762: Warsztaty literackie: Wżdy w księżycowej poświaty ozdobie, dwa stawy chyliły oblicza ku sobie
Znowu postanowiłam wylać trochę jadu, który oczywiście pieni się we mnie i wycieka nawet uszami, gdy tylko widzę kogoś innego niż JA, kto ośmiela się - ach, ach - siąść do klawiatury i pisać! (Wyjaśnienie odautorskie: wobec osób piszących ręcznie moje pokłady jadu i pogardy są już tak niezmierzone, że nawet o nich nie wspominam.)
Słowem usprawiedliwienia odnośnie tego wstępu, trącącego nieco klimatem gimbazjalnego emo: chandra zimowa, pogłębiona przez permanentny brak czasu i niechęć doby do rozciągania się niczym guma.
Poza tym zawsze istnieje cień szansy, że hejterski wstęp przyciągnie Czytelników złaknionych internetowych przepychanek.
źródło: http://cdn2-b.examiner.com |
Skoro tyle już sobie wyjaśniliśmy, niezwłocznie przechodzę do sedna sprawy. Jak być może zorientowali się co poniektórzy dość cierpliwi, by doczytać tytuł tego artykułu do końca - chodzi o poetyzację. Poetyzację w tekstach prozatorskich. Innymi gardzę zbytnio, by na nie wylewać jad. Łamane przez "nie znam się".
Uwaga, teraz będą pikantne szczególiki z życia Redakcji!
Napłynęło do nas ostatnio sporo podań tak zwanego Świeżego Mięsa, czyli chętnych do wstąpienia w nasze elitarne u doborowe szeregi. Bardzo nas to cieszy.
Po pierwsze dlatego, że w tej chwili jesteśmy trochę jak żółwie ciągnące wóz pełen buraków - mamy, owszem, żelazną wolę, sporo cierpliwości, ale zwyczajnie ciągnie się to trudno, a szanse, że dotrzemy na targ na czas, są nikłe. Słowem, iNWD to duże przedsięwzięcie, które ogarnia niewielu ludzi.
Po drugie zaś lubimy dręczyć Rekrutów.
W większości podań daje się zauważyć pewien tyci-tyci błąd (a właśnie, że poważny). Ich autorzy pomylili sobie prozę z poezją.
Z tego miejsca manifest: Nie, nie chcemy poezji w prozie!
źródło: http://kwejk.pl/ (no co ty nie powiesz?) |
A teraz już mówię, w czym rzecz, bo - jak każdy niemal manifest - ten również jest zbyt radykalny.
Można całkiem bezpiecznie założyć, że wprowadzenie metafor, ciekawych porównań, niebanalnych epitetów, słowem poetyzacja języka literackiego, wpływa dodatnio na odbiór utworu. Mniej więcej równie bezpiecznie jak wsadzić w gniazdko widelec, bo wszak faza jest tylko w jednej dziurze. A nuż trafimy, a jak się pięknie popiszemy! Problem w tym, że takich popisujących się zwykle zgarnia karetka bądź właściciel najbliższego zakładu pogrzebowego. Wedle praw statystyki połowę, a wedle praw Murphy'ego wszystkich.
Tak jak przy wtykaniu czegokolwiek w gniazdko najpierw trzeba te nieszczęsne fazy sprawdzić, tak przy pisaniu prozy trzeba obchodzić się z wszelkim poetyzowaniem jak z tykającą bombą. Za każdym razem, gdy wchodzimy w metafory i rozbudowane porównania, balansujemy na skraju kiczu.
Demonizacja? Nic z tych rzeczy. Można czytać Hala Duncana czy Jacka Dukaja, zachwycać się nimi, ale zanim się samemu zacznie pisać, warto zdać sobie z czegoś sprawę: Nie jestem równie dobry. Nie mam tyle doświadczenia. Nie zgarnąłem tylu nagród. I przede wszystkim: Nie jestem Duncanem/Dukajem. Mam inny styl. To, co dobrze sprawdza się u nich, u mnie może wypaść bardzo, ale to naprawdę bardzo źle.
Jak zwykle przy tematach związanych z pisaniem, tu także występuje problem. Nie da się czegoś powiedzieć definitywnie. Proza i poezja nie różnią się od siebie aż tak - jedno i drugie musi mieć rytm oraz połysk jedwabiu, żeby naprawdę zachwycić. (Nie dosłownie, ale chyba czujecie, w czym rzecz, drodzy Czytelnicy? Tak wiecie, po rapersku - sercem, nie głową.)
W każdym razie poetyzowanie nie jest dobrym sposobem, by podciągnąć kiepski styl. Jeżeli uważamy, że piszemy słabo, nie sięgajmy po to narzędzie. Wszystko, co warto powiedzieć, da się powiedzieć prosto. Metafory, porównania i chwytające za serce językowe wariacje - to jest popisówa dla tych, którzy czują się pewnie. A i tak się ostro mogą na nich przejechać.
Uff, poważnie i uczenie się zrobiło.
Z racji tego, że oglądałam zacny film Real Steel i spodobał mi się pewien Azjata, kadr (z Rosjanką do pary, żeby męska część Czytelników też mogła gdzieś patrzeć):
źródło: http://www.focus.de/ |
Tym sentymentalnym, aczkolwiek nie całkiem sensownym akcentem kończę, dziękuję i żegnam się ciepło!
0 komentarze:
Twój komentarz będzie widoczny po akceptacji administratorki gazetki.