740: Paczuszka Pandory: Wizyta Blizzard w Nocnym Lesie
Zajadając beztrosko pączka stwierdziłam, że pora na ciepłą herbatkę z miodem. Przerzucałam wzrok po zakładkach i stwierdziłam, że mam czas na przejrzenie kilku postów, a może nawet tematów. Rozejrzałam się po Zgromadzeniu, przeciągnęłam się ospale. Za szybą słychać było deszcz. Nic nie wskazywało na to bym o czymś zapomniała... a może jednak? Ach, moje smoki. Strasznie żywiołowe bestyje. Kiedy ja tam ostatnio byłam? Nie pamiętam, nawet moja przeglądarka też nie pamięta. Przydałoby się może ulubienicę podszkolić. I znów wyobraźni puszczę wodzę? Cóż, może wrócę? A co mi tam... KLIK!
Poprzez zarośnięty bluszczem gościniec dało się się słyszeć stukanie podków o kocie łby. Mgła już nieco mniej mokra zaczęła się wznosić na czubki koron akacji. Koń zatrzymał się przed niewielką furtką ...logowanie udane i można jednym z wielu przejść zacząć buszować! Po udanym przeprowadzeniu gniadosza popędziłam go na główny trakt. W końcu zatrzymałam konia przy furtce. Mocno już wyrośnięty żywopłot z róż herbacianych od strony podwórka, zarastał pędami winorośli.
Poprzez zarośnięty bluszczem gościniec dało się się słyszeć stukanie podków o kocie łby. Mgła już nieco mniej mokra zaczęła się wznosić na czubki koron akacji. Koń zatrzymał się przed niewielką furtką ...logowanie udane i można jednym z wielu przejść zacząć buszować! Po udanym przeprowadzeniu gniadosza popędziłam go na główny trakt. W końcu zatrzymałam konia przy furtce. Mocno już wyrośnięty żywopłot z róż herbacianych od strony podwórka, zarastał pędami winorośli.
Wszystko po staremu. Konia zostawiłam i cicho przebiegłam aż pod sam ganek. Miarowe szuranie uzmysłowiło mi, że jakaś mała główka próbuje przepchnąć wiklinowy kosz. Koszyk pełen był jabłek, gruszek i smoków... zaraz, smoków? Ach, moje dwie pociechy dorwały się do jabłek. Jedno ze smocząt z zapałem rozparło się i wgryzało w miękką gruszkę, drugie siedząc na krawędzi kosza wybierało z zapałem mniejsze rajskie jabłka.
- Na zdrowie skubańce! Zaraz sprawdzimy wasze listy z wypraw! - Nie ma to jak nawet po kilku miesiącach docenić prace swoich chowańców.
Po przejrzeniu listów, osiodłałam smoka nocy i ruszyłam w wygodniejszą podróż. W trakcie lotu wzrokiem odprowadziłam poprzedniego wierzchowca, przywiązanego już razem z innymi końmi zmierzającymi ku stajniom na pobliskich dzikich polanach. Smok dalej raźno przebierał błoniastymi skrzydłami. Mentalnie wiedział, gdzie udaje się każdy hodowca, by zapoznać się z nowinkami.
- Na zdrowie skubańce! Zaraz sprawdzimy wasze listy z wypraw! - Nie ma to jak nawet po kilku miesiącach docenić prace swoich chowańców.
Po przejrzeniu listów, osiodłałam smoka nocy i ruszyłam w wygodniejszą podróż. W trakcie lotu wzrokiem odprowadziłam poprzedniego wierzchowca, przywiązanego już razem z innymi końmi zmierzającymi ku stajniom na pobliskich dzikich polanach. Smok dalej raźno przebierał błoniastymi skrzydłami. Mentalnie wiedział, gdzie udaje się każdy hodowca, by zapoznać się z nowinkami.
Na miejscu o dziwo, ludzi rozmawiało mniej niż kilka miesięcy temu, pomoc całkiem zarosła bluszczem, trawami, bardziej przypominając czarci krąg. Najgłośniej i niezmiennie przedstawiał się pokój z handlem - wiecznie ceny rosły w górę, a apetyt na szkoleniowe składniki też zawsze dało się odczuć. Zmianę nastroju dało się odczuć w pokoju ogólnym, gdzie toczyły się różne dyskusje, ale bardziej stonowane. Od czasu do czasu tylko ktoś dostał muta, czyli wszystko o tej porze roku było bardziej wyważone.
Przeciągnęłam się ospale w siodle, po czym bestia zaczęła kołować nad pokojem ogólnym. W końcu stwierdziłam, że pora na kolejną smoczą wyprawę, wiec chowaniec posadził mnie na gałęzi i przez dłuższą chwile mogłam się poprzyglądać pokojowi. Najstarszy ze wszystkich, na którym nie raz nie dwa toczyły się niezliczone słowne pojedynki. Większość krzykliwych kończyła się zasadniczo szybko i konkretnie, jak mutem czy też banem uciął. Niektóre jednak jak obecnie były i są będą milsze dla oka. Za sprawą znajomych postaci, które tam widuje każdemu humor się poprawia. Najlepsze jednak rozmowy zdarzają się gdy jest już późno, a małe smoczątka słodko chrapią przytulone do swoich przyszywanych kuzynów.
Zjawiają się, to pojawiają istoty starsze z dawnych czasów. Roztaczają one mistyczną zapomnianą aurę, która niegdyś zwana była u tych osobników jako "pozytywnie zakręcony". Motywowało to często innych niezakręconych, do owego zakręcenia. Skutkowało to często luźniejszą atmosferą i dobrym samopoczuciem, które czasem ogarniało wszystkie pokoje, łącznie z poszczególnymi kręgami.
Wyrwana z zamyślania popatrzyłam na cień smoka czasu, wstałam i wsiadłam na podopieczną.
Wyrwana z zamyślania popatrzyłam na cień smoka czasu, wstałam i wsiadłam na podopieczną.
Pomyślałyśmy, że dobrym pomysłem będzie odwiedzić akademię. Leciałyśmy wolno, nigdy nie lubiłam pośpiechu. Smoczyca jednak wylądowała na chwile na dachu. Posypały się dwie dachówki. Potem wróciłyśmy na swoje podwórko. Gdy już miałam wejść... zobaczyłam jak moja pięknie wyrzeźbiona skrzynka przewraca się z okropnym hałasem. Listy wysypały się, kilka zostało zniszczonych.
-O Gilfie, gra, ci się sypie... .
Po ogarnięciu poczty przyleciały pociechy i razem zrobiliśmy sobie grilla, a co do jedzenia, kozie żeberka wyszły dobrze.
Jak oceniam ten dzień? No cóż, takie rzeczy się zdarzały i zdarzać będą, to nic niezwykłego. Stwierdziłam, że powrót do gry jest w moim przypadku udany i będę wracać do Lasu. Jutro znów wrócę po więcej : ).
-O Gilfie, gra, ci się sypie... .
Po ogarnięciu poczty przyleciały pociechy i razem zrobiliśmy sobie grilla, a co do jedzenia, kozie żeberka wyszły dobrze.
Jak oceniam ten dzień? No cóż, takie rzeczy się zdarzały i zdarzać będą, to nic niezwykłego. Stwierdziłam, że powrót do gry jest w moim przypadku udany i będę wracać do Lasu. Jutro znów wrócę po więcej : ).
Blizzard
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.