torunia. Niesamowite emocje jak na tamte czasy, przeżywanie, czy pozna się ludzi i czy w ogóle będzie się dobrze czuło w ich towarzystwie. Teraz podchodzę do tego trochę spokojniej, choć po każdym zlocie jest mi przykro, że muszę zostawiać tych ludzi tak szybko. Zawsze niesamowicie dobrze bawię się podczas tych spotkań. Najtłudowicze to banda niesamowicie pozytywnych nerdów. I choć niecały tydzień temu wróciłam z Krakowa [9 godzin jazdy! Męczarnia, ale warto było] to już tęsknię niesamowicie i nie mogę się doczekać następnego zlotu. A przy okazji, jeszcze się pochwalę, że jak na razie, na każdym ze zlotów znalazł się ktoś, kto powiedział mi, że poza Internetem wydaję się być… znacznie bardziej sympatyczna.
rzy w sumie nie spamują, ale uczciwie próbują wmówić innym, że wszystko wiedzą lepiej, najlepiej i w ogóle są najzajebistsi [?], a cała reszta to tylko banda nadętych dupków z przerośniętym ego. Ten typ wręcz uwielbiam, bo hipokryzja, jaką nieświadomie ociekają w każdym zdaniu zawsze poprawia mi humor.
Tak bardziej ogólnie - brałaś udział już w kilku zlotach, prawda? Co sądzisz o takich spotkaniach?
A i owszem, znajdzie się na moim koncie kilka zlotów najtłudowych [i chyba kilkanaście pozanajtłudowych, życie nołlajfa jest jednak trudne i wyczerpujące]. Ogólnie wielbię tę ideę, możliwość lepszego, prawdziwszego poznania ludzi, z którymi do tej pory można było kontaktować się jedynie za pomocą komunikatorów. Pamiętam stres, jaki towarzyszył mi podczas pierwszych wyjazdów- w Holandii, kiedy miałam pierwszy raz spotkać się z Esk, czy kiedy po powrocie do Polski zostałam zaproszona na mini-zlot do Torunia. Niesamowite emocje jak na tamte czasy, przeżywanie, czy pozna się ludzi i czy w ogóle będzie się dobrze czuło w ich towarzystwie. Teraz podchodzę do tego trochę spokojniej, choć po każdym zlocie jest mi przykro, że muszę zostawiać tych ludzi tak szybko. Zawsze niesamowicie dobrze bawię się podczas tych spotkań. Najtłudowicze to banda niesamowicie pozytywnych nerdów. I choć niecały tydzień temu wróciłam z Krakowa [9 godzin jazdy! Męczarnia, ale warto było] to już tęsknię niesamowicie i nie mogę się doczekać następnego zlotu. A przy okazji, jeszcze się pochwalę, że jak na razie, na każdym ze zlotów znalazł się ktoś, kto powiedział mi, że poza Internetem wydaję się być… znacznie bardziej sympatyczna.
I jeszcze takie pytanie od jednego czytelnika, całkiem trafne, trzeba przyznać - czy lubisz rysie? Jeśli nie, skąd wziął się Twój nick?
Historia początków mojego nicka jest długa i mroczna i niekoniecznie interesująca. Wyjściowo, nick ten nie miał wiele wspólnego z rysiami, więcej z [uwaga, uchylam rąbka tajemnicy!] neokidowymi cyferkami [na swoją obronę mam jedynie to, o czym pisałam na początku: że NWD było moją pierwszą grą], jednak już w okolicach 3 miesięcy po rejestracji „Arysia” przylgnęła do mnie tak, że Pech zmieniła mi nick. Tamten, na szczęście, niewiele osób kojarzy. Potem dopiero wyszło na jaw moje zamiłowanie do kotowatych wszelakiego rodzaju, a dopiero koło 18 roku życia uznałam, że opaski z kocimi uszami to niesamowicie interesujący i pociągający dodatek, który, przynajmniej na zlotach, stał się moim znakiem rozpoznawczym [ na co dzień nie wszyscy je tolerują, a w myśl zasady „i tak patrzą na ciebie jak na wariata, nie dawaj im nieustannie wiecej powodów” staram się jakoś ograniczać]. Co do nicku jeszcze mogłabym dodać, to to, ze właśnie on uwarunkował moje bierzmowane imię- pozdrowienia dla Gwyna, który myślał, że zirytuje mnie, mówiąc do mnie” Królewno Ryszardo”- dzięki niemu właśnie mało kto zwraca się do mnie właściwym, nudnym imieniem.
Chciałabyś coś od siebie dodać lub kogoś pozdrowić?
Chciałabyś coś od siebie dodać lub kogoś pozdrowić?
Ojej, ojej! Miejsce na moją inwencję, jak miło! Dzieci, pamiętajcie, alkohol szkodzi!
Przede wszystkim pozdrawiam ekipę gazetki, pamiętam jeszcze Wasze początki, kiedy zastanawiałam się, jak to niektórym nie wstyd pokazywać „czegoś takiego” ludziom - niesamowicie wyewoluowaliście w ciągu tego roku! A przy okazji bardzo miło mi, że mogłam udzielić wywiadu. Zawsze to +15 do modyfikatorów samopoczucia, hrhrhr.
Pozdrowić chcę, tak, chcę! Przede wszystkim[UWAGA! Lokowanie produktu] forumowe SKI i ON[to taka kryptoreklama] i Krakowskich zlotowiczy, i zlotowiczy wrocławskich i poznańskich, Niddę, która znosi mój najtłudowy i uczelniany spam i tonę pytań, i Roya, który co prawda czasami mi walnie fochem, ale jest niesamowicie kochanym spamerem, i Pieska Preriowego, który jest naprawdę niesamowitym człowiekiem, I Renaucika i Liselle i Kociątko i oh, jej, sama nie wiem kogo.
I jeszcze, tak bardziej personalnie, choć nie po Nickach, to chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy nauczyli mnie, że na wirtualnych znajomych tez można polegać- czasami nawet bardziej niż na tych z „prawdziwego świata”. I tą, jakże głęboką, konluzją, pozostaje mi podziękować za wywiad raz jeszcze.
Przede wszystkim pozdrawiam ekipę gazetki, pamiętam jeszcze Wasze początki, kiedy zastanawiałam się, jak to niektórym nie wstyd pokazywać „czegoś takiego” ludziom - niesamowicie wyewoluowaliście w ciągu tego roku! A przy okazji bardzo miło mi, że mogłam udzielić wywiadu. Zawsze to +15 do modyfikatorów samopoczucia, hrhrhr.
Pozdrowić chcę, tak, chcę! Przede wszystkim[UWAGA! Lokowanie produktu] forumowe SKI i ON[to taka kryptoreklama] i Krakowskich zlotowiczy, i zlotowiczy wrocławskich i poznańskich, Niddę, która znosi mój najtłudowy i uczelniany spam i tonę pytań, i Roya, który co prawda czasami mi walnie fochem, ale jest niesamowicie kochanym spamerem, i Pieska Preriowego, który jest naprawdę niesamowitym człowiekiem, I Renaucika i Liselle i Kociątko i oh, jej, sama nie wiem kogo.
I jeszcze, tak bardziej personalnie, choć nie po Nickach, to chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy nauczyli mnie, że na wirtualnych znajomych tez można polegać- czasami nawet bardziej niż na tych z „prawdziwego świata”. I tą, jakże głęboką, konluzją, pozostaje mi podziękować za wywiad raz jeszcze.
Shining Night |
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.